Życie nie ma jednej pary drzwi. Tak naprawdę jest ich nieskończenie wiele. Każde starannie pomalowane kolorami ludzkiej wyobraźni. Jedne są błękitne uwodzą spokojem, inne czerwone zachęcają płynącą z nich energią, jeszcze inne zielone, zdradzają duże pokłady wiary w nadzieję. Tylko skąd mam wiedzieć, które z nich otworzyć?
Może na początek te niebieskie…ciągnę za pierwszą klamkę. Zaczynam swoją podróż.
Znowu pada, jak to na Brackiej – konieczność istnienia trudna jest do zniesienia.
W korytarzu i w kuchni wszędzie tylko ten deszcz. Muszę zwinąć mokre dywany. Wychodzę… Na ulicach cichosza na chodnikach cichosza, tu Cichosza, tam cicho i w ogóle nic ni ma. Trzeba wrócić.
Drzwi? Naglę stały się zielone, cóż nie mam innego wyjścia.
Plaża? Trzeba uciec, albo to wybadać. Klamka zniknęła, a przygoda wnosi, daje, stwarza, wabi urok, magnetyczna woła… bo na plażach Zanzibaru!
Drzwi, gdzie moja przepustka na podróż dalej?
Staram się odnaleźć wymyślając wciąż stare słowa, nie zwiedzie mnie nowomowa. Tak, jest! Hasło do kolejnych drzwi – Fabryka Klamek!
Ale czemu podpowiedź była taka dziwna? Na czerwonych drzwiach widniał napis:
Życie jest energią, nie trwaniem, a energia wyczerpuje się.
— Wiesław Myśliwski
Traktat o łuskaniu fasoli
Tak, już wiem… Gdyby nie energia nie byłoby życia, nie byłoby muzyki, nie byłoby Turnaua. A przecież dla niego tutaj dzisiaj jestem. To dzięki swojej nieprawdopodobnej energii jest wciąż obecny na polskiej scenie muzycznej, ba nawet na tej scenie jest bardzo popularny.
Jednak nie między ciszą, a ciszą, a nawet między gwiazdami, gdzie przyjezdni chwilowo ziemscy, całkiem współcześni przychodzą, żeby posłuchać kilku jego piosenek. Właśnie tu miałam się znaleźć …
Okazuje się, że jestem kwadrans przed czasem,a przywykłam już że każdy koncert i tak zaczyna się z opóźnieniem, jednak tym razem… Ku swojemu zdziwieniu, nie ma dla już miejsca. Stoję w drzwiach po to tylko, żeby mieć możliwość spędzenia kolejnej godziny wewnątrz muzycznej przestrzeni piosenki poetyckiej.
Już wiem, czemu właśnie te drzwi były czerwone…
Odnajduję energię, płynie z poetyckich tekstów, partii saksofonu czy klarnetu, magicznego fortepianu i głosów, na które zawsze czekamy. Nie ma jednego stylu i nie ma jednej odpowiedzi, kolejne tworzą coś w rodzaju układanki. Puzzli złożonych z Zbigniewa Zamachowskiego, Doroty Miśkiewicz i Basi Gąsienicy Giewont. Układanki z tego, co przeminęło i tego, co nadal trwa. Stare historię przeplatają się z nowymi, partie solowe z głosami widowni, wszystko przeplecione jest szczerym uśmiechem i dobrą zabawą. Jest miejsce na tradycje, ale i niespodzianki, jak Angie Rolling Stones’ów. Jest inaczej, bo jest tajemnica, zagadka, nowość, ale jest jak dawniej, bo znowu w Krakowie pada deszcz.
Nie chcę moknąć…
Pociągam za ostatnią klamkę…
Co widzę? Na podłodze leży płyta. Zabieram ją ze sobą. W końcu jest na trzecim miejscu w rankingu sprzedaży płyt, a singiel promujący ją „Na plażach Zanzibaru”, trafił na pierwsze miejsce listy przebojów radiowej „Trójki”. Warto ją mieć przy sobie, kiedy kończę podróż.
Dotarłam bowiemdo indywidualnego stylu muzycznego, niebagatelnej melodyki, hipnotyzujących brzmień. Obserwuje świeże spojrzenie, rozwój nowych pomysłów, prawdziwą klasę. Czuje elegancję, doświadczam stylu niemożliwego do podrobienia. Przedzieram się przez wcale nie proste teksty, człowieka, który ma swój bagaż doświadczeń. W końcu trafiam na wierną publiczność.
Żadnej klamki już nie ma. Co teraz?
Gdzieś w tle słyszę tylko:
A ja czekam i czekam i czekam
I tylko Ciebie wciąż wołam
Ciebie wzywam z daleka (…)
Bo tylko Tobie zaufam
Tylko Tobie uwierzę
…muzyko.
/A.Gałczyńska/