„Testosteron” w reżyserii P. Urbaniaka to z założenia błyskotliwa komedia o współczesnych mężczyznach, którzy poszukują odpowiedzi na pytanie: „jak nie dać się wykorzystać kobietom, a jednocześnie być mężczyzną czułym i wrażliwym”? Czy dla przeciętnego widza, niezależnie od płci, „miłosna historia” Kornela – ornitologa jest odpowiedzią na to nurtujące pytanie? Niekoniecznie. Odwieczne perypetie miłosne między kobietami, a mężczyznami oraz próba zrozumienia zależności we wzajemnym współżyciu są dla wielu trudne do zrozumienia i wyjaśnienia. Szczególnie wtedy, gdy na niekorzyść jednej ze stron przypisuje się „nutkę winy”. Rola kobiety w świecie wydaje się być nieoceniona. Bardziej niż kiedykolwiek „próbuje się” propagować w stosunkach męsko-damskich „równość ponad wszystko”. W „Testosteronie” wykreowany został obraz kobiety bezwzględnie dążącej do celu, zaspokojenia własnych ambicji, przedkładającej dobro „związku” nad własną karierę; czyli w ogólnym wniosku, charakteryzującą się intelektualną przewagą. Ustosunkowując się do postaci aktorskich, zabrakło umiejętności skupienia uwagi na grze. Zaś same dialogi – bardzo dobre, straciły swą wartość w chaosie, który momentami panował na scenie. Jeżeli jednak chcemy przyjemnie spędzić czas i wsłuchać się w męskie rozterki jestestwa, to warto wybrać się na „Testosteron”, gdyż niezależnie od punktu patrzenia, trudno będzie obiektywnie opowiedzieć się za „racją” we wzajemnym funkcjonowaniu w świecie, kobiet jak i mężczyzn… z natury. Jedankże bez wątpienia „Testosterom” grany w Bagateli jest ku temu dobrym pretekstem, aby spróbować.