Przeciętny zjadacz chleba z naszego kraju niewiele wie na temat kultury i historii Chin, podobnie statystyczny czytelnik literatury popularniej nie styka się zbyt często z literaturą pochodzącą z tego dalekiego zakątka globu. Przyznam, że po raz pierwszy miałem okazję sięgnąć po książkę chińskiego autora Mo Yana, i jednocześnie, po raz pierwszy zetknąłem się z literaturą największego azjatyckiego państwa. Powieść Mo Yana „Klan czerwonego sorga” została uznana przez chińskich czytelników w 1986 roku za najlepszą powieść roku, film powstały na jej kanwie, wyreżyserowany przez Zhang Yimou, został uhonorowany w 1988 roku Złotym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie. Sam autor otrzymał Literacką Nagrodę Nobla w 2012 roku. „Klan czerwonego sorga” to kawał naprawdę dobrej literatury, ale niełatwej w odbiorze.
Autor opiera snute w powieści historie na swoich doświadczeniach z dzieciństwa. Jako dziecko wychował się w jednej z chińskich prowincji Shandong w północno-wschodnich Chinach. Pochodzi z rolniczej rodziny, więc tajniki wiejskiego życia nie są mu obce. Podobnie, jak trudne wybory – wcześnie porzucił naukę pracował jako rolnik, a potem w fabryce. Czerpiąc z życiowych doświadczeń, maluje autentyczne obrazy chińskiej prowincji oraz opisuje losy rodzinnego klanu od 1923 roku aż po rok 1976. Historia rodziny przeplata się z krwawą historią wojen: domową i chińsko-japońską. Jakby tego było mało, to terroru i okrucieństwa wojennego, przyłączyły się partyzanckie rozbójnicze oddziały, które korzystały z zamieszania wojennego dokładając nękanej ludności jeszcze trochę bestialstwa i brutalności. Wszechobecne okrucieństwo przejawiające się w mściwych działaniach, torturach, ale również wszechobecny strach, głód oraz cierpienie stanowią tło rodzinnej historii. Pokazane historie potwierdzają prawdę o sile woli życia, jaką przejawiają ludzie – gdy nie mają wyjścia mszą przetrwać cokolwiek niesie los. Podobnie jak sorgo – życiodajna roślina, która pomimo wszechobecnej śmierci i wojen, rosła a jej owoce pozwalały przetrwać uciśnionym.
Język powieści jest soczysty, barwny, nie brakuje w nim czarnego humoru, ale też dosadności i okrucieństwa. Autor łączy w fantazję i rzeczywistość, miesza je z historią, problemami społecznymi oraz z tradycją, legendami i mitami. Pokazuje swój ogromny szacunek do przyrody i rodzinnej tradycji. Potrafi odzwierciedlić w tekście prawdziwe cierpienie i miłość, co niewątpliwie stanowi o niezwykłej wartości tej powieści.
Ja już planuję uzupełnić braki i zabieram się za lekturę „Krainy wódki”, nie mogę się tez doczekać premiery najnowszej powieści pt. „Bum!”.
Recenzował Eu Genio
Mo Yan „Klan czerwonego sorga”
W.A.B.