Dawno nie widziałam tak dobrego polskiego filmu sensacyjno-szpiegowskiego. I choć nie jest to dzieło bez wad, polecam choćby po to, by zobaczyć w kolejnej odsłonie genialnego Marcina Dorocińskiego.
Władysław Psikowski nie szuka odpowiedzi na pytanie kim był i jaką rolę odegrał na scenie politycznej PRL-u, Ryszard Kukliński. Koncentruje się na trzech głównych elementach: działalność szpiegowska a relacja z rodziną, przyjaźń z oficerem CIA Davidem Fordem, relacja ze Służbami Bezpieczeństwa i KGB. I choć wszystkie te wątki są nieco powierzchownie potraktowane i tak film stanowi spójną i trzymającą w napięciu całość.
Towarzyszymy głównemu bohaterowi od momentu, gdy decyduje się on nawiązać współpracę z CIA, wierząc głęboko w to, że przekazywane na temat planów Układu Warszawskiego informacje, pozwolą uchronić Polskę przed ewentualną zagładą. Ryszard Kukliński jako Jack Strong wcale nie przypomina bohatera typu 007. Piastuje wysokie stanowisko państwowe – jest pułkownikiem w Sztabie Generalnym Ludowego Wojska Polskiego, oprócz szerokiej wiedzy z zakresu wojskowości i opracowywania planów militarnych, nie przejawia żadnych nadzwyczajnych zdolności. Jest autentyczny, chciałoby się powiedzieć „zwyczajny człowiek”, bo żaden z niego superbohater, choć dokonuje rzeczy godnych samego Jamesa Bonda. Pokazany w sytuacji wyjątkowego stresu, momentami traci panowanie nad nerwami, popełnia błędy, jest bliski dokonania autodemaskacji, staje się tak bardzo bliski, że zaczyna się mu coraz gorliwiej kibicować.
Pasikowski zdecydował się przedstawić Kuklińskiego w pozytywnym świetle, mimo znanych dyskusji i krążących wokół tej postaci kontrowersji. Bohater jest kochającym mężem i ojcem, choć rodzina przeżywa trudy związane z ciągłą nieobecnością głowy rodziny, późnymi powrotami i wypadami na wódeczkę z oficerami KGB. Plotki o kochankach Kuklińskiego w filmie pozostają tylko niepotwierdzonymi domysłami martwiącej się o męża żony. Podobnie rzecz się ma z rzekomo pokaźnym majątkiem Kuklińskich wynikającym z przyjmowanych z USA „dotacji” – film zadaje tym plotkom kłam. Bohater zostaje trochę „wybielony”. Wciela się w rolę samotnego bojownika o słuszną sprawę. Kukliński jest zestresowany, przejęty losem Polski, przepracowany i nieustannie zatroskany. Samotny. Dopiero w ostateczności, gdy czas wyemigrować, wyjawia rodzinie skrywaną przez lata tajemnicę.
Film przykuwa uwagę i trzyma w napięciu mimo, że finał jest dobrze znany. Wątki zostały połączone w ten sposób, że nawet na chwilę widz nie traci kontaktu z fabułą, śledząc ją uważnie w oczekiwaniu na dramatyczne wydarzenia, które de facto nie następują. Genialna rola Marcina Dorocinskiego, i dorównujące mu drugoplanowe Mai Ostaszewskiej, Mirosława Baki, Zbigniewa Zamachowskiego, Ireneusza Czopa.
Serdecznie polecam.
Recenzowała Magdalena Es
„Jack Strong”
Kino ARS