Za oknem jesień – czasem piękna, ta polska, złota, a czasem przypominająca już zimę. Na szczęście dystrybutorzy postanowili wprowadzić do polskich kin sympatyczną francuską komedię, która zapewne choć na chwilę pozwoli nam zapomnieć o aurze za oknem. Chodzi oczywiście o film Za jakie grzechy, dobry Boże?, reklamowany jako największy francuski hit od czasu Nietykalnych.
Fabuła jest niezwykle prosta, można wręcz powiedzieć, że banalna. Mamy rodziców – miłych Francuzów w średnim wieku i ich cztery córki – trzy zamężne i jedną pannę. Wszystkie oczywiście piękne, wykształcone i na wskroś francuskie. Są też ich mężowie – Żyd, Arab i Chińczyk, którzy z powodu swoich przekonań i ewidentnych różnic kulturowych, doprowadzają swoich teściów do szału.
Wszelkie nadzieje, by w rodzinie wreszcie pojawił się Francuz z krwi i kości spoczywają na najmłodszej i najulubieńszej córce, lecz czy posłucha rodziców, czy głosu serca, dowiecie się już z filmu. Przyznam, że nie jest to odpowiedź zaskakująca, ani specjalnie skomplikowana, ale właśnie o to chodziło, by seans był miły dla oka i poprawiający nastrój.
Film przedstawia kompilację wszelkich możliwych stereotypów, jakie tylko można sobie skojarzyć z Żydem, Arabem, Francuzem, Murzynem, czy Azjatą. Czasem są przesadzone, czasem trafne, ale zazwyczaj wywołujące uśmiech na twarzy. W ciekawy sposób przedstawiono relacje między zięciami, córkami i samymi rodzicami – o tym, jak dyskryminują się nawzajem i ich tolerancji brakuje solidnych podstaw. Oczywiście wraz z rozwojem akcji i poznawaniem siebie, różnice się zacierają, przyjaźnie zawierają i dochodzi się do wniosku, że oto Francja właśnie. Kolorowa, zróżnicowana, wciąż konserwatywna, ale jednak otwierająca się na to, co nowe i obce.
Jeśli jeszcze nie wiecie, jak spędzić jeden z nadchodzących jesiennych wieczorów – zapraszam do kina. Nie gwarantuję 1,5 h śmiechu (jak czytam na forach internetowych), ale na pewno będzie to czas mile spędzony i refleksyjny, bo odpowiedzmy sobie sami, jak to jest właśnie z tą naszą tolerancją.
Karolina Pyrzyk
Film obejrzałam dzięki uprzejmości Kina pod Baranami