Surowe wnętrze mieszkania. W zasięgu wzroku dywan, stół, kanapa. Pod ścianą krzesła, na których widzimy siedzące osoby w brązowych, mdłych ubraniach. Na przemian będą one ożywać i zastygać, wcielać się w różne role, zmieniać swą postać. Również przedmioty oraz przestrzeń będą ulegać transformacji; wszystko tu jest płynne i niestałe. Nad całością czuwa jednak Milena (Ewelina Starejki), która okazuje się być nie tylko bohaterką spektaklu, ale również jego reżyserką.
Barbelo, o psach i dzieciach to sztuka napisana przez Biljanę Srbljanović. Mimo, że ta serbska autorka w swoich dramatach skupia się na wątkach politycznych to w przedstawieniu, które można obejrzeć na deskach Teatru Bagatela są one ograniczone do minimum. Reżyserka spektaklu (Małgorzata Bogajewska) skupiła się bowiem na relacjach między ludźmi. Wiodącym tematem pozostaje jednak kobiecość.
Tytułową Barbelo, która według gnostyków stanowi żeński pierwiastek boskości, jest Milena. To ona na pozór rozdaje karty i panuje nad przedstawieniem; w rzeczywistości jednak pozostaje mocno w nim osadzona. Snuje więc pełną emocji opowieść o odosobnieniu, pokusie zdrady, niespełnionym marzeniu o macierzyństwie, skomplikowanej relacji z matką oraz tęsknocie za ciepłem drugiego człowieka. Jej historia jest również obszarem, w którym przeplatają się ze sobą sprawy ostateczne jak śmierć, samotność i miłość.
Barbelo, o psach i dzieciach to spektakl pełen różnych symboli i metafor. Aktor, który przed chwilą grał rolę syna, teraz gra rolę ojca. Kobieta, która grała starszą osobę zamienia się w potulne zwierzę. Mężczyzna, który niedawno był poważnym politykiem teraz jest psem i biega za suką. Jaką wagę ma odgrywana aktualnie przez aktora rola? Czy można w ogóle mówić o wyraźnych graniach między byciem zagubionym dzieckiem, zapracowanym mężczyzną, a zwierzęciem? Czy można mówić o wyraźnych graniach między zmieniającą się (ale bardziej w wyobraźni widza, bo scenografia ulega transformacji w sposób symboliczny, przy użyciu rekwizytów) przestrzenią, która bywa mieszkaniem, cmentarzem, a także podwórkiem? Jak w ogóle uchwycić te granice skoro wszyscy jesteśmy uwikłani w życie i śmierć?
Recenzowała Justyna Janusz
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Teatru Bagatela.