1 października 2014 r. w Teatrze Bagatela swoją premierę miał spektakl „Tato” w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej. Sztuka jest tragikomedią, która ukazuje skomplikowane relacje ojciec-syn. W rolach głównych wystąpili: Adam Szarek (Franio), Marcel Wiercichowski (Ojciec), Ewelina Starejki (Matka), Przemysław Branny (Mariuszowa/ Pan z telewizora/ Wujek Edward/ Żołnierz/ Wojskowy II).
Jednym z atutów spektaklu jest muzyka na żywo, którą wykonują aktorzy. Kontrabas, akordeon, perkusja, czy cijon, a także wyjątkowy wokal aktorów to unikalne komponenty tego przedstawienia. Tytułowy tato jest uosobieniem toksycznego despoty, od którego humorów uzależniona jest cała rodzina- kiedy ojciec jest w złym nastroju wyżywa się na swoich dzieciach i poniża żonę, kiedy zaś ma lepszy nastrój, rodzina wierzy, że tak będzie zawsze… aż do następnego razu. Zarówno dzieci jak i matka zaszczuci są perspektywą kary, tego, że zrobią coś nie po myśli ojca, a wtedy ten odpłaci pięknym za nadobne. Matka to postać niezwykle złożona, z jednej strony zdziecinniała, trochę naiwna, z drugiej to Matka Polka Pocieszycielka, która stanowi przeciwwagę dla ojca.
Ze spektaklu wyziera niezwykła prawda o ojcowskich więzach, które chcąc nie chcąc przeplatają się z dorosłym życiem dzieci i to życie determinują.
Widz uraczony zostaje nie tylko muzycznymi wspaniałościami, ale także scenografią, niby prostą, ale ciekawie zbudowaną na formie koła (pokoje w domu wirują jak karuzela).
Można powiedzieć, że spektakl ten jest formą, w którą wystarczy włożyć kolejne rodziny-inną matkę i innego ojca, reszta pozostaje ta sama.
Podczas spektaklu śmiałam się, czasem nawet w głos, ale zaraz potem było mi wstyd, bo przecież chodzi o cudzą krzywdę. Jednak moje emocje były i są dowodem, że ta tragikomedia przyniosła określony skutek.
Lubię taką sztukę; złożoną, piękną, nawet gorzką, ale prawdziwą do szpiku kości! Taki jest właśnie spektakl Tato”