Szarańcza, grad, egipskie ciemności… wszystko to możesz zobaczyć w najnowszym filmie Ridley’a Scotta. Wszystko to możesz też poczuć na własnej skórze w sali 4DX w Cinema City.
Trudno w to uwierzyć, ale pierwsze kina symulujące rzeczywistość powstały już w 1904 roku! Wtedy George C. Hale wymyślił swoje kina wagonowe. Zamiast w tradycyjnych salach kinowych widzowie zasiadali w pociągowych wagonach, na ekranie emitowany był film pokazujący widok z przedniego okna pędzącego pojazdu, a z głośników dobiegał stukot kół poruszających się po kolejowych torach. To nie koniec atrakcji! W Hale’s Tours zamontowano także urządzenia oddające drgania pociągu, a nawet maszyny symulujące wiatr wpadający do wagonu przez otwarte okno.
Ideą kina od samego początku było zatarcie granicy pomiędzy rzeczywistością a filmowym światem. Temu właśnie służyły projekcje na wielkim ekranie czy zaciemniona sala, redukująca do minimum wszystkie bodźce zewnętrzne. Każdy kolejny przełom technologiczny – dźwięk, kolor, seanse 3D czy IMAX – sprawiał, że widz coraz pełniej mógł utożsamiać się z prezentowanym w kinie obrazem.
Taki cel przyświeca również najnowszej technologii 4DX. Słowo „najnowszej” to może trochę nadużycie, bowiem w Korei Południowej w tym formacie wyświetlano już Avatara w 2009 roku. Jednak ekspansję poza kraj pomysłodawców rozpoczęto dopiero w 2012 roku, wtedy 4DX trafiło do Chin. Kolejnym punktem był Wietnam w 2014 roku. W tym samym roku powstała pierwsza czterowymiarowa sala w warszawskiej Galerii Arkadia. Dzięki sieci Cinema City Polska jest w czołówce państw wprowadzających to rozwiązanie do swoich kin. Gdy w Milton Keynes szykują się do otwarcia pierwszego w historii Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii kina 4DX, w Polsce uruchomiono już drugą salę uzbrojoną w ruchome fotele, tym razem w Krakowie.
Salę Skoda 4DX w Cinema City Bonarka przetestowałam przy okazji filmu Exodus: Bogowie i Królowie. Ridley Scott opowiedział historię Mojżesza i wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej z wielkim rozmachem. To imponujące widowisko, które dobrze się ogląda. Niestety – to tylko widowisko, dlatego nad samym filmem nie będę się rozwodzić. Opowiem za to o wrażeniach jakie zafundowała mi przy tej okazji „czterowymiarowa” sala, bo do wypróbowania tych atrakcji Exodus jest idealny: krwawe sceny bitew, szaleńcze pościgi rydwanów czy wyniszczające cały naród plagi egipskie.
Sama technologia nie była mi obca, podobna zainstalowana jest w funkcjonujących już od kilku lat „salach ruchu” Cinema Parku czy parkach rozrywki. 4DX to jednak zdecydowanie wyższa jakość, zarówno pod względem komfortu oglądania, jak i odczuwalnych efektów. Są takie momenty, kiedy naprawdę zatracasz się w tym, co widzisz na ekranie – choćby wtedy, gdy fotele zaczynają lekko kołysać się podczas ujęć z lotu ptaka, a tobie wydaje się, że faktycznie szybujesz nad dziewiczymi i malowniczymi krajobrazami przemierzanymi przez Naród Wybrany. Albo wtedy, gdy Mojżesz w czasie burzy wspina się na górę Synaj, a ty czujesz krople deszczu na swojej skórze i widzisz salę rozświetloną błyskami podczas uderzeń piorunów. Ciekawym efektem są również zupełnie naturalne podmuchy wiatru, przelatujące obok twojego ucha strzały czy miecz wbijany w plecy.
Oczywiście, 4DX nie sprawi, że stracisz poczucie rzeczywistości i nagle staniesz się jednym z bohaterów uciekających z niewoli egipskiej. Ciągle wiesz, że jesteś tylko widzem w kinie, który zafundował sobie dodatkowe sensualne atrakcje. 4DX jest jednak technologią z ogromnym potencjałem, kolejnym krokiem w rozwoju kina. I bardzo cieszę się, że są w Polsce kina, które tego kroku próbują dotrzymać, oferując swoim klientom coraz to nowsze rozwiązania.
Dagmara Marcinek