To wyjątkowa książka, której każde zdanie mogłoby by być przepiękną sentencją wypełniającą najintymniejsze raptularze. Jej niezwykłość spoczywa także w fabule, której treść bliska jest każdemu, kto kiedykolwiek poznał smak miłości i jej gorycz płynącą z prób dreptania własnymi ścieżkami, podczas gdy drepcze się już wspólnie.
Książka jest debiutem Kingi Pacanowskiej. Debiutem o tyle ciekawym, gdyż próbuje rozgryźć, jak pogodzić skrajne potrzeby: bliskości i samotności. Bohater opowieści – włóczęga niestroniący od alkoholu i przygodnych uciech cielesnych spotyka kobietę, która – jak mogłoby się wydawać – jest miłością jego życia. Oswaja ona mężczyznę ze sobą i ustatkowanym życiem, które sączy im się od tej pory leniwie. Wspólnie pielęgnują ognisko domowe: sadzą kwiaty, czytają książki i piją kawę na werandzie domu. W naszym bohaterze zaczynają jednak budzić się demony przeszłości i sielanka zostaje przerwana.
Do ostatniej strony nic nie pozostaje całkowicie jasne, jesteśmy świadkami walki ambiwalentnych postaw bohatera; każde jego słowo to próba zrozumienia kłębka powikłanych i sprzecznych myśli. Stojąc niejako poza opowieścią, możemy złościć się na mężczyznę za takie a nie inne postępowanie, ostatecznie jednak dochodzimy do wniosku, że każdy z nas podziela jego los, choć nie zawsze dzieje się to w sposób jednaki i równie temperamentny. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, łaknącym bliskości, zawsze jednak podejmuje próby zaznaczenia swej jednostkowości.
Summa summarum, uniwersalizm fabuły, piękny język operujący zgrzebnymi i prostymi zdaniami pełnymi obrazowych metafor (brak wielkich liter na początku każdego nowego zdania może być jedną z nich) i celnych epitetów, surowy, acz trafny kształt wydania – wszystko, czego potrzeba wyjątkowej książce, z której wszyscy możemy czerpać pełnymi garściami.
Recenzowała: Dominika Makowska
Kinga Pacanowska „Tatuaże po wewnętrznej stronie powiek”, Warszawska Firma Wydawnicza