Aleja ślepca to pozycja idealna dla każdego czytelnika, który chce się przekonać, że kryminały prawnicze, nie tylko prozą Johna Grishama stoją. Czy Justinowi Peacock’owi udało się stworzyć równie wciągającą powieść? Przekonajmy się na własnej skórze!
Duncan Riley to młody i dynamicznie pnący się po szczeblach kariery prawnik z Nowego Jorku. Mocna posada, jeszcze mocniejsze wynagrodzenie i praca pełna wyzwań i zagłuszania sumienia, to jego codzienność. Życie mężczyzny już szybko odwróci się do góry nogami. Na pozór nieszczęśliwy wypadek na miejscu budowy Aurora Tower, otworzy prawdziwą puszkę pandory. Czy młody prawnik postąpi zgodnie ze swoim sumieniem i rozwiąże skrzętnie ukrywane tajemnice, czy może postanowi się nie wychylać?
Proza Peacocka to samonapędzający się mechanizm. Dość niewinne początki rozwijają się w historię, która każe się zastanowić, gdzie przebiega granica między interesami klienta, powinnością prawnika, a jego własnym sumieniem. Duncan Riley to bohater, które wszystkie te emocje ze sobą niesie. Poznajemy go jako ambitnego młodego człowieka, który niewiele zastanawia się nad charakterem swojej pracy, a nawet jeśli to skrzętnie spycha wszystkie te myśli w głąb umysłu. Wszystko zmieni się, gdy spotka na swojej drodze chłopaka, niewinnie oskarżonego o morderstwo, w które został wrobiony przez możnych Nowego Jorku, których Duncan do tej pory zazwyczaj bronił. Tym razem role się odwrócą, system wartości, przewartościuje, a sam Duncan dowie się czegoś nowego na temat tego co tak naprawdę jest zadaniem prawnika.
Mimo że książka szybko przykuwa uwagę czytelnika, to jednak jej język nie należy do najłatwiejszych. Peacock nasycił swoją powieść żargonem prawniczym, wskutek czego lektura wymaga dużo większej uwagi niż normalnie. Specyficzne sformułowania, określony charakter słownictwa, sprawiają, że świat nowojorskiej socjety i prawniczego światka staje się jeszcze bardziej wiarygodny.
Teraz tylko od nas zależy czy w niego wkroczymy i z jakim nastawieniem. Świat w którym obraca się sześciocyfrowymi kwotami, zapominając przy tym o sumieniu, to wyzwanie dla czytelnika. Z jednej strony bohaterowie wzbudzają naszą niechęć, z drugiej zaś mocno kibicujemy, aby jak najszybciej swoje otoczenie zmienili. Jak sprawa będzie wyglądać w przypadku Duncana Riley’a?