24 kwietnia miałam przyjemność po raz pierwszy gościć w krakowskim „Teatrze Kto”, pretekstem był spektakl „Atrament dla leworęcznych”. Jakie są moje wrażenia?
Pierwsze pozytywne zaskoczenie to możliwość spotkania aktorów, przed spektaklem stali oni bowiem przed budynkiem teatru, była nawet okazja do zamienienia kilku słów. Kolejna innowacja to sposób budowania sceny – aktorzy własnoręcznie przynieśli rekwizyty w postaci krzeseł, wieszaka, stolika i stojaka na gazety, a wszystko to na oczach widowni. Ilość rekwizytów jest w sam raz, w zależności od potrzeby spełniają one różnorakie role. Jednocześnie wpisują się w idealnie klimat miejsca, które opisać można słowem – kameralnie.
Na „Atrament dla leworęcznych” składa się kilka luźno ze sobą powiązanych scen, które łączy znacząca ilość humoru. I jest to humor na tyle przystępny, że prawdopodobnie rozbawi każdego. Na temat bohaterów trudno powiedzieć cokolwiek, dynamicznie przechodzą bowiem z jednej sceny w drugą w której są już kimś zupełnie innym.
Autorem „Atramentu” jest Krzysztof Niedźwiedzki, sztuka została zagrana przez czterech aktorów: Jacka Buczyńskiego, Macieja Małysa, Pawła Rybaka oraz Macieja Słoty, którzy wraz ze z kolejnymi historiami zmieniają grane przez siebie postacie. Jest to okazją do pokazu aktorstwa stojącego na naprawdę wysokim poziomie. Dodatkowo aktorzy nie boją się przekraczać granicy pomiędzy sceną a widownią. Zaprezentowane scenki przenoszą nas na próbę orkiestry, do sklepu z kapeluszami, do restauracji czy na fotel dentystyczny. A w każdym z miejsc czeka na nas kolejna dawka absurdalnego humoru. Akcja toczy się szybko, momentów przestoju raczej nie odnotowałam. Bliskość sceny sprzyja zaglądaniu aktorom „prosto w twarz”.
W zaprezentowanym humorze z łatwością odnajdą się miłośnicy angielskiego dowcipu. Jeśli lubicie kabarety, to ta sztuka prawdopodobnie ubawi Was bardziej niż niejeden z nich. Bo chociaż zaprezentowane gagi ocierają się zgodnie z tytułem o absurd, to nie są one pozbawione polotu. A przy tym taki, z którym spotkać możemy się w codziennym życiu.
O czym jest ta sztuka? Ktoś mógłby rzec, że o niczym, ja powiem, że przede wszystkim o tym, że śmiać można się dosłownie ze wszystkiego. Jako przedstawicielka leworęcznych z czystym sercem polecam „Atrament dla leworęcznych” każdemu, kto ceni sobie sporą dawkę humor w teatrze.
Monika Matura
Za możliwość obejrzenia sztuki dziękuję Teatrowi KTO