Książka Aleksandry Dziwińskiej to niezwykła pozycja na polskim rynku wydawniczym. Mimo że wampirzy nurt nie jest w naszym kraju tak popularny jak na zachodzie, autorka postanowiła zaryzykować. „Księżniczka krwi” to wdzięczna literatura młodzieżowa, której główną bohaterką jest…sympatyczna wampirzyca.
Historia rozpoczyna się w tej mitycznej Ameryce. Alexandra Artemida Drakula Dark to wesoła 13latka, która „po godzinach” jest również wampirem, oraz ku swojej rozpaczy pretendentką do tronu w pewnym amerykańskim królestwie Mrocznylasu. Wolne chwile spędza ze swoimi przyjaciółkami: diablicą Lisą i wilkołaczką Amy, których nie dziwi „przypadłość” Alexandry. Któregoś dnia z powodu intryg niejakiej Veroniki, główna bohaterka zmuszona jest opuścić przytulny dom i wyruszyć do odległej Polski, gdzie będzie pobierać nauki wampirzego fachu od pół-psa i pół-wampira w jednej postaci – Mordreda. Dzięki przyjazdowi do Polski, 13latka pozna kogoś jeszcze…
Aleksandra Dziwińska stworzyła sztandarowy przykład literatury dla nastolatków, która dodatkowo unurzana jest w zawsze intrygującym wampirzym świecie. Książce daleko jednak do mrocznego klimatu tego typu historii. Wszystko zostało podane tu w taki sposób, aby zaintrygować młodszego czytelnika, ale również nie zapewnić mu koszmarów przez kolejny miesiąc. Wampiry są tak naprawdę dobre, a jeżeli nawet dopuszczają się aktów brutalności, to czynią to między wierszami. Najważniejsza pozostaje przyjaźń, miłość i wzajemne wsparcie. Dzięki temu, knujący antagoniści przestają być zagrożeniem.
Fabularnie, nawet pomimo licznych klisz i standardowych rozwiązań, książka się broni. Wszak skierowana jest głównie do czytelnika, który nie zna w pełni wampirzej literatury. Niemniej jednak, młody wiek autorki, która w dodatku postanowiła napisać książkę o nastolatkach sprawił, że sam język powieści zbyt daleko poszedł w kierunku slangu młodzieżowego. Dużo tutaj kiepskiej stylistyki, czasami nie do końca potrzebnych anglicyzmów, czy emocjonalnych wtrąceń typowych dla grupy wiekowej maksymalnie kończącej liceum. Z jednej strony nie jest to nic złego, wszak grupą docelową jest właśnie ta część czytelników. Z drugiej zaś taki a nie inny język sprawi, że po książkę Dziwińskiej raczej nie sięgnie wyrobiony odbiorca obeznany z tematem wampirzej literatury w dużo szerszym stopniu.
Dlatego też „Księżniczka krwi” może stać się idealnym wprowadzeniem w temat dla młodszego czytelnika. Może i jest nie do końca sprawnie napisana, niemniej jednak ma w sobie potencjał, który może zaszczepić prawdziwą pasję. Dzięki oszczędnemu szafowaniu brutalnością, nie ma też obaw aby sięgnęli po nią początkujący odbiorcy literatury.