Czym jest reputacja? Jak łatwo można ją zniszczyć? Kto ma do tego prawo? Czy da się ją odzyskać, gdy już raz się straciło? Czy w ogóle warto próbować? – te i inne pytania zadaje Juan Gabriel Vásquez w swojej nowej powieści.
Javier Mallarino, główny bohater książki, jest rysownikiem. Na swój sukces pracuje długo i mozolnie. Po wielu próbach zaistnienia, w końcu udaje mu się dostać pracę jako karykaturzysta w poczytnym kolumbijskim dzienniku. W swoich rysunkach mówi, kto jest dobry, a kto zły. Wyśmiewa ludzkie przywary, punktuje wady, gani za niemoralne zachowania, publicznie piętnuje znane w całym kraju osobistości. Jego kreska zaczyna kierować myśleniem społeczeństwa. To przywilej mediów, przywilej czwartej władzy. A co jednak gdy nie ma się racji? Co gdy oceniło się kogoś zbyt pochopnie? A nawet jeśli narysowało się prawdę, to czy warto było by ujrzała ona światło dzienne? Choć Vásquez w swojej powieści portretuje funkcjonowaniu mediów, pokazuje przede wszystkim dwie jednostki, które nawzajem stają się swoimi ofiarami.
Vásquez zabiera nas w ten dramat bardzo powoli. Spotkanie bohatera z pucybutem wpuszcza nas w gąszcz dygresji – o sztuce i sławie, o tym kto warty jest zaistnienia w zbiorowej pamięci. Pojawienie się byłej żony Mallarino fałszywie kieruje myśli czytelnika w stronę romansu. Z tym jednak „Reputacje” nie mają nic wspólnego. Prawdziwa historia rozpoczyna się podczas jubileuszu pracy zawodowej rysownika. Wtedy też na wierzch wychodzą tajemnice, z których zbudowany został jego sukces i cena jaką przyszło za to zapłacić. Nie tylko jemu.
Skoro Vásquez postanowił skonstruować powieść tak, by nie odsłaniać od razu wszystkich kart, ja też już nie będę więcej pisać. Choć i tak boję się, że zbyt wiele szczegółów Wam zdradziłam. Żyjemy w świecie, w którym media krzyczą wielkimi, czerwonymi tytułami na pierwszej, by kogoś oskarżyć, ale sprostowania drukują małą czcionką na ostatnich kolumnach. Pamiętajmy, że nic nie było, ani nie będzie biało-czarne, a jeśli rzucamy kamień w jedną osobę, ranimy nim przy okazji wszystkich, którzy są przy niej najbliżej. To właśnie mówią „Reputacje”, i warto je przeczytać, by to sobie uświadomić.
Dagmara Marcinek
„Reputacje”
Juan Gabriel Vásquez
Wydawnictwo W.A.B.