W maju 2015 roku „Król Roger” Karola Szymanowskiego, z Mariuszem Kwietniem w roli głównej został owacyjnie przyjęty przez publiczność w Covent Garden – Royal Opera House w Londynie. W piątek, 13 listopada 2015 roku widzowie mogli podziwiać dzieło Szymanowskiego z Mariuszem Kwietniem w partii Rogera na deskach Opery Krakowskiej. Na premierę „Króla Rogera”, opery, która zaistniała już na najbardziej znaczących scenach świata, krakowscy melomani czekali z wielką niecierpliwością. Spektakle premierowe zostały znakomicie przyjęte przez widzów, którzy nagrodzili artystów owacją na stojąco.
Spektakl został zrealizowany w ramach prezentacji polskiej twórczości operowej w roku obchodów 250-lecia Teatru Publicznego w Polsce, podobnie jak towarzysząca premierze wystawa pt. „Szymanowski w Operze Krakowskiej”.
Przedstawienie wyreżyserował Michał Znaniecki, kierownictwo muzyczne objął Łukasz Borowicz, scenografię zaprojektował Luigi Scoglio, kostiumy Michał Znaniecki. W partiach solowych wystąpili: Mariusz Kwiecień, Mariusz Godlewski (Roger), Katarzyna Oleś-Blacha, Iwona Socha (Roksana), Pavlo Tolstoy, Adam Zdunikowski (Pasterz), Vasyl Grokholskyi, Adam Sobierajski (Edrisi), Przemysław Firek, Jacek Ozimkowski (Arcykapłan), Monika Korybalska (Diakonisa). Orkiestrę, Chór, Chór Dziecięcy oraz Balet Opery Krakowskiej poprowadził Łukasz Borowicz.
Po piątkowym spektaklu premierowym, podczas tradycyjnego spotkania przy lampce wina, Mariusz Kwiecień odebrał z rąk prezesa Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków Jana Popisa statuetkę „Orfeusz 2013”. Artysta został wyróżniony za wybitne osiągnięcia w dziedzinie sztuki operowej, które w sposób tak znaczący umacniają prestiż polskich artystów muzyków na scenach operowych świata.
Gratulując realizatorom i wykonawcom wspaniałej inscenizacji „Króla Rogera”, Jan Popis wyraził swoje wielkie uznanie dla kreacji, jaką stworzył Mariusz Kwiecień. Zaznaczył, że przyznawana od 1964 roku nagroda „Orfeusz”, to prestiżowe wyróżnienie, a jej laureaci stanowią plejadę wybitnych osobowości polskiego świata muzycznego.
Podczas uroczystości Dyrektor Bogusław Nowak wręczył Zofii Gołubiew, Dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, trzydziestą trzecią Batutę Opery Krakowskiej. Jak zaznaczył, Zofia Gołubiew jest osobą szczególnie ważną dla teatru przy Lubicz 48, obecną na niemal wszystkich premierach i wielu spektaklach. Jej opinie i krytyka kreują operę dla polskiej kultury i są niezwykle cenne dla środowiska Opery Krakowskiej. Przypomnijmy, że tradycja przyznawania Batut Opery Krakowskiej kultywowana jest od momentu otwarcia nowego gmachu Opery w 2008 roku.
Wśród gości na premierowym spektaklu znaleźli się przedstawiciele świata sztuki, kultury i mediów, wśród nich artyści m.in. Teresa Żylis-Gara, wybitna sopranistka związana z Operą Krakowską, a także aktorka Agata Trzebuchowska, odtwórczyni tytułowej roli w filmie „Ida” Pawła Pawlikowskiego.
Kolejne spektakle „Króla Rogera” odbędą się 17 i 18 listopada 2015.
Poniżej zamieszczamy fragmenty recenzji krakowskiej premiery opery „Król Roger”:
„Trzy lata trzeba było czekać, by polski widz mógł poznać inscenizację opery Karola Szymanowskiego, jaką w Bilbao zrealizował Michał Znaniecki. Tyle czasu trwało przeniesienie do któregoś z naszych teatrów jednej z najciekawszych wersji „Króla Rogera”, a wiedzie on bogate życie teatralne. Ostatnie ćwierćwiecze przyniosło przecież prawie 20 jego premier na europejskich scenach. To, co Michał Znaniecki przedstawił w Operze Krakowskiej, nie jest wszakże zwykłym powtórzeniem. Dokonał pewnych zmian w swej inscenizacji, zwłaszcza w III akcie, ale zachował to, co w Bilbao stanowiło o oryginalności i sile spektaklu. Odrzucił konflikt dionizyjsko-apolliński i zderzenie surowego średniowiecznego chrześcijaństwa z wyrafinowaną kulturą antyku, co u progu XX wieku fascynowało Szymanowskiego, ale również nie zrobił przedstawienia o dylematach władzy, jak chętnie dziś traktują „Króla Rogera” inscenizatorzy.
W Krakowie oglądamy kameralny, intymny, ale poruszający dramat rodzinny. Wtargnięcie tajemniczego Pasterza w ustabilizowane życia Rogera i Roksany burzy ład i szczęście. W przeciwieństwie jednak do premiery w Bilbao wątek gejowski został stonowany. Tej inscenizacji bliżej do słynnego „Teorematu” Pasoliniego, gdyż tak jak w tamtym filmie przybysz fascynuje zarówno męża, jak i żonę. Roger pierwszy odrzuca małżeńską obrączkę, ale to Roksana, jak wymyślił Szymanowski, podąży za Pasterzem. Akt trzeci przynosi zaś nieoczekiwaną zagładę świata. Michał Znaniecki przesunął czas akcji i oto do starego Rogera wraca zmęczona życiem małżonka. Niczego jednak nie da się już odbudować, bo proste z pozoru decyzje, uleganie własnym fascynacjom, popędom, instynktom, przynoszą nieodwracalne konsekwencje. Pozostaje więc tylko śmierć. Konsekwentnie poprowadzona inscenizacja krakowska dowodzi również, jak uniwersalną wymowę ma opera Szymanowskiego. Można ją bowiem odczytać na wiele sposobów, wybrać jeden wątek, a stworzyć logiczny, głęboki i poruszający spektakl.
Ogromnym atutem jest oczywiście udział najlepszego obecnie Rogera na świecie – Mariusza Kwietnia. W tej roli i w tym przedstawieniu wypadł wręcz charyzmatycznie, przykuwał uwagę, ale też podążał za koncepcją reżysera, a finałowy hymn do słońca zaśpiewał porywająco. A jednak nie stał się jedynym bohaterem premiery. Pawlo Tołstoj, który przecież także od dawna występuje w roli Pasterza, po raz pierwszy w pełni się w niej odnalazł. Stworzył postać wyrazistą, w scenach z Rogerem siłą ekspresji dorównującą Mariuszowi Kwietniowi. To jest bardzo męski spektakl, bo o jego kształcie współdecydował również Łukasz Borowicz. Stonował brzmienie orkiestry tak, by nie zagłuszała śpiewaków, co sprzyjało scenicznym wydarzeniom (…)”.
Jacek Marczyński, „Rzeczpospolita”, 15.11.2015
„(…) Z nie do końca zrozumiałych powodów niektórzy boją się konfrontacji z muzyką Karola Szymanowskiego. Mówią o niej, że trudna i wymagająca, zapominając jednak o jej niezaprzeczalnym pięknie. Bo czy słuchając otwierającego operę „Król Roger” wystylizowanego na archaiczne, prawosławne śpiewy chóru „Hagios” albo pieśni Roksany z uwodzicielską wokalizą, można oprzeć się urokowi tej muzyki? Poza bogactwem kolorystycznym i wyrazowym, które niesie ze sobą pełna przepychu partytura, wielopłaszczyznowy „Król Roger” to wymarzone dzieło do interpretacji dla każdego dobrego reżysera. Dziwi więc, że najsłynniejsza na świecie polska opera wystawiana jest w Krakowie dopiero po raz trzeci. W powojennej Polsce „Króla Rogera” zaprezentowano krakowskiej publiczności po raz pierwszy dopiero w 1976 roku podczas eksperymentalnego przedstawienia w hallu Akademii Górniczo-Hutniczej (reż. M. Prus, kierownictwo muz. R. Satanowski). Druga prezentacja odbyła się w 1982 roku w kościele oo. Bernardynów (reż. W. Ziętarski, kierownictwo muz. E. Michnik). Na najnowszą inscenizację trzeba było więc trochę poczekać. Jej autorem jest doskonale znany krakowskiej publiczności reżyser Michał Znaniecki, który z dziełem Szymanowskiego mierzył się wielokrotnie i to na światowych scenach, m.in. w Bilbao. Tak jak i tam, w rolę tytułowego Króla wcielił się „etatowy” Roger, czyli Mariusz Kwiecień. Mamy niebywałe szczęście, że ten najsłynniejszy w świecie polski baryton przynajmniej raz w roku znajduje czas na występy na deskach Opery Krakowskiej. W produkcji pod kierownictwem muzycznym Łukasza Borowicza Kwiecień nie miał sobie równych, zarówno pod względem aktorskim, jak i wokalnym (…). Kwiecień prezentował od początku do końca perfekcyjną dykcję. Jego Roger to mężczyzna, który ma rodzinę, władzę i pieniądze, a mimo to jest człowiekiem samotnym. Skrywane głęboko żądze i prawdziwe „ja” budzi w nim dopiero Pasterz (w tej roli hipnotyczny (…) Pavlo Tolstoy). Jest lustrem, które pozwala mu spojrzeć prosto w oczy swojej wypieranej dotąd homoseksualnej naturze. Urokowi Pasterza ulega również znudzona żona Króla, Roksana (dobra wokalnie Katarzyna Oleś-Blacha). Kiedy małżonkowie spotykają się po latach, dociera do nich, że Pasterz zniszczył nie tylko ich związek, ale zburzył cały świat, w którym dotąd żyli. Czasu nie da się już cofnąć. Finałowym wyjściem jakie podsuwa Znaniecki jest więc śmierć. Do innych ciekawych pomysłów reżysera zaliczyć należy wprowadzenie postaci synka oraz przeniesienie akcji w III akcie o 30 lat do przodu, w postapokaliptyczną pustynną scenerię (…). Najsilniejsze dramaturgicznie okazały się pierwsze dwa akty, ze stopniową gradacją napięć (świetna scena pocałunku) i ciekawymi kostiumami w akcie I (autorstwa Znanieckiego). Dobrze wypadł chór przygotowany przez Zygmunta Magierę. Duże brawa należą się też reżyserowi światła Bogumiłowi Palewiczowi, a także scenografowi Luigiemu Scoglii za posągi i obeliski w gmachu wiedzy. „Król Roger” Znanieckiego to spektakl mocny i udany (…)”.
Mateusz Borkowski, „Dziennik Polski”, 16.11.2015