Marcin Koszałka w swoim filmie „Czerwony pająk” bierze się za bary z kryminalną zagadką Krakowa. Karol Kot, bo o nim mowa był w latach 60-tych tajemnicą ówczesnej milicji, to on dopuścił się mordów na dzieciach i staruszkach.
Dziewiętnastolatek był niepozornym uczniem technikum elektrycznego, który nie wzbudzał podejrzeń, jednak krył w sobie wielką tajemnicę.
Poznałam jego historię nie tak dawno temu, sprawiło to, że do kina wybrałam się z wielkimi nadziejami i wypiekami na twarzy. Podczas seansu została mi przedstawiona niedosłowna historia Karola (w filmie) Kremera, pochodzącego z dobrego domu chłopaka u progu życia, który odkrywa historię psychopatycznego mordercy. Zamiast od razu zgłosić na policję swoje odkrycie, nawiązuje z mordercą (Adam Woronowicz) specyficzną relację. Z najdrobniejszymi szczegółami dowiaduje się jak doszło do zabójstw, co zaczyna go intrygować i na swój sposób podniecać.
W młodym Karolu (Filip Pławiak) zaczynają budzić się żądze, o których istnieniu nie miał pojęcia. Reżyser filmu, poprzez relację obu mężczyzn- mordercy i jego ucznia rysuje portrety psychologiczne dwóch postaci. Z jednej strony mężczyzna po przejściach, jednak z ustabilizowanym życiem, który ukazuje demoniczną naturę, niewidoczną dla ludzi z zewnątrz, z drugiej zaś strony młody chłopak, który dopiero poznaje życie i swoje własne wnętrze.
Prawdziwa historia Karola Kota jest dla mnie o wiele ciekawsza niż ta przedstawiona u Koszałki. Czuję się odrobinę zawiedzona tym, co autor podał mi na ekranie. Dlaczego? W całym psychologicznym zapętleniu zapomniał chyba o widzu, który potrzebuje dynamiki, chce znać przyczyny i nie da się zwieść pustym frazesom. To, że aktorzy milczą, musi być po coś, podobnie jak to, że pojawiają się kolejne postaci w thrillerze. Mamy wrażenie, że pewne rzeczy dzieją się w tym filmie bez przyczyny.
Autor na siłę chce przemycić legendę, która powiadała (w latach 60-tych) jakoby morderca z Krakowa, Kot nadal żył i miał się dobrze. Warto wybrać się do kina, aby samemu wyrobić sobie opinię o tym filmowym obrazie, ale może bez zbędnych oczekiwań, na chłodno.
Recenzowała: Maria Dubis
Film obejrzany dzięki uprzejmości Kina Kijów
Czerwony pająk
reżyseria: Marcin Koszałka