W niedzielny wieczór mieliśmy przyjemność wysłuchać koncertu fenomenalnej wokalistki Gaby Kulki, występującej pod szyldem „BezGwaru” w studenckim klubie Gwarek. Artystka – tym razem solowo, zagrała utwory z najnowszej płyty oraz zaprezentowała premierowe dokonania zespołu.
Kulka ukazała niesamowitą skalę głosu oraz jego piękną barwę, akompaniując sobie dźwiękiem keyboardu bądź charakterystycznego ukulele. Wokalistka wygrywała kolejne nuty, sunąc wirtuozersko dłońmi po klawiszach swojego instrumentu. Każda piosenka brzmiała niczym wyjęta wprost ze studyjnego nagrania, różnice pomiędzy rekordami z płyty były prawie niezauważalne. Kulka dała popis talentu i dowód na posiadanie prawdziwego zmysłu twórczego.
Widownia bawiła się równie dobrze jak solistka na scenie, mimo że wieczór utrzymany był w kameralnej atmosferze. Dziwi mnie, że artystka, posiadająca tak nieszablonowy pomysł na siebie i swoją muzykę, potrafiąca ukazać na żywo duszę napisanych tekstów, a w dodatku grająca na wspólnej scenie z największymi gwiazdami sceny alternatywnej/dark cabaretowej (mówię np. o Amandzie Palmer, wokalistce zespołu The Dresden Dolls) gra koncert, na który przybywa zaledwie garstka fanów. Uważam, że jej występy powinny być organizowane w wielkich aulach i przyciągać rzesze publiczności.
Gaba Kulka cieszyła się z pomocy fanów, wtórujących jej w chórkach oraz nagradzających każdą piosenkę gorącymi oklaskami. Wokalistka została również wywołana na bis, gdyż ci nie chcieli „wypuścić” jej ze sceny. Koncert był niezwykle przyjemnym przeżyciem oraz zupełnie innym występem od tych, które miałam okazję zobaczyć do tej pory. Być może wpływ na to miała spokojna atmosfera klubu, bądź grupa odbiorców, do których trafia muzyka Kulki. Tymczasem nie mogę doczekać się nowości od wokalistki i bacznie obserwuję jej kolejne muzyczne dokonania.
Karolina Mrowiec