Charyzmatyczny zaklinacz i niszczyciel pianin. Szaleniec i szczery poeta. Poruszyciel delikatnych akordów, miłośnik pogiętych i połamanych melodii. Ben Caplan jest więcej niż jedną historią. Wydaje swój drugi studyjny album, i już zdobył sobie serca ludzi w wielu krajach w których koncertował, od Australii przez Europę po rodzimą Północną Amerykę.
Nie jest to bardzo zaskakujące, Caplana jest ciężko zapomnieć. Ze wielką brodą i nie ujarzmioną grzywą włosów, jego postać jest nie mniej uderzająca niż przykuwające uwagę dźwięki. Jego surowe i wielowarstwowe tony przecinają zatłoczone sale, jego potężny głos grzmi mocniej niż hałaśliwe tłumy. Czasami mikrofon wydaje się być tu zbędny. Nie dajcie się jednak zwieść, kiedy Ben złapie Waszą uwagę potrafi wymruczeć piękne melodie na ten nasz niewdzięczny świat.
Inspirowany w sporym stopniu wschodnioeuropejskimi i Żydowskimi tradycjami folkowymi, Ben Caplan wykorzystuje te starsze muzyczne wrażliwości i przeplata je z inspiracjami które płyną prosto z jego włochatego serca. Takich opowieści jeszcze nie słyszeliście, często rozedrgane i mroczne, jak gdyby odbijał w trzymanym przez siebie lustrze nasze nieprzyjemne odbicie. Śpiewa o tej brzydocie i pokazuje jak często potrafi ona leżeć u korzeni rzeczy wzniosłych. Jego nowy album „Birds with Broken Wings” wybucha dźwiękami zarówno tradycyjnymi jak na wskroś nowoczesnymi, w nagraniu uczestniczyło ponad 30 muzyków grających na jeszcze większej ilości instrumentów i odnajdujący za ich pomocą akustyczne impresje ze wszystkich zakątków świata. Są to często niezbadane jeszcze tereny, na które Ben Caplan wyprowadza nas z przytupem.
Występy Jerusalem in My Heart stoją pod znakiem nieustającej zmiany, w przeszłości tworzyło je od 2 do 24 uczestników, włączają najczęściej elementy teatralne i projekcje wideo. Cechą spajającą koncerty był zawsze śpiew i wybuchowa wrażliwość muzyczna Moumneha, ale sama warstwa muzyczna także nie ulegała stagnacji. Może to jeden z powodów, dla których Moumneh aż do 2012 r. opierał się przed rejestrowaniem nagrań projektu.
Od strony muzycznej, projekt Jerusalem in My Heart to także próba łączenia różnych historii. Słuchając wydanego w 2013 r. albumu Mo7it Al-Mo7it, słyszymy nowoczesność, eksperymenty i elektronikę, ale też tonacje, muzyczne skale, melizmat i brzmienie tradycyjnych instrumentów zaczerpnięte z muzyki arabskiej, wszystko nagrane z charakterem punkrockowca.
Obecnie Jerusalem in My Heart ma charakter audiowizualnego duetu: Radwan Ghazi Moumneh odpowiada za muzykę, a Charles-André Coderre, montrealski filmowiec, prezentuje własnoręcznie stworzone projekcje wizualne, wykorzystując często specyfikę miejsca, gdzie odbywają się występy.