„Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” to kolejna z tegorocznych odsłon ekranizacji komiksów Marvela, choć szykuje się jeszcze kilka premier, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że właśnie do tej produkcji będą one porównywane pod względem poziomu wykonania.
Herosi nie mają łatwego życia, ratują ludziom życie, a w zamian dostają zimny prysznic w postaci objęcia kontrolą przez ONZ. Za dużo strat za wiele śmierci, za wysoka cena – oto główne zarzuty organizacji. Nie wszystkim superbohaterom to jednak pasuje, część z nich jest przeciwna i chce nadal robić swoje, korzystając z własnego sumienia. To między innymi główny powód podziału w do tej pory stosunkowo spójnej grupie Avengers. Jakby tego było mało, zło ewidentnie po raz kolejny pragnie zawładnąć światem. Rozłam rozłamem, a licho, jak wiemy nie śpi i jakoś trzeba sobie z nim poradzić mimo wszelkich różnic. Naszym bohaterom nie pozostaje więc nic innego, jak ponownie przywdziać barwne stroje i wziąć się za walkę, która z racji wspomnianego konfliktu przyjmie tym razem nieco inne oblicze.
Fabularnie najnowsza odsłona „Kapitana Ameryki” to kontynuacja wątków znanych z „Avengers: Czas Ultrona” oraz „Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz”. Oprócz doskonale znanych postaci, pojawią się również zupełnie nowi lub, jak Czarna Pantera lub Ci, których filmowa historia jest stosunkowo krótka – Ant-Man. Zgodnie z tytułem Kapitan Ameryka musiał, powinien i dostał spory limit czasu, główny nacisk opowieści został położony na konflikt ideologiczny. Chcąc lub nie i nam przyjdzie stanąć po jednej z jego stron. Będziemy się więc bardziej utożsamiać z Kapitanem lub Iron Manem. Wybór ten będzie miał pewien wpływ na odbiór całego filmu. Mnie przyniósł niechęć do antagonisty oraz jego poczynań (w tym przypadku Tony’ego Starka).
Jeśli chodzi o aktorstwo, to w przypadku postaci już znanych, takich jak Iron Man, Czarna Wdowa czy Sokole Oko, otrzymamy wachlarz doskonale nam już znanych patentów na kreowanie wspomnianych postaci. Jedyną różnicą jest być może większe rozczarowanie Starka otaczającym go światem i nieco większa arogancja, która kiedyś była powodem do śmiechu. Sporo świeżości do całego filmu, ale i granej przez siebie po raz pierwszy postaci Tom Holland. Sprezentował nam Spider-Mana, który choć młody i nieopierzony nie jest pozbawiony pewnej dozy pewności siebie i nonszalancji. Poziom trzyma również niejednoznaczna postać Zimowego Żołnierza. Dodatkowy smaczek stanowi natomiast Ant-Man (Paul Rudd), który w ubiegłym roku otrzymał swój własny film. Nic nie stracił ze swego uroku.
Bracia Russo nie zawodzą, nie tylko dają nam film, który jest doskonałą kontynuacją wcześniejszych odsłon serii, ale i wysoko podnoszą poprzeczkę dla kolejnych komiksowych ekranizacji tego roku. Humor, widowiskowo przedstawione walki oraz wciągająca fabuła sprawiają, że ten film to propozycja dla wszystkich miłośników rozrywki na naprawdę przyzwoitym poziomie.
PS. Znajomość poprzednich części filmowej serii nie jest konieczna do dobrej zabawy.
Autor recenzji: Monika Matura
Tytuł: Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów
Scenariusz: Christopher Markus, Stephen McFeely
Reżyseria: Anthony Russo, Joe Russo
Data premiery: 6 maja 2016 (Polska) 12 kwietnia 2016 (świat)
Obejrzane dzięki uprzejmości: Kina Kijów Centrum