Muzyka duchowa – nowa jej definicja brzmi: ta, którą zapamiętamy z trzeciego dnia tegorocznej edycji festiwalu EtnoKraków/Rozstaje. Redefiniowali kolejno: Twelfth Day, Joanna Słowińska z zespołem, Iberi oraz Sans. Symbolika liczby trzy, natchnione miejsce, jakim jest kościół św. Katarzyny na krakowskim Kazimierzu – te czynniki mogły mieć wpływ na wytworzenie się niezwykłej aury trzeciego dnia festiwalu. Wszystkie, choć zupełnie różne koncerty, miały w sobie element sacrum.
Jako pierwszy na scenie pojawił się uroczy duet Twelfth Day: skrzypaczka Catriona Price i harfistka Esther Swift. Instrumentalistki urzekały również delikatnym śpiewem, ich wysokie głosy w większości utworów splatały się unisono. Przestrzeń kościoła wypełniały dźwięki zaledwie dwóch instrumentów strunowych, ale wyrazistość przekazu była zaskakująco intensywna. Price i Swift czerpią inspirację z folkloru Wysp Brytyjskich oraz z muzyki klasycznej, aranżując także po swojemu dzieła wybitnych twórców, jak choćby Franza Schuberta, co doskonale dopełnia skojarzenia z romantyzmem w muzyce duetu. Ich twórczość wywołuje u odbiorcy odczucie lekkości i subtelności. Ciekawym zabiegiem, dodającym współczesnego charakteru muzyce wykonywanej przez Szkotkę i Angielkę było wyraźne rytmizowanie niektórych utworów, tak aby nadać im puls i jeszcze dobitniej podkreślić, że harfa i skrzypce to zestaw w zupełności wystarczający dla tego duetu.
Kolejny koncert trzeciego dnia festiwalu rozpoczął przeszywający głos Joanny Słowińskiej, przemierzającej kościół św. Katarzyny, od ołtarza w kierunku umiejscowionej pod organami sceny. Już pierwsze wyśpiewane przez artystkę dźwięki przypomniały, że człowiek jest istotą duchową. Wraz z kolejnymi, rosło uznanie publiczności dla znakomicie zaaranżowanej muzyki Polesia – rodzinnych stron wokalistki. Sześcioosobowy zespół towarzyszący Joannie Słowińskiej w składzie: Stanisław Słowiński (skrzypce, aranżacja), Zbigniew Szwajdych (trąbka), Justyn Małodobry (kontrabas), Dawid Fortuna, Max Olszewski (perkusja) oraz Jan Słowiński (altówka, lira korbowa) stworzył niezwykle sugestywny i piękny obraz regionu podzielonego granicami aż trzech państw. Do najciekawszych momentów należały te, w których artystka z ogromną precyzją rozpoczynała utwory unisono z trąbką, lub skrzypcami, potem te same frazy powtarzały się w dwugłosie, następnie kolejne instrumenty włączały się potęgując wrażenie przestrzeni i głębi wykonywanej muzyki. Trzonem sekcji rytmicznej były aż dwa zestawy perkusyjne, za którymi zasiedli czołowi reprezentanci młodego polskiego jazzu. Momentami gra była bardzo ilustracyjna, czasem przywodziła na myśl obrzędowość, będącą motywem wschodnich pieśni śpiewanych przez Joannę Słowińską. Wczorajsze wykonanie „Polesia” było premierą projektu.
Ostatnim wykonawcą, który stanął na scenie w kościele św. Katarzyny był gruziński chór męski – Iberi. Artyści przechowują tradycję wielogłosowego śpiewu a capella, wykonując pieśni pracy, ballady historyczne czy utwory sakralne, obecne w Gruzji od wieków. Większość utworów wykonana została piano, a atmosfera kościoła dodała muzyce jeszcze więcej godności i powagi. Każda zmiana dynamiki pieśni była dzięki temu bardziej wyrazista i poruszająca. Lider śpiewaków, przez cały czas trwania koncertu snuł opowieść o miejscach, z których wywodziły się prezentowane melodie. Publiczność nagrodziła zespół owacjami na stojąco. Stało się tak zapewne ze względu na niekwestionowaną magię, jaką posiada gruziński chór, ale również za sprawą wykonanego w konwencji muzyki Iberi polskiego szlagieru biesiadnego „Szła dzieweczka do laseczka”, który zyskał nowe, piękne życie.
Blok koncertowy tradycyjnie zakończył się w klubie Alchemia. Również tam, publiczność otrzymała solidną dawkę uduchowionej twórczości. W przedziwny sposób zbliżyły się do siebie muzyka Wschodu z muzyką Północy. Na scenie zaprezentował się Sans, kwartet złożony z muzyków pochodzących z odległych od siebie stron globu. Doświadczenie, pasja, zamiłowanie do udziału w niekonwencjonalnych projektach połączyły fińską wokalistkę Sannę Kurki-Suonio, wirtuoza duduku Tigrana Aleksanyana, angielskiego multiinstrumentalistę Andrew Cronshawa oraz pochodzącego z Australii klarnecistę i saksofonistę Iana Blake’a. Artyści doskonale panowali nad proporcjami wpływów kulturowych obecnych w tworzonej przez nich muzyce. W głosie Sanny i grze towarzyszących jej muzyków było coś pradawnego, jakby źródłem inspiracji była mitologia, tyle że nie żadna konkretna, a ogólnoludzka, opisująca historię powstania spójnego i harmonijnego świata. Koncert przypadł publiczności do gustu również ze względu na nagromadzenie rzadkich i nietypowych instrumentów – aerofonów, strunowych i perkusyjnych. Melancholijnie i z klasą – tak zaprezentował się kwartet Sans.
Dopełnieniem wieczoru była noc tańca w szczelnie wypełnionym klubie Strefa. Twelfth Day – tym razem tanecznie. Sans: onirycznie.
Wydarzenie: Festiwal EtnoKraków/Rozstaje 2016
Miejsce: kościół św.Katarzyny, Kraków
Materiały prasowe: Edyta Nowak, Krakowskie Biuro Festiwalowe