Zakochani w Szekspirze dzięki krakowskiemu kinu Kijów mogli przenieść się 13 października do samego centrum Paryża, by obejrzeć „Romea i Julię”. Najsłynniejszy teatr Francji, Comédie-Française, jest kolejnym, po londyńskich Garrick i National Theatre, który poszerza swoją widownię o widzów na całym świecie. Coraz popularniejsze transmisje na żywo przyciągają zainteresowanych repertuarem zagranicznych scen, które z przytupem świętują kończący się powoli rok szekspirowski.
„Romeo i Julia” w reżyserii Erica Rufa jest kolejną interpretacją jednej z najsłynniejszych sztuk mistrza ze Stradfordu. We wrześniu mogliśmy w Krakowie oglądać transmisję spektaklu Kenneth Branagh Theatre Company z Lily James i Jamesem Mardsenem w tytułowych rolach. Branagh Romea i Julię przeniósł do Włoch w czasach początków ruchomego obrazu, co było gestem w stronę publiczności zgromadzonej w kinach, która spektakl oglądała w wersji czarno-białej. „Romeo i Julia” w Garrick Theatre zachwycało właśnie oryginalnym konceptem: klimat italskich kawiarenek, przystojni, dobrze ubrani mężczyźni, rozemocjonowane, często histeryczne kobiety, wśród których prym wiodła Julia, upijająca się winem przed słynną sceną balkonową. „Romeo i Julia” Branagha dzięki oryginalnemu pomysłowi na realizację, mimo tragicznego końca historii dwojga młodych kochanków, zapadł mi w pamięć jako lekki i przyjemny w odbiorze, co było też zasługą rewelacyjnego Dereka Jacobiego, który jako Merkucjo skradł wszystkim całe show.
O ile w londyńskiej interpretacji od razu widać było pomysł na poprowadzenie całej sztuki, w „Romeo i Julii” Erica Rufa trudniej od razu wskazać motyw przewodni spektaklu. W informacjach prasowych dotyczących wydarzenia mogliśmy przeczytać, iż La Comédie-Française znana jest z niechęci do reżyserskiego i inscenizacyjnego eksperymentu w trosce o czystość, prostotę i piękno przekazu. Jednak czwartkowe przedstawienie niepozbawione było elementów zaskakujących, jak chociażby dopisanych do dialogów Szekspira tekstów, ojca Laurentego w dwóch osobach czy zakończenia, które nie zawiera sceny, gdy zwaśnione rody po latach wrogości godzą się i żyją długo i szczęśliwie. Jak w przypadku grupy Kennetha Branagha, i trupa Comédie-Française przeniosła akcję do czasów bliższych współczesnemu widzowi niż czasom elżbietańskim. Włoski klimat zabawy uzyskany dzięki Garrick Theatre ustąpił jednak zimnej, monumentalnej scenografii francuskiego teatru, w której bohaterowie ginęli , jakby przytłaczała ich wielkość i niesprawiedliwość tego świata. W reżyserowanym przez Erica Rufa spektaklu główni bohaterowie nie pozwalają tym drugoplanowym skraść sobą całej uwagi – dramat rozgrywa się między nimi i tylko między nimi, a żadna z pozostałych postaci nie wysuwa się niepotrzebnie na pierwszy plan. Być może dlatego reżyser zakończył „Romea i Julię”, nie wprowadzając na scenę rodzin podajacych sobie ręce nad ciałami zmarłych – nie ma to już bowiem dla tych dwojga żadnego znaczenia i nie zmieni to ich tragicznego losu, obok którego tak łatwo przejść do porządku dziennego i który można wtedy uznać za pożyteczny, doprowadzający do zgody. Eric Ruf pokazuje, że śmierć kochających się ludzi nie miała żadnego sensu.
„Romeo i Julia” w Comédie-Française stawia na emocje i słowa, które odbijają się od ogromnych, pustych marmurowych ścian i brzmią bardzo donośnie dzięki Jeremy’emu Lopezowi w roli Romea i Sulianne Brahim, która zagrała Julię, mogącą irytować swoją naiwnością, pretensjonalnością czy nadmiernym egzaltowaniem. Ale można się też zastanowić, czy aby Julia taka właśnie nie powinna być – przerysowana, krzykliwa, trochę niezrównoważona. Nie każda czternastolatka jest gotowa na aż tak duży ładunek emocji. Emocji i uczuć, które u Szekspira zawsze są najważniejsze i o czym nie zapomniał Eric Ruf, proponując nam swoją interpretację sztuki. W dokumentalnym filmie Ala Pacino, „Sposób na Szekspira”, aktor pyta spotkanych na ulicy ludzi o twórczość najsłynniejszego dramaturga na świecie. Z różnych mniej lub bardziej błyskotliwych wypowiedzi wyróżnia się opinia niezbyt zadbanego pana, którego, patrząc stereotypowo, nie posądzalibyśmy o najtrafniejszą odpowiedź na pytanie, po co nam współcześnie Szekspir. „Potrzebujemy go- powiedział- bo nie mamy uczuć”. Dom Moliera skutecznie przypomniał o tym 13 października.
Maja Skowron
Teatr: Comédie-Française
Reżyseria: Eric Ruf
Tytuł: „Romeo i Julia”
Na podstawie sztuki Williama Shakespeare’a
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Kina Kijów Centrum w Krakowie