Czasami nie ma nic lepszego od swawolnej radości, którą daje prosta komedia. I na taką właśnie rozrywkę liczyłam, udając się do Teatru Praska 52 w niedzielny wieczór, a podstawy miałam. Nauczona „Sąsiadką” wystawianą przez Trupę Komedianty, oczekiwałam powtórki z rozrywki w czasie oglądania „Pan i sługa, czyli kto pragnie wszystkiego, wszystko stracić musi”. Dostałam znacznie więcej.
Kilka słów tytułem wstępu. Trupa Komedianty, którą mogliśmy tego wieczoru zobaczyć na deskach Teatru Praska 52 to trójka aktorów: Agnieszka Cianciara-Fröhlich, Jonathan Fröhlich i Łukasz Łęcki. Grupa przenosi na polską ziemię komedię dell’arte swymi korzeniami sięgającą XVI- wiecznych Włoch. Znowu w ruch poszły więc maski, charakterystyczne dla tego rodzaju komedii i umożliwiające aktorom odgrywanie wielu charakterów. Bo zgodnie z zapowiedzią, na scenie mieliśmy zobaczyć trzech aktorów i aż 14 postaci. Wydaje się to prawie niemożliwe, a jednak.
Zacznijmy jednak od początku. Do miasteczka w którym niewiele się dzieje, a życie płynie swoim utartym torem, przybywa Capitano i Brighella. Ten pierwszy to tytułowy pan – przystojny, bogaty i hojny (a przynajmniej tak jest opisywany przez swojego towarzysza), pragnący znaleźć sobie damę serca. Ten drugi to sługa chcący napełnić sakiewkę, a może nawet zdobyć kilka cudzych mieszków. Z racji przymiotów, którymi cechuje się Capitano, płeć piękna ustawia się do niego prawie w kolejce. U swego boku chętnie widziałaby go stara wdowa, skąpy starzec, który ma córkę na wydaniu, a nawet atrakcyjna mężatka, która pragnie nadać życiu nieco smaku. Jednak atrakcyjny kawaler jest przecież jeden, a chętnych znacznie więcej. W ten sposób zabiegi poszczególnych postaci stają się przyczynkiem do różnego rodzaju zabawnych zwrotów akcji. Każda z postaci ma bowiem zazwyczaj wielkie plany dotyczące swojej przyszłości, często wiążące się z intrygami. Jak chociażby służka Colombina marząca o poślubieniu Brighelli i awansie społecznym. Czy pragnąca przeżyć drugą młodość wdowa, która chętnie się wzbogaci. Czyste intencje zdają się mieć jedynie zakochani Leander i Wiola, ale i oni mają groteskowe rysy. Jako jedyni nie noszą również masek. Zabawne sytuacje dopełniane są także niekiedy zwrotami skierowanymi w stronę publiczności, co daje wrażenie uczestniczenia w spektaklu oraz dodaje mu aktualności.
Na scenie dzieje się wiele, a obserwowane przez nas sytuacje przepełnione są komizmem, zarówno słownym, jak i sytuacyjnym. Z racji ilości aktorów i granych przez nie postaci muszą oni pilnować, by doskonale się zgrać. A to wychodzi im perfekcyjnie. „Pan i Sługa” to również wykorzystanie doskonale znanych z tego rodzaju komedii charakterów, jak chytry starzec Pantalone z córką na wydaniu, Dottore, prawnik który także chętnie wzbogaci sakwę czy wcześniej wspomniany Brighella. Ich cechy charakteru może nieco przerysowane, obrazować mają również współczesnego człowieka, co w sumie nie odbiega szczególnie od rzeczywistości. To, co urzekło mnie już podczas wcześniejszego spektaklu „Sąsiadka”, który miałam okazję widzieć w maju, to niesamowita wprost gibkość aktorów. Ciało staje się kolejnym z elementów aktorskiej sztuki. Na uwagę zasługuje również łatwość z jaką wcielają się w poszczególne postacie, które są od siebie dość różne. Wszystko to sprawia, że wystawiane przez Trupę Komedianty spektakle stają się pokazem aktorskiego kunsztu oraz teatru w którym szybko można się rozsmakować.
Autor recenzji: Monika Matura
Teatr: Teatr Praska 52/ Trupa Komedianty
Tytuł: Pan i sługa, czyli kto pragnie wszystkiego, wszystko stracić musi
Scenografia: Danuta Skołucka
Obsada: Agnieszka Cianciara- Fröhlich, Jonathan Fröhlich, Łukasz Łęcki
Kostiumy: Ludwika Gorgoń
Data premiery: 25 lutego 2014 roku
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości: Teatr Praska 52