Współczesność to doskonały, choć może niekoniecznie wdzięczny temat. Nie dziwi więc niesłabnące nim zainteresowanie. Tym razem stała się ona inspiracją dla białostockich studentów lalkarstwa, efektem czego jest spektakl „Pospolite żywoty martwych Polaków”.
Mój wstęp jest sporym uproszczeniem, ponieważ tak naprawdę „Pospolite żywoty martwych Polaków” sięgają poza współczesność, dotykając faktów i wspomnień już zatartych, ale takich, które prześladują bohaterów spektaklu i z którymi zdają się być oni nierozerwalnie związani. Jest to tym bardziej istotne, że właśnie od odpowiedzi na pytanie o to, w jaki sposób odnosimy się do przeszłości, może zależeć nasze obecne życie. Właśnie dlatego bohaterowie muszą odpowiedzieć na takie pytania jak: Czy myślenie o przeszłości wzmacnia mnie czy osłabia? Czy kształtuje moją przyszłość? W jaki sposób wpływa na mnie? Czasami są to pytania jeszcze bardziej skomplikowane tak jak w historii dziewczyny (Agnieszka Turek), która wyrusza w podróż by odkryć swoje korzenie. W efekcie dowiaduje się, że w jej rodowodzie występuje zarówno Żydówka, jak i krewny biorący udział w eksterminacji Żydów. Kim jest więc ona sama? Katem czy ofiarą? Nie zabrakło też wątku dotyczącego odpowiedzialności za nasze wybory i ich konsekwencje.
Spektakl składa się z dwóch części. Pierwsza z nich złożona jest z kilku scenek, wśród nich znajduje się między innymi ta o Białymstoku i czasach, w których obok siebie żyli sąsiedzi różnych narodowości. Tego miejsca już nie ma, zostało starte i pogrzebane. Niczym narysowany kredą rysunek. Każda ze scenek zostaje podsumowana wyświetlonymi na ścianie opisami, które wyjaśniają nam genezę przedstawionych sytuacji. Dotyczą one między innymi nietolerancji, na przykład wtedy, gdy grupa aktorów śpiewa wesołą piosenkę dla Hindusa, który winien wrócić do siebie. Albo kłótni z podłożem historycznym dwóch usilnie przekonujących się wzajemnie bohaterów, że to „wy nam na naszej ziemi”, a nie odwrotnie. Jednak nie tylko przeszłość prześladuje bohaterów, ale i konieczność ustosunkowania się do tego, co wokół nich. Jaką postawę przyjmą w obliczu wykluczenia i nietolerancji? Czy staną się tymi, którzy będą mieli odwagę sprzeciwić się tłumowi, a może podążą za nim? Jak łatwo nam wydać sąd o kimś nazywając go lewakiem, Żydem, pedałem?
Druga część to historie kilku bohaterów, których losy łączą się ze sobą. Pojawi się między innymi ksiądz zagrzewający młodzież ONR-u do uczestnictwa w demonstracji przeciwko imigrantom i islamizacji Polski. I chociaż przynależność do stron konfliktu wydaje się jasno określona, w rzeczywistości od środka wygląda to nieco inaczej.
„Pospolite żywoty martwych Polaków” to spektakl poruszający niewygodne pytania, od których jednak nie możemy uciec. Historia w końcu lubi się powtarzać, a my, chcąc lub nie, będziemy brali w niej udział. Poważne tematy zostały podane jednak z elementami humorystycznymi, ale śmiech, który budzą jest śmiechem z domieszką zakłopotania. Wszystko to sprawia jednak, że na czterogodzinnym przedstawieniu nie sposób się nudzić.
Autor recenzji: Monika Matura
Teatr: Wydział Lalkarski białostockiej filii Akademii Teatralnej
Tytuł: Pospolite żywoty martwych Polaków
Reżyseria: Marcin Wierzchowski
Scenariusz: Marcin Wierzchowski, Daniel Sołtysiński i Zespół Aktorski
Scenografia, kostiumy, projekcje: Mirek Kaczmarek
Muzyka: Patryk Ołdziejewski & Friends
Obsada: Olimpia Bogusz Rafał Iwański Jakub Klimaszewski Dawid Kobiela Daniel Lasecki Zuzanna Łuczak Helena Marczewska Urszula Mazur Rafał Pietrzak Małgorzata Rytel Agnieszka Turek Izabela Zachowicz
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości: Teatr Łaźnia Nowa