Jarosław Iwaszkiewicz przeciętnemu czytelnikowi jawi się jako eurydyta, który na dobre wpisał się w historię polskiej literatury. Pisarz, działacz i nieprzeciętny analizator ludzkiej natury, najlepiej znany ze swoich opowiadań – „Panien z Wilka”, „Brzeziny” czy „Tataraku”. Patrząc na osobę Iwaszkiewicza, do tej pory widziałam przede wszystkim człowieka oczytanego i pełnego rozwagi, który w swoim niesamowitym życiu osiągnął wiele i dla wielu stał się wzorem. Tymczasem książka Anny Król wszystko to przekreśla, daje nam poznać zgoła inną osobę – niepewną siebie, zaborczą, obdartą z samozaparcia i słabą, po prostu – słabą.
„Wszystko jak chcesz. O miłości Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Błeszyńskiego” jest zbiorem listów, jakie Iwaszkiewicz wypisywał do swojego ukochanego – Jureczka. Czytając tak osobistą korespondencję, początkowo czułam się niezręcznie – bo czy tak można? Czytamy o wszystkim: że Hania to tylko do kościoła lata, że Jureczek na każdym kroku kłamie, że melinę pewnie pod orgie wynajmuje, a na święta jak nic był u Lilki. Nagle poznajemy zupełnie innego Iwaszkiewicza: to nie jest już pewny siebie mistrz pióra (choć dalej ceni swoje pisarstwo) jest człowiekiem-bałwochwalcą, który całe swoje życie nakierowuje na ukochanego. To człowiek zakochany toksycznie i całkowicie, co ciekawe – będący w pełni świadomy beznadziejności swojej sytuacji. W jednym z listów napisze przecież: „To wszystko minie, zbyt szybko minie, ale na razie ja nie mogę oddychać bez Twojego głosu”. Nagle każda z tragicznych postaci, jakie pisarz umieścił w swoich opowiadaniach – te wszystkie Stasie, Wiktory czy Abdony i Wolffy – stają się samym Iwaszkiewiczem, uwikłanym w coś równie namiętnego i trudnego.
Sam styl listów jest oczywiście znakomity. W końcu nie pisał ich byle kto! Pełne żartów i grubiaństwa, a z drugiej strony – wtrąceń z wiedzy literackiej i opowieści o licznych podróżach. A ponad wszystko – listy te są nagromadzeniem wszelkich słów, zwrotów i powiedzonek, jakich użyć można w celu wyznania miłości. Pisane one były na przestrzeni sześciu lat: różnią się i nastrojem, i stanem zakochania, są pełne kłótni, przeprosin, nachalności i „iwaszkiewiczowych” delikatności. Są niezręczne i niesamowicie osobiste, bo pokazują człowieka bezradnego w całej tej miłości i jej beznadziejności. Dzieli ich wszystko: wiek, zainteresowania, doświadczenie życiowe… A jednak mężczyźni odnajdują się po drodze i wspominają wspólne noce, wycieczki do Poronina i spojrzenia wymienione na peronie.
Publikacja listów wywołała sporo kontrowersji – czy powinno się ujawniać coś najbardziej intymnego? Tymczasem zbiór okazał się, w swojej otwartości i bezradności, czytelnikowi Iwaszkiewicza bardzo potrzebny. Interpretacja tekstów autora – szczególnie tych publikowanych podczas romansu i po śmierci Jureczka – nagle zyskuje nowy wymiar. Tak wiele można tutaj dopisać! I sam pisarz to zaznacza: bo pisze dla Niego i o Nim. Zaznaczyć też trzeba, jak świadomym swojej kariery był literat: sam zamienił właściwie Stawisko, swój rodzinny dom, w muzeum, przepisując na jego rzecz całą dokumentację – w tym i listy.
Bardzo jestem wdzięczna Annie Król za ten zbiór, a także za piękną edycję, miliony przypisów i wzruszający wstęp. Listy domykają w pewien sposób osobowość artysty – staje się dzięki nim jeszcze bardziej doświadczony, świadomy, wrażliwy. Wiarygodny, przede wszystkim wiarygodny. I już na pewno wierzymy każdej opowieści, jaką zdążył nam w swoim życiu opowiedzieć. Jest to skomplikowane, pełne stadium człowieka zakochanego, który, jak się okazuje, zdolny jest do wszystkiego i do każdego możliwego wyrzeczenia. Nawet jeśli ma się ponad sześćdziesiąt lat, za sobą przeżycia wojenne i ugruntowany status społeczny. Bo to w końcu miłości mówi się te znaczące słowa – „Wszystko jak chcesz”.
Autor recenzji: Natalia Plichta
Tytuł: Wszystko jak chcesz. Opowieść o miłości Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Błeszyńskiego.
Autor: Anna Król
Wydawnictwo: Wilk&Król
Data premiery: marzec 2017