Kiedy życie nie rozpieszcza w absolutnie żadnej dziedzinie, a życiowy zakręt trwa dostatecznie długo by przestać wierzyć już w prostsze i szczęśliwsze jutro, wystarczy naprawdę niewiele by bezgranicznie uwierzyć drugiemu człowiekowi, który nas dostrzeże, pięknie się uśmiechnie, czy wystawi pomocną dłoń. Trudno zatem dziwić się głównej bohaterce najnowszej książki Joyce Maynard „W sieci złudzeń”, że jako zdradzona żona, zrozpaczona matka zmagająca się z wzruszająco opisanym w powieści bólem rozstania z jedyną miłością swojego życia – swym małym synkiem, alkoholiczka która z powodu swej choroby utraciła możliwość wychowywania swojego dziecka, a w przeszłości i również zaniedbywana i niezauważana przez swych rodziców dziewczynka, tak łatwo daje się nabrać na piękne słówka tajemniczej, niezwykle otwartej na ludzi (i zwierzęta) parze biznesmenów i filantropów.
Kiedy kolejnego beznadziejnego dnia w swoim życiu Helen zostaje nagle „wyłowiona z tłumu” i zagadnięta przez Ave – elegancką, uśmiechniętą, otoczoną całą chmarą ludzi kobietę na wózku inwalidzkim, sama zaczyna zastanawiać się dlaczego bogaczka mająca tak wielu tak barwnych znajomych zainteresowała się szarą, nieszczęśliwą, zrezygnowaną myszką taką jak ona. Zainteresowanie i pomoc, jakie otrzymuje od Ave jest jednak czymś na tyle nowym, niezwykłym i potrzebnym, że Helen szybko przestaje szukać przyczyn tej bezprecedensowej, otaczającej ją ze wszechstron przychylności. A bogaty, ogromny dom i dostatniejsze i bardziej intrygujące życie jakie dzięki tej znajomości może prowadzić, z pewnością pomaga uwierzyć kobiecie, że oto właśnie zły los wreszcie pragnie wynagrodzić jej wszystkie dotychczasowe traumy.
Kochająca się, zgrana para pomagająca innym (i materialnie i mentalnie) to obrazek, którym Helen bardzo szybko zostaje oczarowana. Chciałoby się wręcz powiedzieć omamiona, bo nie sposób nie zadać tu sobie pytania: czy ta kobieta naprawdę nie widzi, że coś tu „śmierdzi”? Że jest zbyt pięknie, zbyt idealnie, zbyt nieżyciowo? O ile jednak naiwność Helen w tym względzie można łatwo wytłumaczyć ogromnym głodem przyjaźni i normalności wywołanym długotrwałą duchową samotnością, o tyle ciężko jest już mi znaleźć wyjaśnienie dlaczego bohaterowie książki (może za wyjątkiem głównej bohaterki) są tak przerysowani. Sztandarowym przykładem przesady jest dla mnie mężczyzna, którego Helen poznaje przez portal randkowy i z którym zaczyna na poważnie spotykać – facet który zakochuje się na zabój już po pierwszym spotkaniu, jest czarujący, opiekuńczy, wspaniały, pełen zrozumienia i oddania dla ledwo poznanej kobiety, przez całą książkę pachniał mi straszną sztucznością. W przeciwieństwie do dobrze opisanych, jednak nieco mało realnych postaci tła, główna bohaterka wydaje się być postacią niezwykle przemyślaną i doprecyzowaną. Jako zmagająca się z popularnymi dziś problemami, zakręcona, lecz przy tym bardzo ludzka postać, wzbudza naszą sympatię i pomaga niejednemu czytelnikowi utożsamić się z jej osobą.
Doskonale prowadzona akcja powoduje, że książkę do samego końca czyta się naprawdę ciekawie, choć nie da się ukryć, że już od samego początku czuć, że w fabule kryje się jakieś drugie dno, które zaraz zostanie odsłonięte. Choć wiele fragmentów da się przewidzieć i domyślić dużo wcześniej, przedstawiona opowieść wciąga bardzo skutecznie, pozwalając uświadomić sobie jak daleko może zajść ludzka manipulacja i jak niebezpiecznie łatwo może skończyć się ona totalnie niebezpiecznym emocjonalnym uzależnieniem od drugiej osoby.
Sieć niedostrzegalnej lecz przerażającej w skutkach manipulacji, niebezpiecznych relacji, przemyślanych intryg, niedopowiedzeń i fałszywych przyjaźni, skutecznie skłania do refleksji nad życiowymi pułapkami, w jakie wpaść może każdy z nas nie wiedząc nawet kiedy. Zaskakujące zakończenie i oryginalne przedstawienie problemu relacji międzyludzkich pozwala mi zapominając o wspomnianych niedociągnięciach polecić jednak tą historię każdemu czytelnikowi.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Joyce Maynard
Tytuł: W sieci złudzeń
Premiera: 29 marzec 2017
Wydawnictwo: Muza Sa