Rodzinny dom. Miejsce, które najczęściej kojarzy się nam z błogim spokojem, gwarancją bezpieczeństwa, siłą wolności i pełnym pozytywnych emocji szczęściem. To miejsce, które na mapie naszego życia ma zawsze szczególną pozycję. Książka, które podjęła oczywisty już w samym swym tytule temat powrotu do rodzinnego domu po trudach dorosłego życia, zdaje się być klimatyczną opowieścią pełną emocji i ciepłych wspomnień. Mając ochotę na lekturę lekką i kojącą, wyciszającą chaos życia dorosłego, sięgnęłam zatem po książkę Ilony Gołębiewskiej z wielką ochotą.
Niezwykle kusząca i przyciągająca wzrok okładka, przywołuje od razu skojarzenie z wakacjami na wsi, wizytami u babci mieszkającej w starym domku za miastem, czy wręcz z własnym domem rodzinnym, będącym blisko natury i pachnącym tak jak i ona przyjemnym zapachem ziół, traw i kolorowych kwiatów. Treść, która często przywoływała myśli o pięknie wolności życia nieograniczonego pracą etatową, betonowymi budynkami, nakazami i konwenansami życia w dużym skupisku ludzi, prócz ukojenia, przyniosła jednak i trochę niedosytu i rozczarowań…
Fabuła książki w dużym skrócie może zabrzmieć nieco infantylnie i nieciekawie. Główną bohaterkę poznajemy na niezwykle ostrym życiowym zakręcie, który mocno nadszarpuje jej stan psychiczny. 37-letnia Alicja Pniewska jest w trakcie trudnego, ciągnącego się w nieskończoność rozwodu z mężczyzną, którego mimo zdrad, trzynastu lat życia w domu bez emocji i równie betonowego traktowania jej osoby wciąż kocha. Traci pracę, zostaje wyrzucona z domu, nie ma nic co w tym wieku zwykło się (żeby nie powiedzieć „powinno”) się mieć – rodziny, domu, dzieci, stabilizacji. Na skraju załamania, niemająca się gdzie podziać, wyrusza za namową swej najlepszej przyjaciółki do Pniewa i starego domu dziadków, w którym spędziła pierwsze 6 lat swojego życia. Już samo przybycie do tego miejsca, przynosi jej wewnętrzny spokój, a miłe wspomnienia i ogrom pozostawionych tu emocji daje tak potrzebne jej teraz ukojenie. Cyganka, wróżąc jej kiedyś niespodziewanie trzech mężczyzn starających się o jej serce i własną rodzinę pełną dzieci wydaje się jej jednak wciąż wariatką, która pomyliła sobie „szklane kule”. Los, jak to jednak zwykle w tego rodzaju książkach (ale i często w realnym życiu) bywa, przynosi jej jednak dużo więcej niż jest w stanie sobie wyobrazić.
Książkę czyta się bardzo szybko i naprawdę przyjemnie, nie da się jednak ukryć, że nie jest to lektura najwyższych lotów. Treść książki jest dość przewidywalna, mało odkrywcza, leniwa (ale to dla mnie akurat zaleta). Wydarzenia w niej przedstawione są często tak nierealne, że wręcz bajkowe (Alicja bez żadnego doświadczenia w temacie, nagle otwiera sobie na wsi własne biuro projektowania ogrodów, które już na drugi dzień jest ogromnie popularne i oblegane przez klientów). To co raziło mnie jednak najmocniej to duża sztuczność dialogów. Wypowiedzi bohaterów czasem chcą brzmieć odkrywczo i głęboko, tymczasem są to myśli tak oczywiste, że aż niepotrzebne i denerwujące. Budowanie dialogów pomiędzy bohaterami to mocno widoczna w książce pięta Achillesowa autorki.
Autorka podejmując ciekawy temat domu rodzinnego, będącego dla nas zawsze miejscem które naładuje pozytywnymi emocjami i kolorowymi wspomnieniami jest również opowieścią o poszukiwaniu własnej, życiowej drogi i swojego szczęścia, które często czeka na nas w zupełnie nieoczekiwanym miejscu i postaci.
„Powrót do starego domu” to ciekawa wyprawa do kraju własnych wspomnień z dzieciństwa, która jak i one wydaje mi się być jednak bardziej bajką, aniżeli prawdziwym, realnym życiem.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Ilona Gołębiewska
Tytuł: Powrót do starego domu
Premiera: 29 marzec 2017
Wydawnictwo: Muza SA