Do zobaczenia w Paryżu wydało mi się niepozorną książką, o nieco rozbudowanej jak na romans wadze. 500 stron książki, oprawionej w minimalistyczną okładkę, na której poleca nam się autorkę, jako twórczynię bestsellera niewydanego jednak w Polsce. Trochę mi przykro, bo sięgając po informacje dotyczącą Michelle Gable nie natknęłam się na jej tłumaczenia jej książek w naszym kraju.
Muszę przyznać się ze wstydem, że ostatnio książki coraz mniej przestały mnie wciągać. Wydawało mi się, że większość pozycji czytam na siłę, męczę się i powrót do otwarcia tomu traktuję z lekką niechęcią- wręcz całkiem się do niego nie garnę! Nie umiałam znaleźć przyczyny dla tego zachowania. W końcu molem książkowym zostałam dopiero kilka lat temu, ale czy to miałoby znaczyć, że nastał okres czytelniczego wypalenia się? Nie chciałam pogodzić się z tą myślą. Tworzyłam listy książek o przepięknych okładkach, okraszonych rewelacyjnymi recenzjami i polecanymi przez wpływowych idoli ze świata kultury. Powoli przyjmowałam do wiadomości, że w czasie przesilenia zimowego jedynymi lekturami, które jako tako przyswoję będą nowości kulinarne i poradniki dla zmęczonych życiem kobiet.
Po pokonaniu na starość wszystkich tomów Harrego Pottera (lepiej późno niż wcale), włącznie z Przeklętym dzieckiem, Fantastycznymi zwierzętami i Baśniami w moim życiu nastała niebywała luka. Dokładnie ta przeklęta dziura, której obawia się każdy introwertyk i każdy nerd, dochodzący do końca ulubionej serii bądź oglądający ostatni odcinek serialu. Nie wiedziałam czym się zająć w czasie przeznaczonym na samo-rozrywkę. Szukałam, rozglądałam się. Wciąż jednak nie trafiałam z odpowiednią lekturą. Na szczęście Grupa Wydawnicza Foksal uratowała mnie z cierpień i podarowała mi antidotum na me boleści.
Z początku książka wydawała mi się prostą powieścią, nieskomplikowanym umilaczem czasu przeznaczonym dla kobiet. Jak wiele na świecie romansów i jak wiele z nich jest podobnych do siebie! Bardzo się pomyliłam. Już po przewertowaniu kilkunastu stron lektura zaczęła mnie pochłaniać i porywać do środka siebie niczym wir. Nie potrafiłam się jej oprzeć, czekałam z niecierpliwością, co stanie się dalej. Oczywiście, stała się moim niezwykłym umilaczem czasu, jak zakładałam. Nie sądziłam jednak, że przywróci we mnie nadzieję do szybkiego powrotu do wzmożonego czytelnictwa. I stanie się godnym następcą wciągającej serii o Harrym, nawet jeśli jest tylko jedną historią, zamkniętą w jeden jedyny tom.
Michelle Gable zabrała mnie w podróż do Banbury, w samym środku Anglii. Stamtąd udałyśmy się również w podróż do Paryża, jak sam tytuł na to wskazuje. Mój radar kulturalny nastawiony jest na wszystko, posiadające to urocze miasto w tytule. Nie obchodzi mnie, czy Paryż to autentyczne miasto w XVIII wieku, czy akcja powieści toczy się na współczesnych ulicach, wypełnionych modą i przepychem. Stolica Francji jest urzekająca i otoczona czarem, w związku z tym uwielbiam zagłębiać się w każdą historię, która jest z nią związana. Tak też było z tą książką. Zdecydowałam się na jej przeczytanie trochę pochopnie i w ciemno, ale był to wspaniały łut szczęścia i piękny zbieg okoliczności. Jednakże Anglia jest równie fascynująca, dlatego wybierzmy się najpierw do Wielkiej Brytanii.
Książka „Do zobaczenia w Paryżu” traktuje o młodej kobiecie, która wraz z matką pojawia się w miasteczku Banbury. Od samego początku targana jest rozmaitymi emocjami: po niepokój związany z wczesną decyzją o małżeństwie, przerażeniem, które wywołuje wyjazd jej ukochanego na wojnę, ciekawością związaną z odkrywaniem tajemnic jej rodziny, a na koniec złością i bezradnością. Ta, spowodowana przez zachowanie jej matki, która wciąż snuje kłamstwa i obkuwa swoją przeszłość w tajemnicę.
Annie znajduje książkę, która zmienia jej życie. Spotkany w barze człowiek pomaga jej w rozwikłaniu zagadki istnienia autentycznej postaci, której biografię trzyma w ręce. Osoby z otoczenia księżnej intrygują ją i zachęcają do badań. Odkrycie tajemnicy ich przeszłości i tożsamości rujnuje dotychczasowe życie na strzępy. Co się jednak wydarzyło? Sięgnijcie po książkę i przekonajcie się sami.
„Do zobaczenia w Paryżu” to lektura warta zachodu. Bezlitośnie wciąga i nie pozwala na poprzestanie w czytaniu. Dla mnie mógł walić się świat, ale kiedy zaczęłam czytać, musiałam skończyć ją do końca, nie pozwoliłam moim bohaterom na trwające dalej niedopowiedzenia. Jeśli szukasz wspaniałej, kobiecej książki, opisanej lekkim językiem z dozą humoru- ta pozycja zdecydowanie jest dla Ciebie.
Autor recenzji: Karolina Mrowiec
Autor: Michelle Gable
Tłumaczenie: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Premiera: 26 kwietnia 2017
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal