Royal Shakespeare Company profesjonalnie zabrało się za testowanie wytrzymałości widzów na widoczne na scenie okrucieństwo. Zaangażowani w to przedsięwzięcie chcą zbadać różnice w oddziaływaniu przemocy na widza w zależności od tego, czy znajduje się on na widowni teatru czy przed wielkim ekranem. Pomagają w tym specjalne zegarki mierzące puls (w które RSC zaopatrzyło wybranych widzów w Stradfordzie oraz losowych kinach na całym świecie) . Oraz „Tytus Andronikus”, najkrwawsza ze sztuk Szekspira.
O wynikach badań będzie można napisać dopiero w okolicach listopada, dziś natomiast podzielić się można refleksją po obejrzeniu przedstawienia. W ramach cyklu transmisji teatralnych z miasta narodzin Szekspira, Multikino Kraków zaprosiło 14 września na wspólne oglądanie tragicznej historii zemsty rzymskiego wodza.
Wierny tradycji wódz, tytułowy Tytus Andronikus, po zwycięskim powrocie z wojny z Gotami, składa w ofierze jednego z niewolników. Matka skazańca, zaślubiona później nowemu cesarzowi, Saturninowi, Tamora poprzysięga zemstę na całym rodzie Andronikusa. Tak jedno zabójstwo wprawia w ruch Wielki Mechanizm, o którym kiedyś pisał Jan Kott, gdy komentował „Makbeta”. Jedna zbrodnia skutkuje kolejną, i tak bez końca. Z sieci intryg i krwawej zemsty szekspirowscy bohaterowie nie będą się mieli już jak wyplątać.
Reżyserka przedstawienia, Blanche McIntyre, akcję dramatu przeniosła do roku 2017. Przystojni politycy poruszają się więc po scenie w idealnie skrojonych garniturach, cesarz w ciemnych okularach popija kawę z papierowego kubka, jego doradca nie rozstaje się z Macbookiem, a po zwycięstwie nad Gotami i szczęśliwym powrocie do Rzymu rodzina królewska robi sobie pamiątkowe selfie. Wszystko po to, by uświadomić, że prolog do „House of cards” napisany został już dawno temu w Anglii, a dotyczy czasów jeszcze odleglejszych. Składa się to w głowach widzów na pewien spójny obraz okrutnego świata władzy. Obraz uniwersalny. Co czyni go jeszcze bardziej przerażającym.
Bardzo cenne we wszystkich transmisjach przedstawień teatralnych są dodatkowe materiały, które jako widzowie kinowi możemy obejrzeć przed spektaklem i podczas trwania przerwy (można się poczuć, jakby właśnie oglądało się dodatki w limitowanej edycji wydania na DVD!). W przypadku „Tytusa Anronikusa” posłuchaliśmy wywiadu z reżyserką i aktorami, którzy zgodnie podkreślali, że bardzo zależy im, by widzieć w sztuce coś więcej niż samą przemoc i krew. Stąd jej „uwspółcześnienie” oraz nadanie bardziej… humorystycznego charakteru. Rzeczywiście, są w przedstawieniu Blanche McIntyre momenty, gdy można się zaśmiać. Reżyserka dba o zdrowie psychiczne widzów, którzy w ten sposób mogą odetchnąć od obrzydliwości popełnianych przez bohaterów i przygotować się na kolejne… A poza tym, mieć trochę czasu na bardziej refleksyjny odbiór sztuki.
Zespół Royal Shakespeare Company nie boi się eksperymentować z klasycznym tekstem, ale nie pozbawia go tym samym swojej klasyczności, co niezwykle rzadkie we współczesnym teatrze. Po raz kolejny wyjście do Multikina na transmisję przedstawienia z Anglii okazało się uczestniczeniem w sztuce najlepszego sortu. Udało się pokazać przemoc wiarygodnie, ale bez przesady. Unowocześnić Szekspira tak, by nie wyglądało to śmiesznie. I skutecznie przekonać widza, że oto ogląda coś więcej niż rzeź służącą do prowadzenia socjologicznych badań. 10/10.
Maja Skowron
Reżyseria: Blanche McIntyre
Tytuł: „Tytus Andronikus”
Data transmisji: 14 września 2017 r.
Gdzie: Multikino Kraków
Obsada:
Titus Andronicus David Troughton
Publius Marcello Walton
Aaron Stefan Adegbola
Marcus Andronicus Patrick Drury
Tamora Nia Gwynne
Demetrius Sean Hart
Saturninus Martin Hutson
Chiron Luke MacGregor
Lucius Tom McCall
Lawinia Hannah Morrish
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Multikino Kraków