„Śluby panieńskie” to jeden z trzech premierowych spektakli zaplanowanych na nowy sezon w Teatrze STU. Ponadczasowa i niezmiennie zabawna sztuka Aleksandra Fredry to materiał na udaną premierę. Tym bardziej, że reżyser Krzysztof Pluskota potraktował klasykę w nowoczesny, lecz nie przerysowany sposób.
Przed obejrzeniem sztuki warto przypomnieć sobie, o czym „Śluby panieńskie” są. Na polskiej, romantycznej wsi spotykają się dwie panny na wydaniu, dwóch kawalerów, matka i stryj. Aniela i Klara, zainspirowane lekturą i własnymi obserwacjami mężczyzn, składają śluby, że nigdy za mąż nie wyjdą i „jedna dla drugiej kochankiem się stanie”. Przysięgają nienawidzić mężczyzn i łamać im serca. To poważne wyznanie staje się udręką dla zakochanego w Klarze Albina – wzoru nieszczęśliwego kochanka. Natomiast dla Gustawa – trzpiota i hulaki, przeznaczona jest delikatna Aniela; młodych wyswatać chce oddany stryj Gustawa, Radost, szukający dobrej partii dla swego bratanka. Małżeństwa pragnie również matka Anieli. Jednak ani zaloty kawalerów i starania Radosta, ani prośby pani Dobrójskiej nie zmiękczają serc niewieścich. Do czasu, aż Gustaw wysnuje intrygę, demaskując słabości dziewcząt i doprowadzając wszystkich do szczęśliwego zakończenia.
Scena STU podczas spektaklu to pokoik ze stolikiem i krzesłami, do którego prowadzą charakterystyczne drzwi, skomponowane od ogromnych wrót po malutkie przejście niczym dla dzieci. Scenę rozświetlają różowe flamingi na tapecie i figurki tych ptaków, niczym płomienne symbole miłości. Gdy na scenę wchodzą aktorzy, można poczuć przypływ młodej energii. Joanna Pocica stworzyła postać Klary – dziewczyny z charakterem, idealistki zbyt pewnej siebie i siły swojej woli. Paulina Kondrak jako bardziej delikatna z panien, świetnie oddała niepewność i niezdecydowanie, charakterystyczne dla Anieli. Śpiewy Jana Romanowskiego na długo utkwiły w pamięci, aktor dołożył starań aby postać romantycznego Albina była zabawna w swoim nieszczęściu. Rolą niesfornego Gustawa Aleksander Talkowski pokazał talent komediowy. Wymienieni młodzi aktorzy to studenci krakowskiej PWST. W „Ślubach panieńskich” Radosta zagrał Grzegorz Mielczarek, który wraz z Marią Seweryn, czyli Panią Dobrójską, stworzyli zgrany komediowy duet. Warto dodać, że była to pierwsza rola Marii Seweryn w Teatrze STU. Marek Litewska stworzył postać Jana – poczciwego sługi z ironicznym poczuciem humoru.
Tym, co przesądza o sukcesie „Ślubów panieńskich” jest według mnie odpowiednia interpretacja i wrażliwość na niuanse w warstwie tekstowej. W przypadku świetnej sztuki minimalizm z pewną dawką symboliki i pełną energii obsadą jest jak najbardziej odpowiedni.
Autorka recenzji: Emilia Kwapniewska
Teatr: Teatr Scena STU
Tytuł: „Śluby panieńskie”
Reżyseria: Krzysztof Pluskota
Autor: Aleksander Fredro
Scenografia: Katarzyna Wójtowicz
Muzyka: Piotr Grząślewicz, Marcin Hilarowicz
Obsada:
Klara – Joanna Pocica
Aniela – Paulina Kondrak
Pani Dobrójska – Maria Seweryn
Radost – Grzegorz Mielczarek
Gustaw – Aleksander Talkowski
Albin – Jan Romanowski
Jan – Marek Litewka
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Teatru Scena STU