Obok pewnych książek nie da się przejść obojętnie, podobnie jak nie da się zapomnieć, niektórych historii. „Dziesięć tysięcy żyć” to powieść niezwykła, która wciąga czytelnika w swój niezwykły świat i prowadzi go przez różne zakamarki ludzkiego istnienia, by na samym końcu wskazać mu właściwą drogę do osiągnięcia doskonałości. Książka pochłania całkowicie, od pierwszej do ostatniej strony. Jest nie tylko wyjątkowa ze względu na czar jaki wokół siebie roztacza, ale również z uwagi na sposób i umiejętność opowiadania przez autora o ważnych aspektach życia. Ukazując różne płaszczyzny ludzkiego życia, Michael Poore daje szeroki obraz rozwoju człowieka, podkreślając jego wielo-aspektowość.
Milo otrzymał dziesięć tysięcy szans, by osiągnąć doskonałość i odnaleźć swoje szczęście – umierał wiele razy, a po śmierci wcielał się w nowe byty fizyczne. Poznajemy kilka różnych jego historii, bo choć jego dusza już wiele razy się odradzała, to wciąż nie potrafiła osiągnąć perfekcji. Milo nie chciał, by wszechświat wprowadził go w nicość, dlatego wciąż starał się lepiej i bardziej świadomie przeżywać swoje wcielenia. Pocieszenia szukał w rękach Suzie – Śmierci, która pozbawiała go życia na ziemi i która dotrzymywała mu towarzystwa w zaświatach – miejscu, do którego trafiał po każdych kolejnych skończonych żywotach. To właśnie Suzie staje się dla niego oparciem i najbliższą osobą, której wcale nie chce opuszczać – jest powodem, dla którego Milo pragnie uciec od swoich reinkarnacji. Po śmierci odradzał się on dziesiątki tysięcy razy i nieustannie przeżywał kolejne wcielenia, które w fascynujący sposób zostały opisane przez autora książki. Używał on wielkiej wyobraźni, a wszystko o czym opowiada początkowo wydaje się być zwykłą abstrakcją, która wraz z rozwojem powieści przeradza się w nurt rozważań nad ogólnym sensem istnienia. Michael Poore z pomysłem wplótł w tę całą – choć z pozoru fantazyjną i nierealną historię – głębszy sens i zabarwił ją filozoficznymi rozważaniami nad ludzkimi słabościami, oraz dobrem i złem. Pomaga odnaleźć to, co dla człowieka najważniejsze, czyniąc to w bardzo lekki i ujmujący sposób.
Autor dotyka rozważań sfery fizycznej, moralnej i estetycznej, która służy kształtowaniu postaw i formowaniu systemu wartości. Powieść łączy w sobie wiele motywów, idei i gatunków literackich. Znajdziemy w niej wiele patosu, ale również mnóstwo momentów, które wywołują uśmiech na twarzy. Pierwsza jej część była fantastyczna – zabawna, wzruszająca, a nawet melancholijna – później natomiast wszystko zaczyna się nieco bardziej komplikować, niektóre opisy są naprawdę bardzo długie i zagmatwane, co wymaga od czytelnika olbrzymiej koncentracji i skupienia. Tak naprawdę całą historię autor mógł opowiedzieć w nieco krótszy sposób, niemniej jednak styl pisania Michael Poora tak mocno urzeka, że całą książkę przeczytałam oczarowana jego estetyką.
Bardzo podobał mi się wpleciony do książki wątek miłosny – trzymałam kciuki za Milo i Suzie, by w końcu znaleźli sposób na znalezienie swojego własnego miejsca na ziemi. Całość powieści przypomina zbiór opowiadań o życiu Mila w przeszłości, przyszłości i teraźniejszości. Czasami odradza się natychmiast po śmierci, innym razem trwa to nieco dłuższą chwilę; niektóre jego reinkarnacje nawiązują do przeszłości, inne kompletnie nie mają związku z poprzednimi; czasami poznajemy jego losy z zaświatów, innym razem obserwujemy jego życie na ziemi – nie ma tu żadnej chronologii.
Sam pomysł na całą fabułę książki jest naprawdę fascynujący. Autor zabiera czytelnika w bardzo długą i daleką podróż, ukazując mu różne sfery ludzkiego istnienia. „Dziesięć tysięcy żyć”, to książka absolutnie magiczna, która od pierwszej do ostatniej strony roztacza swój czar i wciąga w wir opisywanych wydarzeń – pogłębia wyobraźnię czytelnika i skupia się na możliwości spełnienia się i rozwoju człowieka.
Autorka recenzji: Magdalena Liszka
Tytuł: Dziesięć tysięcy żyć
Autor: Michael Poore
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Data premiery: 24 październik 2017 r.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka