„Dance. Sing. Love. Miłosny układ” to pisarski debiut Layli Wheldon – a właściwie Sandry Sotomskiej. Po niekwestionowanym sukcesie powieści na portalu wattpad.com (ponad dwa miliony odsłon), książka doczekała się wreszcie wersji papierowej. „Niekonwencjonalny romans przygodowy” – bo tak określiłabym ten gatunek – budzi mieszane uczucia, wywołuje skrajne emocje i (co najważniejsze) sprawia, że chce się czytać dalej.
Głównych bohaterów poznajemy na starcie ich wspólnej trasy koncertowej. Po jednej stronie barykady staje Livia Innocenti – młoda, zdolna i ambitna tancerka grupy Black Diamond. To prawdziwa „wybuchowa mieszanka” wszelakich skrajności. Mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale w jej żyłach płynie gorąca, włoska krew. Od dziecka z zamiłowaniem trenuje balet, jednak po godzinach słucha rocka. Olśniewa urodą, a mimo to ma kompleksy i nie grzeszy pewnością siebie. Z pozoru delikatna, lecz gdy trzeba potrafi „pokazać pazur”. Ma szczęście w karierze, ale nie w miłości. Zdradzona przez poprzednich partnerów, nie potrafi już nikomu zaufać – zamiast tego zatraca się w tańcu i muzyce.
Na przeciwległym biegunie pojawia się James Sheridan – piosenkarz, bożyszcze tłumów, typowy „produkt” współczesnego showbiznesu. Utalentowany, przystojny, wysportowany. Młody bóg. Na jego widok piszczą tłumy fanek w każdej szerokości geograficznej. Jednak prywatnie jego życie nie wygląda tak kolorowo – uwikłany w toksyczny romans ze znaną piosenkarką, topi smutki w alkoholu i szuka przygód na boku. Gdy pewnego dnia zaprasza Livię na wspólne zwiedzanie Rzymu (a właściwie: przymusowo zatrudnia ją jako przewodniczkę po Wiecznym Mieście), nie ma pojęcia jak bardzo ta „zwyczajna” dziewczyna skomplikuje jego życie.
Powyższy wstęp brzmi jak tanie romansidło albo brazylijska telenowela? Nic bardziej mylnego. Wydarzenia, które później się rozegrają, nie zniechęcą amatorów gatunku, a weteranów z pewnością zaskoczą. Bo w świecie showbiznesu nic nie jest zwykłe i przewidywalne, a na drodze do szczęśliwego związku stają przeszkody, o których nawet nie śniło się zwykłym śmiertelnikom. Ale to nie wszystko. Razem z bohaterami czytelnicy staną na największych muzycznych scenach przed wielotysięczną publicznością. Odbędą podróże po znanych europejskich stolicach (oczywiście w obstawie prywatnych ochroniarzy). Spędzą kilka upojnych nocy w pięciogwiazdkowych hotelach. Skosztują wykwintnych potraw w ekskluzywnych restauracjach. Będą mieli okazję zajrzeć na salony i niejednokrotnie przejść się po czerwonym dywanie w towarzystwie plejady gwiazd. A to tylko część wrażeń.
Świat przedstawiony przez Wheldon jest luksusowy, jednak z pewnością nie kolorowy czy cukierkowy. Główne role grają: sława, blichtr i pieniądze. Emocje niejednokrotnie sięgają zenitu – w powietrzu czuć seks, namiętność i pożądanie. Jest miejsce na miłość, ale i rywalizację, układy oraz (chwilową) nienawiść – czyli to, czego fani gatunku szukają w swoich ulubionych utworach. Nie brakuje ostrych scen i wulgarnego języka. Momentami alkohol leje się wręcz strumieniami. Wszystko to okraszone solidną dawką muzyki i tańca…
Minusy? Powieść wielokrotnie zaskakuje nieprzewidywanymi zwrotami akcji, niespodziewanymi intrygami i nietypowym zakończeniem. Dzięki temu akcja jest wartka, ale te nieprawdopodobne zbiegi okoliczności wydają się niewiarygodne i wręcz niemożliwe do zaistnienia w realnym świecie. Nie da się więc ukryć: „(…)Miłosny układ” to bajka (oczywiście wyłącznie dla dorosłych). Piękna i wzruszająca, ale tylko bajka. Jest jednak coś, co sprawia, że tę chce się ją poznać do końca, kibicuje się bohaterom i w trakcie czytania nie można doczekać się finału. Nawet wtedy, kiedy nie jest się już nastolatką, wzdychającą do zdjęć swoich idoli.
Bo kto z nas nie marzy, by choć raz zażyć prawdziwego luksusu, stanąć na czerwonym dywanie i błyszczeć w blasku fleszy w towarzystwie ukochanej osoby?
Autor recenzji: Wioleta Nowak
Tytuł: Dance, sing, love. Miłosny układ
Autor: Layla Wheldon
Wydawnictwo: Editio, Helion
Data premiery: 21. 08. 2017