Odkąd pamiętam lubiłam „łazić” po górach. Fascynowała mnie ta przestrzeń, cisza na szczycie, obecność dzikich zwierząt. Cieszyłam się, gdy ktoś napotkany na szlaku odpowiadał mi „Cześć” i uśmiechał się przyjaźnie. Pochodzę z małej miejscowości pod Sanokiem, stamtąd też miałam świetną bazę wypadową w Bieszczady i był czas, gdy wyjeżdżałam w nie średnio co 2 tygodnie.
Później Biesy przestały mi wystarczać i postanowiłam zobaczyć jak to jest pochodzić po Tatrach. I wiecie co? Zakochałam się 🙂 Pierwszy wyjazd zimą i od razu szlakiem na Czarny Staw pod Rysami, potem Kasprowy Wierch. Za mało! Wróciłam dwa miesiące później, bo brakowało mi znów tej przestrzeni, tym razem dosłownie wbiegłam na Giewont i Kopę Kondracką. W ubiegłym roku piękna pogoda pozwoliła wdrapać się na Kościelec. I tak wracam w Tatry i za każdym razem będąc gdzieś na szczycie już tęsknię. Tęsknię za ciężkim plecakiem, za butami na zmęczonych stopach, za łykiem wody ze strumienia, za palącym słońcem i granią na horyzoncie. Tak, chyba wiem co czują Ci wielcy, polscy himalaiści. Chyba nawet ich rozumiem. To pasja i miłość, oni po prostu wracają do siebie.
Chyba nie było Polaka, który nie śledziłby losów tegorocznej ekipy spod K2 dowodzonej przez Wielickiego. Wszyscy zaciskaliśmy mocno kciuki, bo wierzyliśmy, że ta góra – ta jedna jedyna, która się tak opiera zimą – jest do zdobycia. Niestety szczyt nadal odpiera ataki, a my możemy powiedzieć, że losy Polaków przewidział Andrzej Zawada już w roku ’88 mówiąc, że ta góra będzie się opierać jeszcze przez 30 lat…wizjoner czy realista?
W ubiegłym tygodniu miałam okazję uczestniczyć w premierze filmu Darka Załuskiego „Zimowa wyprawa na K2 1987-1988”. Kino Kijów zaprosiło na to wydarzenie uczestników wypraw (bo musimy pamiętać, że w zasadzie było dwie wyprawy: jesienna i zimowa – więcej w książce Andrzeja Zawady „K2 pierwsza zimowa wyprawa”), a przybyli do Krakowa: Paweł Kubalski, Aleksander Lwow, Roman Mazik i Maciej Pawlikowski. Przenieśliśmy się dokładnie 30 lat wstecz, na lodowiec Baltoro, do Pakistanu, do bazy pod K2. Mieliśmy okazję nie tylko dowiedzieć się jak wyglądała wtedy sprawa załatwiania pozwoleń na taki wyjazd, ale przede wszystkim byliśmy świadkami niepublikowanych dotąd materiałów z „serca” wyprawy, którą dowodził Zawada. Jak zawsze skupiony do granic możliwości, przygotowany, znał odpowiedzi na każde pytanie. Na film z ekranu zaprosiła nas wdowa po Andrzeju – aktorka Anna Milewska, która w skrócie opowiedziała jak powstawał film oraz książka, i jak ciężko było 30 lat temu o kontakt z najbliższym oddalonym o tysiące kilometrów. Sporo taśm Załuski otrzymał od Kanadyjczyków, którzy również byli na wyprawie z Polakami – powód? Finanse. Czasami po prostu lepiej wszystko rozdzielić na większą ilość uczestników. Poza nagraniami wyselekcjonowanymi z taśm przesłanych z Kanady, w filmie umieszczono wypowiedzi uczestników wyprawy oraz osób związanych ze środowiskiem górskim, takich jak Simone Moro czy Bernadette McDonald. Wierni czytelnicy mieli okazję poznać Bernadette od strony napisanych przez nią książek, m.in.: „Kurtyka.Sztuka Wolności”, „Ucieczka na szczyt” czy „Alpejscy wojownicy”. Ogromny atut filmu stanowią przede wszystkim nagrania audio, na których możemy usłyszeć między innymi nieżyjących już: Macieja Berbekę, Andrzeja „Zygę” Heinricha, Eugeniusza Chrobaka czy Mirosława „Falco” Dąsala. Całość okraszona jest barwnymi żartami z bazy, mnóstwem zdjęć i przede wszystkim, jest to mała biografia Zawady. W filmie wyłania się niemalże doskonały kierownik wypraw himalajskich, który w zależności od sytuacji wykazuje się sprytem i pomysłowością, jest ogromnym wsparciem dla zespołów, ale kiedy trzeba, staje się konkretny i poważny.
Po projekcji, Alina Markiewicz zaprosiła gości na scenę i rozpoczęła się druga część wydarzenia – rozmowa z uczestnikami wyprawy. Nie obyło się bez porównań do wyprawy 2017/2018, mogliśmy być świadkami przyjacielskiej polemiki Lwowa i Pawlikowskiego, a nawet dowiedzieć się, po co tak właściwie Ci ludzie się wspinają. Słowa Andrzeja Zawady, wizjonera i przywódcy niech zostaną z nami na pamiątkę:
„Zadają nam często pytania, dlaczego wspinamy się po górach, dlaczego uprawiamy tak niebezpieczny sport.” – mówi z błyskiem w oku inicjator, organizator i zarazem kierownik pierwszej zimowej wyprawy na K2 – „(…) dlatego, że płacą nam za metr zdobyty góry po złoty sześćdziesiąt”.
Autor: Karolina Futyma
Wydarzenie: „Pierwsza zimowa wyprawa na K2 1987-1988”
Miejsce: Kino Kijów, 14.03.2018 r.