Osobiście nie jestem fanką książek dla dzieci, których narratorem jest kilkulatek. Często mam wrażenie, że autorzy tego rodzaju opowieści na siłę starają się wczuć w daleką od swojej mentalność, z czego ostatecznie wychodzi jedna wielka parodia, która zgrzyta fałszem na każdej stronie.
Tymczasem, w moje ręce wpada leśny duszek. 5-letni Eryk, zamieszkujący w pniu starego dębu, bohater książki „Buntalki” wydanej nakładem Wydawnictwa Zielona Sowa. I choć świat, który opisuje nie jest rzeczywisty, wiele w nim magii i tajemnic, jego narracja przemawia do mnie w 100 procentach. Mały duszek, jak każde dziecko w tym wieku, uważa się za już prawie dorosłego, a już na pewno za tego który zjadł wszystkie rozumy i wie wszystko lepiej. Buntuje się, gdy rodzice nie rozumieją jego toku myślenia, obraża gdy nie spełniają się jego marzenia i ma 100 niesamowitych (w tym 90 nierealnych do spełnienia :P) pomysłów na zabawę.
Eryk jest przedstawicielem rodziny Buntalków, duszków niewidzialnych dla ludzi, których życie nie różni się jednak wiele od naszej egzystencji. Tu również trzeba – niestety – chodzić do pracy i przedszkola (w starym muchomorze), tu także znanym są takie wynalazki jak komputer czy telefon komórkowy. Zupełnie innym zdają się tu być jednak sposoby na spędzanie wolnego czasu oraz granice pomiędzy możliwym a niemożliwym. Zaczarowanie dywanu, by ten zaczął latać? Zjeżdżanie na łuku tęczy lub zwinięcie jej w rulon i zabranie do swojego domu? Wycieczka do odwróconego do góry nogami świata w kałuży? Tu nic nie jest chyba niemożliwe.
Aby nie odrywać się aż tak od nierealności, w książkę wplecione zostały sytuacje, z którymi nasze przedszkolaki spotykają się na co dzień – tęsknota i płacz za mamą, która wyjeżdża sama na kilka dni z pracy, obrażanie rodziców w nerwach i dławiące poczucie winy tuż po, nauka cierpliwości, samodzielnego rozwiązywania problemów, czy opieka nad przeziębioną mamą. Dzieci, niejako przy okazji dowiadują się tu również m.in. czym jest piorun lub kim był Robin Hood.
Nie mogę się jednak do końca zdecydować, czy opisana w książce magia, nie została jednak aby trochę przesadzona. Wprawdzie robi świetny klimat, umożliwia dzieciom podróżowanie po świecie, którego nie doświadczą w rzeczywistości, pomaga uwierzyć im, że wszystko jest możliwe, ale… no właśnie, czy nie za bardzo? Nie zawsze przecież ma się to co się chce – przykład: spróbujcie po takiej lekturze wyjaśnić dziecku, że nie może zwinąć sobie tęczy w rulon i zabrać jej do domu J Przecież mama Eryczka też mówiła mu, że to niemożliwe, a jednak spróbowali i dali radę…
Książka, będąca 16- rozdziałową opowieścią (każdy rozdział jest niezależną od siebie przygodą, dlatego doskonale nadaje się do czytania dzieciom przed snem), jest przepięknie zilustrowana, co pomaga jeszcze bardziej wciągnąć się do zaczarowanego świata leśnych duszków.
Całą opowieść mnie samej czytało się niezwykle przyjemnie i beztrosko, z powodzeniem więc myślę zainteresuje swą treścią każde dziecko. Serdecznie polecam.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Agnieszka Stelmaszyk
Ilustracje: Marianna Schoett
Tytuł: Buntalki
Wydanie: 2018
Wydawnictwo: Zielona Sowa