Codziennie idąc do pracy, przemierzają ulice Warszawy, biegną przez skrzyżowania, wchodzą przez podwórka. Mają dzieci i marzenia, swoje plany na przyszłość, których pewnie nigdy nie zrealizują. Niewiele przecież mogą, są „niewidzialne”.
Film Pawła Sali, zrealizowany na podstawie jego sztuki „Szwaczki”, opowiada właśnie o kobietach „niewidzialnych”, tych, które społeczeństwo nie dostrzega, bo nie rzucają się w oczy. Choć starają się funkcjonować normalnie, zepchnięte zostały na społeczny margines. Nie mają na bilet autobusowy, ani na zakupy, ale nie żebrzą na ulicy, ani nie piją wódki pod sklepem. Na życie zarabiają uczciwą pracą, próbując powiązać koniec z końcem. Ale choć w pracy spędzają całe dnie i tak nie wystarcza im „do pierwszego”.
„Niewidzialne” to film o trzech kobietach w różnym wieku. Każda z nich jest inna, każda ma swoje problemy i swoje sekrety. Pomiędzy nimi jeszcze trzy postaci. Pierwsza to szef-zgred, który nie pojawia się w ogóle filmie, ale to od niego zależy ich życie, to on decyduje kiedy dostaną pieniądze i czy w ogóle. Kontroluje ich życie z góry, jest postrachem i jednocześnie dobrodziejem. Natomiast materialną wersją dobrodzieja jest Maria Miracle – wygląda jakby przybyła z filmu science-fiction, oferując szwaczkom wizję szczęścia i pieniędzy. Czaruje je, zwodzi, ale jest tylko obietnicą lepszego życia, nadzieją, która okaże się naiwnością. Jest jeszcze pan Krojczy – jedyny mężczyzna, który pojawia się w filmie. Nie wiemy o nim zbyt wiele, ale to nie istotne – jest tylko figurą mężczyzny, który ma wyzwalać w kobietach różne uczucia: zazdrość, miłość, pożądanie.
Większość akcji rozgrywa się w szwalni, klaustrofobicznej, odrapanej przestrzeni, schowanej gdzieś po ziemią. Nie konfrontują się z rzeczywistością, bo prawie nie wychodzą na powierzchnię, a postacie ze świata zewnętrznego, które się pojawią są od rzeczywistości oderwane. Dlatego też film wydaje się bardzo jaskrawy, momentami przerysowany. Większość fabuły stanowią rozmowy kobiet o życiu, dzieciach, biedzie, przyszłości i seksie. I o ile dialogi te pewnie dobrze brzmiały na scenie, to na dużym ekranie trochę męczą. Powtarzalne monologi, przekleństwa, które u publiczności wywołują (jak zawsze) śmiech i teatralny sposób mówienia był drażniący w kinie wypadają po prostu fałszywie. Szkoda bardzo, bo mając zestaw bardzo dobrych aktorek i dobry scenariusz, można było wycisnąć z filmu więcej niż tylko sprawnie zrealizowany teatr telewizji.
Dagmara Marcinek
„Niewidzialne”
reżyser: Paweł Sala
data premiery: 13 kwietnia 2018
obejrzane dzięki uprzejmości Kina ARS