Newsweek przekonuje, że wystarczą dwie minuty z angielskim dziennie, by poprawić swoje umiejętności językowe. Pomóc w tym ma seria „Czytamy w oryginale”. Czy działa? Sprawdzamy czytając dwie pierwsze części: „Przygody Sherlocka Holmesa” oraz „Rozważną i romantyczną”.
Muszę przyznać od razu, że wolałabym serię „Czytamy oryginały w oryginale” – to nie tylko dłuższa przyjemność obcowania z książką, ale także styczność z autentycznym stylem autora, klasycznym językiem, a także trudniejsze naukowe wyzwanie. Rozumiem jednak ideę – tekst na poziomie średniozaawansowanym (a nawet i początkujący dadzą radę) i kieszonkowy format sprawiają, że angielskiego dzięki książeczkom może uczyć się każdy i w każdej chwili.
Reklamowane dwie minuty to niewiele czasu, ale nie sądzę, by ktoś odłożył książki z serii po tak krótkim czasie. Czyta się je dobrze, a strony, wypełnione niewielką ilością tekstu, przeskakują szybko. Rozdziały są krótkie, dzięki czemu to doskonała lektura do tramwaju, nawet jeśli podróż trwa tylko tyle, co dwa przystanki. Zaletą wydania jest też rozmiar książek – zmieści się w niedużej, damskiej torebce i myślę, że nawet w męskiej kieszeni spodni czy bluzy.
Twórcy serii zrezygnowali z popularnego, w innych wydawnictwach lektur do nauki języka, słownika trudnych wyrazów, komentarzy na marginesach czy ćwiczeń językowych. Zamiast tego postawili na symetryczne tłumaczenie angielskiego tekstu na język polski. Jeśli więc któreś zdanie jest niezrozumiałe, można szybko sięgnąć wzrokiem na drugą stronę i znaleźć znaczenie nieznanych wcześniej wyrazów. Własne poszukiwanie tłumaczenia wynikające z kontekstu jest na pewno bardziej efektywne niż korzystanie z gotowego słownika, czai się jednak w nim pokusa czytania dalej polskiej wersji strony.
Jeśli natomiast przejdziemy do treści to adaptacja „Przygód Sherlocka Holmesa” Arthura Conan Doyle’a jest na pewno lepszym wyborem niż druga książka z serii. Sherlock Holmes w wersji Newsweeka jest dalej Sherlockiem Holmesem – nic nie traci ze swojej dziwaczności i ekscentryczności. Detektyw przyzwyczaił nas do rozwiązywania zagadek w oka mgnieniu, więc nie czujemy, że w tej skróconej wersji wiele nas omija – raczej przypisujemy to błyskotliwości bohatera. Jego sposób rozwiązywania zagadek, nawet po obejrzeniu serialu czy filmowych adaptacji, dalej intryguje i bawi. Kilkanaście opowiadań zawartych w książce to osobne historie, więc idealnie nadają się do czytania w podróży komunikacją miejską albo w kolejce u dentysty.
Gorzej wypada adaptacja „Rozważnej i romantycznej”. Ta wielowątkowa powieść sporo traci na skróceniu jej do kilkudziesięciu stron. Korowód postaci zaprezentowany w tak krótkim tekście, wprowadza czytelnika w lekkie zagubienie i nie daje szansy poznać głębiej żadnego z bohaterów, a tym bardziej dostrzec wyraźnych różnic w charakterach Marianny i Eleonory. Wszystkie zawiłe historie miłosne tracą swój dramatyzm, nie próbują nawet wciągnąć czytelnika, a co dopiero kazać mu kibicować któremuś romansowi. To zrozumiałe, że ciężko wydać serię klasyki literatury angielskiej bez Jane Austen, jednak tu miałam wrażenie, że czytam nie literaturę, a bryk przed maturą.
Wybierając więc książki z serii „Czytamy w oryginale” radzę sięgnąć po adaptacje oparte o powieści z niewielką ilością wątków i mniejszą liczbą bohaterów – dzięki temu i historie, i bohaterowie będą dla nas ciekawsze. Ale angielski odświeżymy sobie dzięki każdej z nich.
Dagmara Marcinek
„Przygody Sherlocka Holmesa„, premiera: 18 kwietnia
„Rozważna i romantyczna„, premiera: 2 maja
seria: Czytamy w oryginale
wydawnictwo: Ringier Axel Springer