Jako stała i zdeklarowana fanka dobrych pomysłów i interesujących realizacji, od jakiegoś już czasu wiernie towarzyszę serii „Czytam sobie”, z dużą dozą ciekowości przypatrując się kolejnym książeczkom, wydawanym na 3 poziomach trudności. „Trudność” ta, zależy od stopnia zaawansowania malucha w samodzielnym czytaniu i rozumieniu tekstu. Startując od ok 150-200 wyrazów i dużych, ciekawie przedstawionych ilustracji, młody czytelnik przechodzi przez kolejne etapy, by po „składam słowa”, opanować „składanie zdań” (poziom 2) i wreszcie „połykać strony” (poziom 3).
Moja córka, jako wierna fanka psa Bazyla i kucharki Eufrozyny, najbardziej lubuje się w książeczkach poziomu pierwszego, ze względu na duże, kolorowe, miłe ilustracje i krótką treść. Mimo tego z ogromnym zapałem zbieramy opowieści ze wszystkich trzech poziomów na tak zwane „zaś”. Tym razem nowości serii zawierały aż cztery tytuły z poziomu 1, więc radości było i jest u nas co niemiara.
Największym aplauzem córka przywitała książkę „Muffiny Eufrozyny”, w której znana już z gotowania zupy pomidorowej bohaterka o fantazyjnym imieniu, tym razem przedstawia nam przepis na coś słodkiego. Eufrozyna jest naszym osobistym fenomenem – z pierwszej części (recenzja TUTAJ) weszła w nasze życie powiedzonkiem „prima sort”, którym teraz córa nazywa zupę pomidorową 😉 Tym razem zaś namówiła dziecko najbardziej oporne do próbowania nowości i totalnego wroga ciast i babeczek (tak, istnieją tacy!) do zrobienia i zjedzenia muffinek! Sukces niejadka to nie jedyna wartość dodana, jaką można wynieść z tej opowieści. Zachęta do wspólnego, czy nawet samodzielnego gotowania i pieczenia, przenika się tu z możliwością stawiania pierwszych, bezbolesnych kroków w samodzielnym czytaniu prostych, krótkich treści. Aby jednak wystrzec się przed czytaniem dla samego czytania i oglądania obrazków, na koniec książki przygotowane zostały „zadania dla mistrzów czytania”, które za pomocą kilku pytań sprawdzą pamięć i uważność czytelniczą dziecka. Na koniec końców, dla dzielnych czytelników czeka tradycyjnie dyplom sukcesu i zestaw naklejek, którymi można samodzielnie przyozdobić sobie swoją nagrodę.
W ramach serii, Wydawnictwo Egmont wypuściło na rynek w ostatnim czasie również następujące tytuły:
– „Witajcie w Ponyville” (poziom 1), czyli najbardziej kolorową z możliwych opowieść o kultowych kucykach My Little Pony, w której Justyna Bednarek przedstawia czytelnikom poszczególnych bohaterów. Nie będąc zdeklarowanymi fankami koników, po początkowej radości na widok okładki, córa dość szybko znudziła się opowieścią o kolejnych cechach i zainteresowaniach poszczególnych kucyków. Osobiście uważam, że jak na pierwszy poziom książka zawiera za dużo trudnych, bo obcych słów i nazw, a sama jej treść nie jest specjalnie porywająca.
– ”Wielki bal Smerfetki” (poziom 1), czyli zaskakująca, zabawna i kolorowa relacja prosto z Wioski Smerfów. Jak sugeruje sam tytuł, właśnie organizowany jest coroczny bal, na którym Smerfy zamierzają wybrać Kawalera oraz Damę roku. I o ile z wyborem tej ostatniej nie ma specjalnych problemów, tak na tytuł kawalera roku trzeba sobie zasłużyć. Miła opowiastka odpowie wytrwałemu czytelnikowi na pytanie, na jakie pomysły wpadli smerfni panowie i do jakich przewrotności to doprowadziło.
– „Lewy, gola!” (poziom 1), to z kolei propozycja dla chłopców i wszystkich fanów piłki nożnej i/lub Roberta Lewandowskiego. Choć osobiście sama nie zaliczam się do tej ostatniej grupy, a i córka nie jest miłośnikiem futbolu, książka mile zaskoczyła. Mój mały czytelnik wciągnął się w żywą, dynamiczną akcję i choć nie wiem ile zrozumiał z samej treści autorstwa Rafała Witka, samą książkę bardzo polubił.
– „Złota Panna” (poziom 2), jest historią Joanny Papuzińskiej o legendzie o Złotej Kaczce, do której autorka wprowadziła bohaterkę współcześnie żyjącą – dziewczynkę Ludkę. Uproszczony język i bardzo mądra historia o empatii i dzieleniu się z innymi, delikatnie denerwowała mnie baśniowym stylem pisania (inny niż potocznie znany szyk słów w zdaniu), którego osobiście nie lubię. Piękna historia i obrazy, prowadzą już nieco wprawniejszych w czytaniu czytelników, do potocznie znanego lecz trudnego do uwierzenia w teorii powiedzenia, że same pieniądze szczęścia nikomu nie przyniosą.
Trzypoziomowy program wspierający naukę czytania, z dostosowanym do zdolności dziecka zasobem i trudnością słów to już dziesiątki barwnych, ciekawych, bardzo aktualnych tematów, prosty język, zestawy naklejek i kultowe już dyplomy sukcesu, który tworzy już w naszym domu swoją własną, kolorową półkę. Serdecznie zachęcam do wejścia w świat „Czytam sobie”, gmerania i wyszukiwania opowieści, które najlepiej zachęcą dziecko do spokojnej, przyjemnej nauki czytania samemu sobie. „Czytam sobie” to seria o wielkim potencjalne.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Rafał Witek, Joanna Papuzińska, Justyna Bednarek
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Czytam sobie
Premiera: maj 2018