Świat szeroko pojętego „kryminału” interesował mnie od zawsze. Zaczęło się w dzieciństwie od podglądania ukradkiem programu Michała Fajbusiewicza „997”. Później mocno koloryzowane „W11” przeplatałam kręconymi w różnych amerykańskich miastach odcinkami „CSI”. W międzyczasie naczytałam się niemało powieści kryminalnych, skutkiem czego skończyłam studia mocno nakierowane na pracę w policji. Lecz gdy mój kolega oznajmił, że bałby się o siebie, partnerując mi w czasie nocnego patrolu, a jeden z wykładowców stwierdził, że „tak małych mundurów nie szyją”, postanowiłam porzucić marzenia o machaniu odznaką. Całe szczęście! Choć z miłości do przestępczego świata wciąż sięgam po wszelkie „kulturalne pozycje” z nim związane. Toteż wiem, co dobre i szczerze polecam najnowsze dzieło Katarzyny Puzyńskiej z gatunku non-fiction – „Policjanci. Ulica”.
Oto i jego bohaterowie.
Sierżant sztabowy Robert Wojciechowski*, 12 lat służby, Ogniwo Patrolowo-Interwencyjne, zajmuje się także rozpoznaniem minersko-pirotechnicznym. Uważa, że lepsza siła argumentu niż argument siły. Zna „seryjnego samobójcę”. Wylegitymował dziewczynę, która później została jego żoną. Praca nauczyła go śmiać się z poważnych rzeczy. Zawsze wychodzi z domu pogodzony ze wszystkimi – w końcu nigdy nie wie, czy wróci.
Sierżant sztabowy Artur Ostrowski, 13 lat służby, Ogniwo Patrolowo-Interwencyjne. Na rejonie nazywają go „sierżant sku***el”. Poza byciem funkcjonariuszem, dodatkowo pracuje w pogotowiu ratunkowym. Wie, że wszyscy ludzie kłamią. Nawet niewinni. Nie boi się używać środków przymusu bezpośredniego, ani wsadzać ludzi do więzienia – oczywiście jeśli zasługują. Twierdzi, że policja w Polsce jest mocno upolityczniona. Zdarzyło mu się odbierać poród w czasie pracy.
Aspirant sztabowy Karol Pilewski, 24 lata służby, Wydział Ruchu Drogowego. Nigdy zgodziłby się na „wręczenie korzyści majątkowej” ani sobie, ani koledze. Podkreśla, że „Drogówka” Smarzowskiego to sama prawda, ale z odległej przeszłości – dzisiaj picie w godzinach pracy jest piętnowane. Ze szczerym rozbawieniem opowiada o najśmieszniejszych wymówkach „złapanych” kierowców. Ubolewa nad brakiem solidarności wśród funkcjonariuszy.
Aspirant Jakub Sikorski, 14 lat służby, Oddziały Prewencji Policji. Kiedyś był typowym „dzieckiem z blokowiska”, dziś biega w mundurze. Potwierdza, że najgorsze interwencje to te z pseudokibicami. Wyzwiska pod jego adresem osobiście go „nie ruszają”, ale nie waha się przed wytoczeniem sprawy karnej za znieważenie funkcjonariusza. Dla dobra całego środowiska. Za najtrudniejsze w pracy w policji uważa pogodzenie jej z życiem rodzinnym.
Młodszy aspirant Dorota Kamińska, 10 lat służby, Wydział Prewencji. Kiedy uparła się, by zostać przewodnikiem psa służbowego, przełożeni po prostu musieli się zgodzić. Dziś praca z czworonożnym przyjacielem to jej największa pasja, o której opowiada bez końca. Odważna, konsekwentna, zadziorna, „zamaszysta”. Koledzy czasami traktują ją jak faceta, ale akurat dla niej to komplement. Narzeka na brak kobiecej solidarności wśród swoich koleżanek i zdecydowanie twierdzi, że nie każda z jej współpracownic nadaje się do tej „roboty”.
Aspirant sztabowy Adam Nowicki, 20 lat służby, Wydział Ruchu Drogowego. Specjalista od rozpoznania pirotechnicznego i psów służbowych. Ze względu na długi staż, bogate doświadczenie i dobre podejście, cieszy się szacunkiem „młodych”. Mówią o nim, że „przyciąga świrów”. Interweniował między innymi w sprawie kradzieży drzewek z ogrodu botanicznego, gwałtu na (jak się później okazało) dziewicy czy unoszącego się nad miastem UFO.
Sierżant sztabowy Marcin Dobrowolski, 8 lat służby, Wydział Patrolowy. Bierze udział w zagranicznych ochotniczych misjach policyjnych. Uważa, że najbardziej krzywdzące jest, gdy ludzie określają go „gestapo”, „hitlerowcem” czy „zomolem”, nie bacząc na to, ile razy uratował komuś zdrowie i życie. Z dystansem traktuje internetowe wypowiedzi i komentarze na temat mundurowych. Twierdzi, że spośród polskich filmów, to właśnie te autorstwa Patryka Vegi najlepiej oddają policyjną rzeczywistość.
W książce Katarzyny Puzyńskiej role całkowicie się odwracają, wskutek czego miejsca przesłuchiwanych zajmują mundurowi! Autorka wybrała „siedmiu wspaniałych” (konkretnie sześciu mężczyzn i jedną kobietę), którzy udzielają jej obszernych, szczegółowych wywiadów. Szczerze, prosto z mostu, bez owijania w bawełnę, z najdrobniejszymi detalami. Część zadawanych przez nią pytań jest do siebie bardzo zbliżonych, ale to wcale nie wpływa negatywnie na całość. Przeciwnie: różnorodność odpowiedzi bohaterów odzwierciedla wielopłaszczyznowość zawodu policjanta. Puzyńska bowiem, nim została „najbardziej wytatuowaną w Polsce pisarką” na pełny etat, pracowała jako psycholog. Doskonale widać to na kartach ostatniej z jej książek. Potrafi umiejętnie wniknąć w psychikę swoich rozmówców, „ciągnie ich za język”, bez oporów zadaje nawet dosyć niewygodne pytania.
Dzięki właściwie prowadzonej rozmowie pojawiają się spontaniczne i dynamiczne relacje wydarzeń, w których epicentrum znajdowali się sami bohaterowie. Często tam, gdzie „krew leje się strumieniami, a trup ściele się gęsto”. Sprawia to, że wywiady w wielu miejscach nabierają naprawdę wartkiej akcji. Zarówno wtedy, gdy pojawiają się opowieści mrożące krew w żyłach, jak i te zabawne bądź wzruszające. Kiedy do relacji z pierwszej ręki dodamy naturalny, swobodny język, pozbawiony nadgorliwego, sztucznego dramatyzowania, ale w zamian ubarwiony od czasu do czasu wulgaryzmami, kolokwializmami oraz gwarą policyjną, powstaje mieszanka, którą czyta się z zapartym tchem. Osoby zainteresowane tematyką kryminalną książka na pewno mocno wciągnie (do przeczytania w jeden bądź dwa wieczory, nawet dla laika).
Co najciekawsze, z książki Puzyńskiej wyłania się całkowicie inny obraz policjanta niż ten funkcjonujący w społeczeństwie. To przede wszystkim ludzie z ogromną pasją. Świadomie wybrali swoją ścieżkę zawodową, i to nie dlatego, że nie mieli lepszego wyboru czy poszli na łatwiznę. Po prostu nie wyobrażają sobie spędzania ośmiu godzin za biurkiem, życia bez solidnej dawki adrenaliny oraz braku satysfakcji z wykonywanych działań. Nie boją się interweniować poza godzinami pracy, gdy tylko sytuacja tego wymaga. Mają dobre serce, pomagają w potrzebie, udzielają się społecznie… I naprawdę lubią ludzi, a ich intencją nie jest zakucie kogoś w kajdanki czy obezwładnienie paralizatorem. Posiadają imponującą wiedzę, ponadprzeciętne umiejętności i niebywałą sprawność fizyczną.
Książka Katarzyny Puzyńskiej pozwala zrozumieć pracę tych mundurowych, którzy są (dosłownie) najbliżej obywatela i stale pozostają z nim w bezpośrednim kontakcie. W jej treści – czy to wprost, czy między wierszami – precyzyjnie ukazane są obowiązki policjantów, motywy ich postępowania, wymogi, jakim na co dzień muszą sprostać. Choć bohaterowie na każdym kroku podkreślają, że ich zawód to służba, a nie praca, to przecież tak jak każdy zatrudniony, rozliczani są ze swoich działań przez przełożonych. O czym obywatele często zapominają, nie potrafią lub nie chcą zrozumieć. Szczególnie wtedy, kiedy otrzymują mandat. A przecież wystarczy (zaledwie!) przestrzegać prawa, by żaden funkcjonariusz nam się nie naraził.
______________________________________________________
* Imiona i nazwiska bohaterów zostały zmienione.
Dochód ze sprzedaży książki przeznaczony jest na rzecz Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach. Więcej informacji na stronie: http://www.fundacjapolicja.pl/
Autor recenzji: Wiola Nowak
Tytuł: „Policjanci. Ulica”
Autor: Katarzyna Puzyńska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data premiery: 2018
Źródło zdjęcia: www.empik.com