Czy trzydziestoletni autorzy potrafią oddać realia świata, w którym żyli ich dziadkowie? Słowacki autor Ján Puček pokazuje, że temat ten nie jest obcy młodemu pokoleniu.
Książka Przez ucho igielne w Polsce ukazała się nakładem wydawnictwa Książkowe Klimaty. Opowiada o losach Jana, murarza z Hodonina, któremu przyszło żyć w wyjątkowo burzliwych czasach. Książkę można odczytywać na wielu płaszczyznach. Czytelnicy, którzy oczekiwali historycznych rozrachunków, będą raczej rozczarowani. Autor tworzy jednak pasjonującą opowieść o naszych dziadkach i czasach, w których żyli.
Jan jest murarzem z Hodonina. Jego celem jest zwyczajne i, jak byśmy powiedzieli, „przyzwoite życie”. Niezwykłym elementem książki są opisy codziennych czynności związanych z pracą manualną . Czy to aby nie one, zwyczajne czynności, są tak naprawdę najważniejsze?
Janowi przyszło żyć w czasach dziejowej zawieruchy. Akcja książki rozpoczyna się w Sierpniu 1938, kiedy życie w Hodoninie toczy się zwyczajnie. Miasteczko wchodzi w skład I Republiki Czechosłowackiej. Na początku książki przepływająca przez miasto rzeka Morawa staje się rzeką graniczną. Powstaje jakieś państwo słowackie (tak zwana parafiańska Republika), w kraju pojawiają się Niemcy. Jan angażuje się w pomoc uchodźcom z Protektoratu Czech i Moraw przekonany, że trzeba pomoc potrzebującym, jednak nawet nie przypuszcza, jak wielkie perypetie staną się jego udziałem. Od tej pory zaczyna się dla niego trwająca 5,5 roku odyseja w więzieniu na praskim Pankracu i niemieckich kacetach.
Jednak wydarzenia wielkiej historii to tylko tło dla życia Jana i jego miłości, Bożeny. Życie bohatera to splot zupełnie nieoczekiwanych przypadków. Całą historie opowiada wnuk bohatera, który rozważa, jak wiele musiało się wydarzyć, by życie rodziny potoczyło się tak a nie inaczej. Jednocześnie wielka historia toczy się niejako obok życia bohaterów książki Pučeka. Wkracza w nie i wpływa na wybory moralne. Najbardziej niezwykły cytat w książce to słowa Jana:
To… co się stało, nie ma prawa stać się już nigdy, coś takiego nie ma prawa się powtórzyć. Ale może się powtórzy. Kto wie? Bóg wie? Nie wie. Ludzie czasami są straszni, gorsi niż świnie, gorsi od najgorszych zwierząt. Ludzie są czasami… Ludzie są czasami jak… Ludzie… Ale jednocześnie obok wielkiej historii toczy się normalne życie. Czasem najbardziej banalna sytuacja determinuje przyszłe losy. Przypadek chciał, że Jan poznał Bożenę. Przypadek zdecydował o tym, że założona przez nich szwalnia odniosła sukces. Życie toczy się więc swoim rytmem, a wielka historia może sprawić, że potoczy się nie tak, jak zakładaliby bohaterowie. Zbigniew Herbert pisał „w czwartym roku wojny zabili Pana od przyrody bandyci od historii”
Książka Pučeka pokazuje, że nie tylko współcześni czescy autorzy, tacy jak Pavel Šabach, ale też autorzy słowaccy mogą być zrozumiali i atrakcyjni dla polskiego czytelnika. Tym bardziej, że Przez ucho igielne opowiada o wspólnym doświadczeniu całej Europy Środkowej. Zresztą w opisie Hodonina czy prowadzonej przez Jana i Bożenę szwalni wyczuwamy klimat całego regionu. Jednocześnie jest to książka, która nie tyle opowiada o rozrachunkach z historią, co jest mądrą filozoficzna opowieścią o pokoleniu naszych dziadków. Pokoleniu, które niestety powoli odchodzi z tego świata. Mimo że jeszcze tyle niezwykłych historii miało nam do opowiedzenia…
Łukasz Kołtuniak
Ján Púček, Przez ucho igielne (sploty), przeł. Weronika Gogola, Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław 2017.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Książkowe Klimaty