Dokładnie rok temu w styczniu większości Polaków nie absorbowała hulająca w kraju zima, ponieważ gdzieś na innym kontynencie, na wysokości 7200 metrów w kompletnej samotności, niewyobrażalnym mrozie i totalnej ciemności umierał człowiek. Tym człowiekiem był Tomek Mackiewicz, marzyciel, który za osiągnięcie swojego szczytu zapłacił najwyższą cenę.
Mariusz Sepioło w swoim reportażu „Nanga Dream. Opowieść o Tomku Mackiewiczu” stara się odpowiedzieć na pytanie, jakim był on człowiekiem, z czym mierzył się w życiu oraz co sprawiło, że jeden szczyt stał się jego najważniejszym celem, Nagą Górę próbował bowiem zdobywać aż 7 razy.
Na życie i decyzje Tomka Mackiewicza, a raczej Czapkinsa lub Wegeta, jak nazywali go znajomi i rodzina, składało się mnóstwo różnorodnych czynników. Z pewnością od zawsze był kimś w rodzaju outsidera, który ponad wszystko cenił wolność, a którą najlepiej mógł poczuć z dala od cywilizacji oraz innych ludzi. Jego życie nie należało do najprostszych. Autor rozmawiając z rożnymi ważnymi osobami z otoczenia Tomka powoli kreśli obraz człowieka, którego determinacja zaprowadziła na sam szczyt Nagiej Góry, a życie okazało się ciągłym poszukiwaniem wolności. Pewnego wyzwolenia Tomek szukał już od najmłodszych lat. Wychowany w niewielkim Działoszynie, przeprowadza się do Częstochowy, w której nie ma już tyle swobody. Niedługo ukojenia poszuka w heroinie, od której bardzo szybko się uzależni. Tutaj zdobywa pierwszy szczyt – mozolne wspinanie od wyjścia z nałogu po wyjście na prostą w Monarze. Następnie wolności szuka na innym kontynencie – w Indiach oraz w różnych odległych miejscach, gdzie odnajduje spokój. Po drodze jest jeszcze ślub, imigracja w Irlandii oraz strata dziecka, która odmieni go na zawsze.
Nasz bohater powoli zaczyna interesować się na poważnie górami, w których ładuje baterie oraz gdzie może poczuć się naprawdę sobą. Zdobywa 2 znaczne szczyty: górę Logan w Kanadzie oraz Chan Tengri w Tienszanie, które będą pewnego rodzaju preludium do prawdziwego wyzwania – Nangi Parbat. Sepioło opisuje kolejne zmagania Tomka Mackiewicza z górą, która stała się dla niego czymś w rodzaju obsesji. Nie zależało mu na zdobywaniu Korony Ziemi czy wejściu na inne ośmiotysięczniki. Dla niego liczyła się jedynie Naga Góra. Podczas gdy inni himalaiści zaliczali następne szczyty, Tomek Mackiewicz kolekcjonował kolejne spotkania z Nangą, z którą, jak czas pokaże, już nigdy się nie rozstanie. W „Nanga Dream…” ukazane zostają kulisy wypraw i trudności z jakimi borykał się Tomek balansując na marginesie polskiego himalaizmu i środowiska czołowych himalaistów, którzy wykluczyli go ze swojego grona. Do tego dochodzi antykomercyjne podejście Czapkinsa do wypraw, wyżej niż sponsorów i zabieganie o fundusze ceni po prostu swój cel, jakim jest zdobycie szczytu. Taka zdecydowana oraz idealistyczna postawa pozbawia go jednak cennych środków na wyprawy, co prowadzi do wielu problemów.
Najbardziej emocjonujące rozdziały czekają na czytelnika na samym końcu, kiedy autor opisuje ostatnią, śmiertelną wyprawę na Nangę. Z historią Tomka splata się jeszcze brawurowa wyprawa ratunkowa Narodowej Wyprawy Zimowej na K2, kiedy to Adam Bielecki i Denis Urubko w nieprawdopodobnym tempie wspinają się na Nangę po potrzebujących pomocy Tomka i jego towarzyszę – Elisabeth Revol. Uratowana zostaje jedynie Francuzka, Polak natomiast na zawsze zostanie na górze, którą pokonał, wspinając się na jej szczyt, a która następnie pokonała jego.
Niestety Sepiole nie udało się porozmawiać ze wszystkimi osobami, których informacje mogłyby pomóc zbudować pełny obraz Tomka Mackiewicza oraz okoliczności jego śmiertelnej wyprawy (m.in. brakuje relacji kluczowej osoby, która ostatnia widziała Tomka przy życiu – Elisabeth Revol, gdyż odmówiła ona kontaktu). Autor jednak kreśli znakomity portret himalaisty, którego wielogłosowo możemy poznać z wielu perspektyw ludzi, którzy go znali i kochali. Sepioło nie ocenia poczynań i motywacji Mackiewicza, pozostawia to do oceny raczej samemu czytelnikowi.
Wśród burzliwej i nieraz agresywnej dyskusji, jaka rozpętała się rok temu po śmierci Mackiewicza bardzo łatwo o uproszczenia oraz niesprawiedliwe zarzuty. Czy Tomek Mackiewicz był odważnym idealistą, nieustępliwie podążającym za swoimi marzeniami czy nieodpowiedzialnym i niepotrafiącym postawić granic w ocenie swoich możliwości szaleńcem? Ciężko rozstrzygnąć. Warto jednak zastanowić się, czy nam, zwykłym śmiertelnikom, popijającym kawę w ciepłym mieszkaniu oceniać tę przegraną walkę człowieka z ekstremalną naturą po prostu wypada. A szczyty, zwłaszcza te niedostępne, nieludzkie potrafią uwieść i rozkochać na zawsze. Każdy, kto chociaż raz był wysoko w górach, niekoniecznie tych ośmiotysięcznych, z pewnością wie o czym mowa.
Za egzemplarz podziękowania dla Wydawnictwa Znak