W samym środku Wielkiego Postu papież Franciszek publikuje Christus Vivit (Chrystus żyje!). Zawołanie to ma nas ożywić i zaciekawić. I robi to skutecznie.
Nie ulega wątpliwości, że spośród dokumentów papieskich, ten jest wyjątkowy. Na palcach jednej ręki można policzyć zwroty rodem z archaicznej mowy kościelnej. Wyjątkiem są też adresaci. Zwykle byli to przede wszystkim biskupi, duchowieństwo i… lud wierny. Tym razem są nimi młodzi. Do nich papież się zwraca i o nich pisze, że są przyszłością i teraźniejszością świata i Kościoła. (…) Ziemią Świętą, niosącą ziarna życia Bożego.
W pierwszych rozdziałach Christus vivit Franciszek pisze o Bogu, który jest młody. O Kościele, który, jeśli trwa przy swoim Panu, nie traci młodzieńczego entuzjazmu. Następnie papież przygląda się globalnym problemom takim jak różnego typu społeczne wykluczenia, a także wojny i prześladowania. Wskazuje na wiążące się z tym znieczulenie i alienację współczesnego człowieka. Przywołuje swoje słowa z Manili: Zachęcam każdego do zadania sobie pytania: czy nauczyłem się płakać – kiedy widzę głodne dziecko, dziecko oszołomione narkotykami na ulicy, dziecko bezdomne, dziecko porzucone, dziecko wykorzystywane, dziecko będące niewolnikiem społeczeństwa? Czy też płaczę jak osoba kapryśna, która chciałaby mieć więcej?
Wreszcie, w bardzo stanowczy sposób Franciszek piętnuje wszelkie nadużycia i grzechy ze strony ludzi Kościoła. Nakazuje stosowanie środków zapobiegawczych oraz niezbędnych działań i sankcji. Nie ma już odwrotu. Pisze o pladze klerykalizmu, który jest żyzną glebą dla tych wszystkich obrzydliwości.
Jednakże centrum adhortacji jest Chrystus i relacja, jaką człowiek może z Nim budować. Franciszek prosto i jasno formułuje prawdy ożywiające wiarę chrześcijańska. Bóg cię kocha, Jezus żyje i jest twoim zbawicielem. Wobec wielu współczesnych zafałszowań obrazu Boga i Chrystusa, Franciszek głosi to, co nazywa się kerygmatem. Pisze o Jezusie, który chce szczęścia dla człowieka, o Panu, który ma czułe i współczujące serce. O potrzebie nawiązania połączenia z Nim (mamy szukać takiego połączenia, tak jak szukamy czasami połączenia z Internetem). Wreszcie mówi: chrześcijaństwo to Chrystus.
Jak bumerang powraca w Christus vivit temat bycia sobą, a nie cudzą kopią. Człowiek młody ma żyć pełnią życia. Robić raban! Starsi natomiast, wzbogaceni doświadczeniem, powinni dzielić się marzeniami. Adhortacja kończy się rozważaniami o powołaniu. Przede wszystkim do małżeństwa, ale też do pracy czy do życia zakonnego i duchownego. Według Franciszka nie tyle należy się zastanawiać, kim chcę być, ale: dla kogo? Duża część ostatniego rozdziału to pytania, które mają prowadzić młodego człowieka do odkrycia, kim tak naprawdę jest.
Wszystko to i wiele więcej udało się Franciszkowi zawrzeć w niekrótkim dokumencie. Choć skierowany do młodych, jest też doskonałą lekturą dla starszych, bo przecież młodość to nie tylko wiek. Napisana przez człowieka wierzącego i głowę Kościoła publikacja, przekazuje mądrość, z której, moim zdaniem, chętnie skorzystają także osoby niewierzące. Z pewnością Christus vivit ma szansę zapisać się jako jeden z ciekawszych dokumentów kościelnych.
Wojciech Kruk OP
Źródło okładki: wydawnictwom.pl