Książka przedstawia zarys historyczno-społeczny jednego elementu upiornej całości – przemysłu sowieckiej inżynierii społecznej, przekreślającej dotychczasowe przyzwyczajenia do ewolucyjnego modelu rozwoju narodów. „Birobidżan” to reportaż o losach rosyjskich Żydów, których nie ominęły perturbacje porewolucyjnych przemeblowań w sowieckim imperium.
Po szeregu konsultacji w latach dwudziestych postanowiono stworzyć republikę żydowską na drugim końcu ZSRR, u zbiegu rzek Bira i Bidżan. Ciężkie warunki występujące na tym terenie początkowo nie sprzyjały osadnictwu. Mimo wrażenia przemyślanej decyzji, idea stworzenia kraju żydowskiego trafiła na wydatną przeszkodę. Malaryczny klimat, prześladujące komary oraz bagniste ziemie stanowiły przyczynę, z powodu której pierwsi osadnicy skazani byli na niedostatek. Ci, którzy zaufali jeżdżącym po zachodnich guberniach ZSRR agitatorom, zmuszeni byli później do zweryfikowania, często w brutalny sposób, swoich nadziei na nowe życie. Jak pisze autorka: Można mieć wrażenie, że nikt tu nigdy nie był i nigdy nie będzie, że na ziemi istnieją nienaruszone jeszcze miejsca i to jest jedno z nich. Już pierwsi przybysze zorientowali się, że ich przyjazd jest raczej formą zesłania, mającą jedynie powstrzymać wyjazdy do Palestyny. Charakterystyka egzystencji w tym regionie, w zasadzie była skalana podobnymi problemami, co w reszcie ówczesnego państwa sowieckiego. Aresztowania, wszechobecna cenzura czy pogłębiająca się bieda w postaci deficytu materiałów, to problemy z którymi można było się spotkać gdziekolwiek indziej w tamtym czasie.
Z biegiem czasu, doszły do tego problemy dyskryminacji językowej. Jidysz zaczął być postrzegany jako język przestarzały, używany przez osoby zacofane. Wynikało to ze zmiany taktyki kierownictwa sowieckiego, które pierwotnie, tj. w latach dwudziestych, starało się rozbudzić świadomość narodową wszystkich zamieszkujących ogromne państwo narodów, by potem, w latach trzydziestych, postawić na uniwersalistyczną wizję człowieka sowieckiego, posługującego się internacjonalnym językiem rosyjskim. Wszystko w imię świecącej ponad wszelkimi dobrami doczesnymi idei socjalizmu. Tak skonstruowana koncepcja prowadziła w prostej linii do pokrzywdzenia wielu mniejszości, czego ofiarą padli między innymi mieszkańcy Birobidżanu, stolicy Żydowskiego Obwodu Autonomicznego.
Autorka, poruszając problematykę birobidżańską, przedstawia historię jej dziejów, od zarania do ostatnich Aliji w wieku XX. Historia Żydowskiego Obwodu Autonomicznego to historia tułaczki. Epopeja narodu, któremu nie było pisane odnaleźć swojej Ziemi Obiecanej. Opisane historie stanowią dowód tragiczności położenia narodu żydowskiego na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia, kiedy nawet w państwie uznawanym przez część ich rodaków za ucieleśnienie nadziei na lepszą przyszłość, przychodzi im cierpieć los banity.
Książka stanowi dokument historyczny, ukazujący w istocie dramat wspólnoty etnicznej uwikłanej w sztucznie stworzoną wizję omnipotencjalnego państwa-molocha, mogącego decydować o kształcie życia kogokolwiek czy nawet o jego pozbawieniu. Jednak przetrwawszy wytrwale ogół tych mozolnych, odgórnych prób, ostatki narodu wybranego zdecydowały się opuścić Daleki Wschód. Obecna formuła kultywowania tradycji żydowskich tych terenów, jest reprezentowana przez jedyne w swoim rodzaju, tandetne chińskie pamiątki turystyczne. Nie bez przyczyny, w końcu chińską obecność można wyczuć tam na każdym zaułku.
Całość stanowi raczej smutny pomnik klęski polityki modelowania etnicznego, prowadzonego przez sowiecki aparat przez większą część swojego istnienia. Ostatnie rodziny żydowskie zdecydowały się na wyjazd z opisywanych terenów, pozostawiając po sobie smutną, szarą przeszłość, historie ludzi zepchniętych na ubocze oraz wspomnienia trudów budowy namiastek cywilizacji.
Stefan Ruchlewicz