„Głosy” Dionisiosa Sturisa i Ewy Winnickiej to przejmujący reportaż, próbujący wytłumaczyć, co się wydarzyło na wyspie Jersey, kiedy w 2011 roku jeden z Polaków zabił swoją rodzinę i znajomych. Co powoduje, że z pozoru normalny człowiek chwyta za nóż i krzywdzi najbliższych? Czy niezidentyfikowane głosy skazały na śmierć kilka niewinnych osób? Czy może to sam sprawca wydał okrutny wyrok na tych, których kochał? To tylko niektóre z pytań, na które szuka odpowiedzi każdy, kto sięgnął po „Głosy”.
To był zwyczajny, letni, ciepły dzień na Jersey – jednej z malowniczych Wysp Normandzkich u wybrzeży Francji. Rodzina Rzeszowskich wraca po trzytygodniowych wakacjach w Polsce na wyspę, gdzie prowadzi zwyczajne życie na emigracji. Powrót staje się pretekstem do zorganizowania grilla. Nikt nie spodziewa się, że w ciągu niespełna 15 minut Damian Rzeszowski bestialsko zabije sześć osób: żonę, półtorarocznego syna, sześcioletnią córkę, teścia oraz koleżankę wraz z dzieckiem. Każdej z osób mężczyzna zadaje po kilkanaście ciosów nożem.
Kluczem do próby zrozumienia, co musiało siedzieć w głowie mężczyzny, który pozbawił życia kochane przez siebie osoby są tytułowe głosy. Przed okiem czytelnika rozegra się batalia w sądzie mająca na celu ustalenie, czy głosy w ogóle istniały, czy są jedynie wytworem wyobraźni oskarżonego. Stajemy się świadkami procesu, w którym ścierają się dwie wersje wydarzeń, czy raczej dwie wykluczające się diagnozy psychiatryczne. Obrona utrzymuje, że oskarżonego do zbrodni popchały niezidentyfikowane głosy, a jego czyny spowodowane zostały anomalią umysłu oraz głęboką depresją. Wniosek: śmierć 6 osób nastąpiła w wyniku choroby psychicznej oraz niepoczytalności, oskarżony odpowie za zabójstwo. Prokuratura natomiast spróbuje udowodnić, że głosy to jedynie wymysł oskarżonego, usprawiedliwiający jego celowe czyny, skrojony na potrzeby lini obrony i mający na celu maksymalne obniżenie wyroku. Wniosek: oskarżony działał z premedytacją, nie cierpiał na głęboką depresję, odpowie więc za morderstwo. Decyzja biegłych, czy Damian Rzeszowski słyszał głosy w momencie popełniania czynu, jest kluczowa, ponieważ jeśli obrona wykaże niepoczytalność oskarżonego, będzie on mógł odpowiadać jedynie za zabójstwo, które w świetle prawa stanowi lżejsze przestępstwo niż morderstwo. Za którym głosem pójdzie ława przysięgłych – to najbardziej frapujące pytanie, które stawiają Winnicka i Sturis.
Autorzy prezentują temat makabrycznej zbrodni w dwóch kontekstach. Pierwszy z nich to przybliżenie świata bohaterów tragedii, oddanie relacji między ofiarami, sprawcą oraz ich rodzinami i znajomymi. Próba odpowiedzi na pytanie, jak z przeciętnego człowieka, męża, ojca, syna, przyjaciela – Damian Rzeszowski przeobraził się w okrutnego nożownika, który potrafił nie tylko zaatakować bezbronne ofiary, w tym własne dzieci, ale wrócić i je następnie jeszcze dobijać. Drugi kontekst jest dużo szerszy, umiejscawia bowiem indywidualną historię jednostek w szerszej perspektywie polskiej emigracji. W ramach tego sposobu patrzenia uwidacznia nam się pewnego rodzaju specyficzna kondycja emigranta polskiego w ogóle i towarzyszący mu cały wachlarz emocji i stanów, takich jak samotność, wyobcowanie, poniżenie, walka o godne życie, tęsknota za ojczyzną. Można zadać sobie więc pytanie: jaki koszt ponosi człowiek decydujący się na emigrację? I przede wszystkim, czy decydując się nie przepłaca? A może zapytajmy wprost: czy Damian Rzeszowski sięgnąłby po nóż, gdyby pozostał z rodziną w kraju? To pytanie na zawsze pozostanie bez odpowiedzi.
Oceniając reportaż Dionisiosa Sturisa i Ewy Winnickiej można dojść do wniosku, że jest to pozycja dość nierówna. Najmocniejsze momenty, które długo zapadną w pamięć, to z pewnością porażający początek opisujący samą zbrodnię oraz ostra batalia w sądzie między obroną i oskarżeniem, ale przede wszystkim bardzo interesująca bitwa na argumenty pomiędzy różniącymi się diagnozami odnośnie stanu psychicznego oskarżonego psychiatrami. Czytelnik może poczuć się tak, jakby rzeczywiście był obecny na sali sądowej. Słabsze momenty to zwalniające tempo fragmenty dotyczące wyspy Jersey, losów innych polskich emigrantów oraz stosunków na wyspie i jej historii. W niektórych momentach wręcz irytujące, ponieważ przeciągają odpowiedź na pytanie dla czytelnika kluczowe: Dlaczego zabił? Można się zastanawiać, czy umiejscowienie tej tragedii w szerszym kontekście polskiej emigracji jest zabiegiem słusznym i potrzebnym. Osobiście uważam, że niekoniecznie. Może ze względu na to, że losy i spojrzenie na innych emigrantów wcale nie przybliża nas do poznania sprawcy i jego motywów, a wręcz przeciwnie, rozprasza.
I kwestia najbardziej istotna: czy udało się dociec, dlaczego zwyczajny człowiek zabija całą swoją rodzinę z takim okrucieństwem? Raczej niekoniecznie. Mimo że poznajemy przebieg wydarzeń, zapoznajemy się z wyrokiem oraz dalszymi losami Damiana Rzeszowskiego, to dalej pozostaje on dla nas obcy, nieprzenikniony i niezrozumiany. A może zbrodnia ta jest tak niewyobrażalna, że po prostu nie da się jej zrozumieć? Czy sprawca słyszał tytułowe głosy? Tego nie dowiemy się nigdy. Można żałować jedynie, że Rzeszowski zanim chwycił za nóż nie usłyszał innego, odosobnionego głosu, który powiedziałby mu po prostu „nie rób tego”!
Tytuł: „Głosy”
Autorzy: Dionisios Sturis, Ewa Winnicka
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2019
Za materiały dziękuję Bonito.pl
https://bonito.pl/k-1264392-glosy-co-sie-zdarzylo-na-wyspie-jersey