Po kolejną książkę Szymona Hołowni sięgnęłam z lekkim drżeniem rąk. Obawiałam się, że katolik publicysta, niekryjący się ze swoimi poglądami, zacznie w tejże książce masowo nawracać ludzi na weganizm i ekologię. Na szczęście się myliłam 🙂 Wprawdzie dosyć często zaznacza, że planeta wcale nie została nam dana raz na zawsze i że nie możemy z nią robić, co nam się żywnie podoba, ale bynajmniej nie ma to znamion opresyjności. Hołownia zdrową argumentacją daje wszystkim podejrzliwym prztryczka w nos i przekonuje, że jeśli się nie opamiętamy, nasze wnuki będą mieszkać na pustyni.
Już sam początek książki: Doskonale wiem, że za tę książkę po łbie dostanę od wszystkich. W pierwszej kolejności od święcących ubojnie biskupów adorujących lisie truchła księży myśliwych oraz tych, którzy z lektury Pisma zapamiętali wyłącznie jedno słynne zdanie: „czyńcie sobie ziemię poddaną”, a w niektórych przekonaniu Jezus wyłącznie przez niedopatrzenie (albo spisek starożytnych wegetarian) w Modlitwie Pańskiej we frazie „chleba naszego powszedniego” nie dodał: „i wędliny” prowokująco zachęca do dalszej lektury. Wbrew tytułowi Boskie zwierzęta to nie poemat o tym, czy idą do nieba.
Hołownia w sposób klarowny rozprawia się ze stosunkiem katolików do przyrody. Najważniejszą częścią jest jednak laudacja na temat wegetarianizmu i sposób argumentacji, począwszy od tej teologicznej aż po emocjonalną, która bazuje opisywaniu bólu i cierpienia zwierząt. „Zabić, zjeść, spieniężyć” – to bardzo mocne zdanie, które wryło mi się w głowę podczas wertowania 320 stron książki. W Boskich zwierzętach autor sporo miejsca poświęca właścicielom hodowli przemysłowych, a nawet księżom, którzy hołubią się w kłusownictwie i święcą nowo otwarte rzeźnie.
„Ludzie uparcie nie rozumieją, iż wypuszczenie pod lufy pięciuset bażantów hodowanych dotąd w klatkach w Ośrodku Hodowli Zwierzyny PZŁ, by panowie myśliwi mogli poćwiczyć sobie celność, waląc do stworzeń, które wzbiły się w powietrze po raz pierwszy, by za chwilę w nim zginąć, nie jest żadnym wypełnieniem woli Stwórcy, ale – powiedzmy to wprost – bluźnierstwem?”
Książka jest nadziana statystykami, badaniami i historiami o tym, jaki wpływ na całe nasze życie ma brak szacunku dla zwierząt. Myślę, że to dobra lektura dla tych, którzy zastanawiają się co da im przejście na wegetarianizm czy weganizm oraz dla niedowiarków, których życie w ułudzie i kłamstwie co do statystyk zabijanych zwierząt, pozwoliło jak dotąd na beztroskie przeżycie w polskim świecie pełnym optymizmu co do chowu przemysłowego. Daleko tutaj do tzw. wege terroru, oj daleko. Każde zdanie poparte jest przecież liczbami czy statystykami. I już sami zdecydujecie, co z tą wiedzą zrobicie: spakujecie do przełyku stejki czy zaczniecie uprawiać rośliny strączkowe.
Autorka recenzji: Karolina Futyma
Tytuł: „Boskie zwierzęta”
Autor: Szymon Hołownia
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 28.11.2018 r.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni Bonito.pl