Autorka wizualnie przykuwającego uwagę „Pustego lasu” zaprasza czytelników do spotkania z osobistą historią związaną z miejscem, gdzie dawniej wielokulturowość i różnorodność były tak silne jak dziś silne jest o nich zapomnienie. Serdecznie zapraszam do lektury recenzji opowieści o bieszczadzkiej pustce.
Tematem przewodnim książki jest próba przedstawienia czytelnikowi historii, tej osobistej oraz tej o nieistniejącej już wielokulturowej grupie mieszkańców licznych wsi polsko-słowackiego pogranicza takich jak Czarne, Wołowiec czy Wysowa. Wstępem do rozpoczęcia tej opowieści są wspomnienia autorki, która spędzała tam radosne lata dzieciństwa w czasach, gdy elektryczność bywała luksusem, a okalające chałupę pola i ruiny przypominające o przeszłości pozostawały jedynymi atrakcjami dla młodej wyobraźni. Opowieści snute w bajkowych, lecz jakże reportersko dokładnych realiach rozwijają się powoli w historię samego regionu małych bieszczadzkich wsi, gdzie pomiędzy kościołami, cerkwiami i cmentarzami snuła się przed laty historia zapomnianych już przez nas innych Polaków, których zazwyczaj znamy tylko z opowieści.
Portretowana od pierwszych stron książki okolica nie jest łagodnie snutym opisem, lecz zawiera w sobie paletę różnych wspomnień autorki, które utrudniają nam odbiór poprzez wskazywanie kolejnych braków przedstawianego krajobrazu. Obecne dookoła puste otwory po kiwonach przypominają o dawnej potędze gospodarczej regionu, cmentarze z czasów I wojny światowej przywołują na myśl dramaty, które nigdy nie pozostawiają po sobie porządku, a ruiny bezimiennych dziś domostw przypominają o narodowościach, które zniknęły. Z wszystkich braków najbardziej bolesny wydaje się jednak być brak ludzi, których troski i pragnienia przez lata budowały tożsamość tych wiosek.
Monika Sznajderman próbuje uzupełnić tę lukę, oddając cześć nieobecnym poprzez przypomnienie ich imion i historii. Odkrywane przez nią przez lata dzieje Łemków, Żydów czy Cyganów pokazują, jak wielką pozostawiono nam pustkę, którą autorka celnie nazywa „Pustym lasem”.
Zajmujemy miejsce tych, którzy byli przed nami (…). Jak jednak żyć w miejscu, w którym garstka ludzi zajmuje miejsce po ośmiuset(…)?
Tak ujęty problem pokazuje, z jakim brakiem próbuje nas skonfrontować autorka – w czasach, gdy coraz mniej pamięta się o poprzednikach, zubażamy krajobraz, który tworzyli oni na długo przed naszymi planowanymi wycieczkami majowymi i bieszczadzkimi ogniskami.
„Pusty las” nie jest lekką lekturą, lecz zdecydowanie wartą polecenia. Kiedy czytałem książkę, przyszło mi na myśl niejednoznaczne i trudne wtedy do uargumentowania skojarzenie z prozą Andrzeja Stasiuka, a w szczególności przeczytanego kiedyś „Białego kruka”. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy w trakcie przygotowań recenzji odkryłem, że autorzy obu tekstów są parą i zamieszkują od lat w domu także wspomnianym w książce. Pokazuje to, jak oboje przepełnieni są wielką i niełatwą miłością do opisywanej ziemi i jak warto słuchać, co mają nam na jej temat do opowiedzenia. Serdecznie zachęcam więc do do wyprawy w przeszłość z Moniką Sznajderman!
Autor recenzji: Patryk Nalepka
Tytuł: „Pusty las”
Autor: Monika Sznajderman
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 24 kwietnia 2019
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czarne.