Ciśnienie fanów i fanek filmów Disney’a podniosła ostatnio wieść o planowanej ekranizacji aktorskiej wersji Małej Syrenki, a konkretnie o powierzeniu głównej roli młodej aktorce i piosenkarce, Halle Bailey. W wirtualnym świecie wybuchła prawdziwa epidemia komentarzy wokół ciemnego koloru skóry nowej księżniczki. Jedni/ jedne odurzeni syrenim śpiewem otwierają szampana nad globalnym zwycięstwem nad rasizmem. Drudzy/drugie z żalem wspominają bladość skóry animowanej postaci i wróżą ze szklanych ekranów nadchodzący holokaust, tym razem białej rasy.
Mała syrenka nie jest przypadkiem odosobnionym. Podobne dyskusje wzbudzało wprowadzenie czarnoskórego bohatera do kina Marvela (Czarna pantera), wcześniejsza kreacja czarnoskórej księżniczki w animacji Disney’a (Księżniczka i żaba), a także zaangażowanie Afroamerykanina do roli szturmowca w Gwiezdnych wojnach (Przebudzenie mocy). Dyskusja nad otwieraniem się pop kultury na mniejszości etniczne trwa od dawna i nie wygląda na to, by szybko miała się zakończyć. Wspominam o niej nie bez powodu. Widać tu bowiem bardzo wyraźnie dwa problemy – brak reprezentacji osób należących do mniejszości w kulturze i jednoczesny lęk nas, białych, przed wprowadzaniem takich konwencji. Wypada więc w tym kontekście zadać sobie pytanie, czego naprawdę się boimy?
Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry autorstwa Reni Eddo-Lodge stawia przed czytelnikami i czytelniczkami dokładnie to pytanie. Autorka jest czarnoskórą obywatelką Wielkiej Brytanii, gdzie od dziecka musiała zmagać się z wykluczeniem na tle rasowym. Jest także kobietą, co sprawia, że dotyka ją również marginalizacja ze względu na płeć. Książka stanowi rozszerzenie i pogłębienie zagadnienia wcześniej poruszonego przez nią na blogu. Post o tym samym tytule, który, jak pisze autorka, wywołał niespodziewaną falę odpowiedzi i komentarzy ze strony internautów i internautek, stanowi punkt wyjścia książki. Tytuł ten wskazuje na zrezygnowanie i bezsilność oraz przebija przez niego duża doza gniewu skierowanego wobec tych, który nie potrafią wysłuchać głosu krytycznego. W 2014 r. dziennikarka postanawia przerwać zbyt obciążającą dyskusję, wytyczyć wyraźną granicę i zaprzestać prowadzenia rozmów o rasie z białymi.
Na szczęście Eddo-Lodge nie spełniła swojej groźby i kontynuuje próby dialogu. Jedną z nich pozostaje wydanie książki, która prezentuje analizę rasizmu w społeczeństwie brytyjskim. Dziennikarka za pomocą prostego języka opisuje zarówno historyczny, sięgający czasów kolonialnych kontekst oraz współczesne relacje między rasami w Wielkiej Brytanii. Książka została podzielona na siedem uzupełniających się wzajemnie części tematycznych, które składają się na szeroki obraz mechanizmu wykluczenia: opisano m.in. zjawisko uprzywilejowania białych w miejscach pracy, edukacji, mediach, czy systemie sądowniczym. Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry pokazuje absurdalność lęku przed innością oraz związki rasy z płcią czy klasą społeczną. Refleksje prowadzone są w osobistym, niekiedy gniewnym, innym razem posępnym tonie. Autorka podaje wiele przykładów ze swojego życia prywatnego i zawodowego. Wspomina czasy, gdy doskwierało jej poczucie bycia „inną”, brak takich postaci w książkach i filmach, z którymi jako dziecko mogłaby się utożsamiać, niezrozumienie wśród białych znajomych czy problemy ze znalezieniem pracy. Powołuje się także na przykłady znane z mediów, ukazujące nierówności i agresje w społeczeństwie na tle rasowym oraz wypowiedzi (mniej lub bardziej agresywne) brytyjskich polityków i polityczek.
Rasizm w ujęciu Eddo-Lodge to jednak coś znacznie więcej niż konkretne przykłady agresywnych zachowań, pobicia osoby o odmiennym pochodzeniu czy głośne slogany skrajnych nacjonalistów/nacjonalistek. Jest on problematyczny przede wszystkim ze względu na swoje zakorzenienie w kulturze brytyjskiej (a w zasadzie europejskiej) – tak silne, że niemal niewidoczne. W tej postaci przenika do umysłów członków społeczności i wpływa na, często nieuświadomione, uprzywilejowanie białej rasy kosztem osób niebiałych. W książce zostają pokazane przykłady sytuacji, z którymi osoby „kolorowe” spotykają się na co dzień. Autorka pokazuje, jak wykluczenie wpływa na życie osobiste, psychiczne czy zawodowe oraz udowadnia, że rasizm to nie tylko polityka, ale przede wszystkim integralny składnik obecnego systemu społecznego. To chociażby obawa przed zatrudnieniem osoby o nieeuropejsko brzmiącym nazwisku. To nieustanne oskarżanie nie-Europejczyków o terroryzm, bez względu na ogromną ilość osób o niebiałym kolorze skóry ginących w atakach (które wydarzają się także poza miejscami uczęszczanymi przez białych). To także brak reprezentacji tych osób w mediach i w sztuce (i nie mam tu na myśli wyłącznie dyskusji wokół Małej syrenki).
Analizy Eddo-Lodge odnoszą się do społeczeństwa brytyjskiego. Jest to jednak coś więcej niż socjologiczne studium przypadku. Choć oczywiście nadużyciem byłoby jednoznaczne przenoszenie podanych w książce opisów w zupełnie odmienny kontekst, sama metoda stopniowego odsłaniania tego, co nieoczywiste, wydaje się bardzo trafna. Książka może być potraktowana jako wezwanie do empatii, a także prośba o rozważenie własnej pozycji w rozległej sieci stosunków i relacji kulturowych. Bardzo interesujące są fragmenty, w których dziennikarka rozszerza zagadnienia rasy poprzez pokazanie, w jaki sposób kolor skóry łączy się z płcią, klasą, pozycją majątkową itp. Zdaniem autorki, aktywiści i aktywistki podejmujący walkę z wykluczeniem muszą przeciwdziałać całemu spektrum marginalizacji: działania antyrasistowskie muszą uwzględniać potrzeby innych wykluczonych grup i, analogicznie, aktywizm feministyczny (bądź jakikolwiek inny) wymaga pogłębionej refleksji nad rasą. W ten sposób na kartach książki rodzi się program maksymalny, prowadzący do dekonstrukcji obecnego systemu oraz do wyłonienia się równościowej utopii, w której bariery oparte o wygląd fizyczny zostałyby zniesione. Eddo-Lodge nie pozostawia jednak złudzeń: przed nami jeszcze długa droga i nie wiadomo, czy cel ten kiedykolwiek zostanie osiągnięty.
(…) sądzę jednak, że feminizm [oczywiście ma tu na myśli feminizm uwzgledniający kwestie rasowe – przyp. aut.] musi być absolutnie utopijny i nierealistyczny.(…) Musimy żywić nadzieję i stworzyć jego wizję (…) zamiast beztrosko poddawać się i akceptować istniejący stan rzeczy.
Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry, paradoksalnie, jest skierowana przede wszystkim do białych oraz wszystkich grup uprzywilejowanych. Jest to książka trudna, gdyż do pewnego stopnia stanowi oskarżenie. Nie chodzi tu jednak o proste domaganie się przeprosin. Eddo-Lodge wielokrotnie podkreśla, że jej celem nie jest wzbudzenie w białych wyrzutów sumienia. W rzeczywistości autorka wzywa do czegoś o wiele trudniejszego – do wysłuchania drugiej strony oraz przemyślenia własnej sytuacji w świecie „białego przywileju”. Jednocześnie jest to zachęta do podjęcia działań antyrasistowskich, które niekoniecznie muszą przybrać formę globalnego aktywizmu. Chodzi tu raczej o małe gesty w życiu codziennym, wykonywane w takim zakresie, w jakim dana osoba czuje się na sile. „Nie ma znaczenia co robisz – póki cokolwiek robisz” – ta prosta, ale dobitna puenta to jednocześnie przekazanie pałeczki czytelnikom i czytelniczkom, do których należy następny ruch.
R. Eddo-Lodge, Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry, tłum. A. Sak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2018.
źródło obrazka: https://www.karakter.pl/ksiazki/dlaczego-nie-rozmawiam-juz-z-bialymi-o-kolorze-skory