Świat roślin urzeka swoim pięknem i od zawsze inspiruje autorów poetyckich opisów krajobrazu, fotografujących malowniczy pejzaż majowy czy fascynatów florystyki. I choć łatwo jest docenić urok kwitnącej łąki, mało kto zwraca uwagę na aspekty fizyczne flory: strukturę łodygi czy właściwości kory drzew. Czułym obserwatorem zielonego uniwersum jest Urszula Zajączkowska, która w książce Patyki, badyle wnikliwie przygląda się anatomii przyrody i odkrywa przed nami jej nieznane oblicze.
Jak rozszyfrować roślinę? Przede wszystkim należy przeskanować jej historię (zaskakujące okazuje się nawet uświadomienie faktu, że rośliny pojawiły się na świecie na długo przed człowiekiem), pod lupą spojrzeć na korę drzewa (albo podjąć się mozolnego eksperymentu polegającego na próbie rekonstrukcji pnia pozostałego po ścięciu korony) lub zanalizować straty po przejściu ognia (lub wpływ drugiej wojny światowej na miejską zieleń Warszawy).
Jest coś niezwykłego w pracy botanika: mikrozachwyty nad strukturą liści, podziw nad sączącą się żywicą czy studium zieloności pędów i łodyg. Po etapie wzrostu roślin przychodzi czas na… „samobójstwo” ich komórek , które w rzeczywistości jest obumieraniem łodyg lub liści, pozwalających w ten sposób drzewu kumulować ciepło i wodę w pniu, dzięki czemu przetrwa jesienny i zimowy czas aż do ponownego rozkwitu na wiosnę. Autorka rozkłada na czynniki pierwsze także proces kompostowania, uświadamiając czytelnikowi, że „componere” to z łaciny <<składać razem>>. Poprzez rozkład powstaje nowa tkanka łatwo dostępnej materii, wspólnej dla wszystkich roślin, potem zwierząt i na koniec (oraz na początek) dla grabarza.
Bo krawędzie preparatów, jak każde pogranicze, wydają się czasem najciekawsze (…). Jako że komórki roślin posklejane są blaszkami środkowymi, można je jednak rozpuścić, a komórki tym uwolnić. Można studiować każdą z osobna, mierzyć i oglądać je wyrwane z całości jak pojedynczą nitkę wyciągniętą ze swetra, jak samotne rybki z ławicy.
Osobliwy dla książki jest bez wątpienia sposób patrzenia na rośliny – dostrzeganie ich wrażliwości, kruchości, czy „ran” (zadanych przez ostre narzędzia). Czuły język i bogate ilustracje oraz zdjęcia zdecydowanie przyciągają uwagę – kadry powstałe pod mikroskopem świetnie ilustrują opisywane zjawiska (możemy np. obserwować geometrię naczyń kanałów transportujących wodę). Jest też w książce fragment o kulisach pracy laboratoryjnej: badaniu cząsteczek czy obserwacji pod mikroskopem. Patyki, badyle to dzieło napisane poetyckim stylem, co umila odbiór i rozbudza ciekawość – po czytelniczym seansie nie sposób nie wybrać się na spacer albo nie zachwycić się cudem rosnącej na kuchennym parapecie bazylii . Niby proste, a jednak niezwykłe…
Gratką dla językoznawców będzie część poświęcona finezyjnym nazwom roślin – czyż jaraj bulwiasty albo pępawnica brodata nie brzmią wdzięcznie? Z pewnością ciekawie i intrygująco na tyle, by wyszukać ich zdjęcia w Internecie… Patyki, badyle zaskakują – luźna forma pełna wtrąceń, i nietuzinkowe ujęcie zwykłych-niezwykłych roślin z pewnością czyni książkę inspirującą oraz interesującą.
Małgorzata Świerad
Tytuł: „Patyki, badyle”
Autorka: Urszula Zajączkowska
Data premiery: 2019 r.
Wydawnictwo: Marginesy
Książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Marginesy.