Powstanie warszawskie to jedna z kart historii Polski, która nieustannie budzi ogromne zainteresowanie. Ostatni świadkowie tamtych wydarzeń powoli odchodzą i wkrótce nie będzie już kogo pytać, jak to było wtedy, w tamtej Warszawie, która jest już przecież tylko odległym wspomnieniem.
Wacław Gluth-Nowowiejski skupia się na jednym z mniej znanych, a jednocześnie szalenie interesującym epizodzie powstania, mianowicie na losach warszawskich Robinsonów. Terminem tym przyjęto określać ludzi, którzy, w okresie od kapitulacji powstania warszawskiego (3.10.1944) do momentu wkroczenia do Warszawy Armii Czerwonej wraz z Wojskiem Polskim (17.01.1945), postanowili zostać i ukrywać się w mieście wbrew rozkazom niemieckim. Przez 100 dni powstańczy rozbitkowie zamieszkiwali „jedyną w świecie Rzeczpospolitą Gruzów”.
Tak jak miasto wyrosło ostatecznie z pogorzeliska wojny, tak autor wygrzebał kilka losów niezwykłych ludzi z gruzów niepamięci historii. W wymarłej z pozoru Warszawie walczy o przetrwanie wiele osób. To powstańcy, cywile, Polacy, Żydzi, dzieci i dorośli. Dzieli ich wiele, ale łączy nadludzka chęć przetrwania i niedopuszczenia do złapania przez Niemców polujących na nich na każdym kroku. Poddanie się i wyjście z ukrycia grozi bowiem pewną i nieraz bestialską śmiercią ze strony okupanta. Wolą więc ukrywać się na przekór całemu światu. A przeciw sobie mają dosłownie wszystko: chłód mroźnej zimy, głód, choroby, wyczerpanie wojną, strach o swój los, widmo śmierci, poczucie beznadziei oraz bardzo często po prostu obezwładniającą samotność. Cel jest jednak wart każdej ofiary, w końcu walczą o najcenniejszą dla człowieka rzecz na świecie – swoje życie. Wielu z nich nigdy nie doczeka świata bez wojen. Jednak my czytamy o gronie prawdziwych szczęśliwców, którym się to udało.
W dziesięciu reportażach rysują się portrety niezwykłych ludzi. Poznajemy losy żołnierza AK, który jako jedyny samotnie przetrwał 100 dni w kryjówce, człowieka, który przeżył ukrywając się w kościelnej wieży, sanitariuszki „Blondynki”, która poślubiła chłopaka po tym, jak opiekowała się nim podczas pobytu w ruinach, historia Robinsonów z Klubu Żywych Trupów, którzy cudem uniknęli śmierci, losy sportowców, którzy chcieli uciec z miasta przepływając rzekę. Do tego dodajmy historię panny X, niezidentyfikowanej kobiety, która po wojnie do końca życia udawała mężczyznę. Autor przytacza także swoje własne losy, wszak również należy do grupy Robinsonów. Jest też jedna miejska legenda o walecznym Aresie, człowieku, który nie tyle chciał przetrwać, ile napsuć krwi Niemcom w Warszawie, a opowieści o jego odważnych czynach przetrwały dłużej niż on sam.
Wszystkie te historie są przejmujące, wzruszające i przerażające jednocześnie. Poznajemy bowiem okrucieństwo wojny w całej krasie, która nie oszczędza nikogo, nawet niewinnych kobiet czy najmłodszych dzieci. Jednocześnie lektura przynosi promyczek nadziei. Wszak bohaterowie wojnę przeżyli, a swoje ocalenie zawdzięczali wielu niemalże cudownym zbiegom okoliczności. Kłujący smutek dotknie nas, czytelników dopiero wtedy, kiedy pomyślimy o tych, którzy nie mieli tyle szczęścia, a których warszawskie ruiny przyjęły w swoje okaleczone progi już na zawsze. Być może lektura ta ma swoje literackie braki, a język nie zawsze potrafi sprostać wyzwaniu opisywanych przez siebie wydarzeń, jednak raczej nie to jest w tej książce tak bardzo istotne. Najważniejsze jest chyba to, że czytając o losach Robinsonów na nowo przywracamy ich do życia. Będą odtąd żyć w naszej pamięci.
Sam tytuł przynosi już powiew nadziei na lepsze jutro właśnie, które gdzieś tam czeka i daje nadzieję na przeżycie. Można sparafrazować słynne słowa Scarlett O’Hary z Przeminęło z wiatrem: „Nie umieraj do jutra, bo jutro też jest dzień”. I niezależnie od tego, co się wydarzy, czy przyjdzie nam umrzeć pod gruzami spalonej Warszawy, zawsze warto na niego czekać.
Tytuł: „Nie umieraj do jutra”
Autor: Wacław Gluth-Nowowiejski
Wydanie: Warszawa 2019
Wydawnictwo: Marginesy