Islandia. 360 tysięcy mieszkańców. Ponad jedna trzecia z nich mieszka w stolicy, Reykjaviku. Reszta rozsiana jest gdzieś po wyspie, w małych miasteczkach, z których zaledwie trzydzieści kilka przekracza liczbę 1000 mieszkańców. Na Fiordach Zachodnich takie miasto jest jedno – Ísafjörður, a cały ten region zamieszkuje niecałe 7 tysięcy osób. Do tej właśnie krainy zaprasza czytelników książka “Zostanie tylko wiatr”.
Berenika Lenard i Piotr Mikołajczak jadą tam, gdzie z pozoru, oprócz zapierających dech w piersiach widoków, nie ma czego szukać. Znajdują tam jednak niezwykłych ludzi i ich niesamowite historie. Zadają im czasami to samo pytanie, które kołacze w głowie od pierwszych stron książki: dlaczego mieszkają właśnie tam? Dlaczego nie przenieśli się gdzieś bliżej Reykjaviku, gdzie łatwiej zrobić zakupy, a drogi dojazdowe nie są w zimie zamykane? I czy wierzą, że kolejne pokolenia podejmą to wyzwanie? A może boją się, że pragnienie niezwykłych przygód (i zdjęć na Instagramie) turystów z Europy, Chin i Stanów Zjednoczonych sprawią, że ich magiczny zakątek na końcu świata zostanie zadeptany?
“Zostanie tylko wiatr” to zbiór reportaży, krótkich historii poświęconych kolejnym bohaterom – mieszkańcom Fiordów Zachodnich. Na początku poznajemy pustelnika Gislego, który żył samotnie, ignorując nie tylko innych ludzi, ale i cywilizacyjne wynalazki. Chwilę później poznajemy kobietę, która choć korzysta ze zdobyczy techniki również, żyje jak outsiderka. Na przekór głosom rodziny, znajomych i władz miasta nie chce wyprowadzić się z domu oddalonego od miasta, choć wyprowadzili się już stąd wszyscy sąsiedzi. I tylko denerwuje się, że w zimie drogi do jej domu nie są odśnieżane.
Książka to jednak nie tylko opowieści o społecznej, a usprawiedliwionej nieco przez naturę, izolacji. To też historie o traumatycznych przeżyciach, spowodowanych właśnie siłami natury. Jednym z takich reportaży jest ten o lawinie, która uśmierciła dwadzieścia cztery osoby przebywające, jak każdego dnia, w swoich rodzinnych domach. To nie tylko wspomnienia o tym tragicznym dniu bohaterki reportażu, ale także opis dramatycznej akcji ratunkowej.
Wśród opowieści pojawiają się też polityka: jest były prezydent Islandii, który pokazuje jak zmienił się kraj na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat i przed jakimi wyzwaniami stoją jego mieszkańcy, jest opis stosunków islandzko-grenlandzkich, jest i amerykańska baza wojskowa, i islandzki komunista.
Wreszcie książka pełna jest opisów niezwykłej przyrody – czy to podczas przemierzania bezkresnych terenów, odkrywania półwyspu Hornstrandir czy z rejsu statkiem po fiordach. Za każdym razem czytelnik czuje to, co widzą autorzy – pustkę i szacunek dla natury: pięknej i majestatycznej, ale też okrutnej.
*
“Zostanie tylko wiatr” czytałam w trakcie podróży po Islandii. Moje kilka dni to było za mało, by zobaczyć Fiordy Zachodnie, zostałam więc na południu patrząc na ukryte pod lodowcami wulkany, zamarznięte wodospady i wybuchające co kilka minut gejzery, na oszronioną trawę i parę unoszącą się nad gorącymi strumykami. Golden Circle, jezioro lodowcowe Jökulsárlón, wodospad Skógafoss – turystyczne must see. Jednak z każdą kolejną godziną spędzoną na Islandii i z każdą kolejną stroną książki, przekonywałam się, że jeszcze tu wrócę. Na dłużej i na północ od Reykjaviku, tam gdzie jest już tylko wiatr.
Dagmara Marcinek
„Zostanie tylko wiatr. Fiordy Zachodniej Islandii”
autorzy: Berenika Lenard, Piotr Mikołajczak
Wydawnictwo Czarne
data premiery: 18 września 2019