Zaczęło się od fanpage’a, co jak przyznaje rozmówca, było dość spontaniczną decyzją. Jego cel to dzielenie się swoją pasją – kinematografią oraz krytyką filmową. Stworzenie miejsca dialogu dla prawdziwych kinomanów. Z czasem fanów na facebooku przybyło (6500 followersów). Kim naprawdę jest „Typowy Jędrzej” i co stoi za jego internetowym sukcesem?
Imię: Typowy
Nazwisko: Jędrzej
Wiek: 26
Praca: pracuję w firmie, która robi telewizję
Wykształcenie: no, jestem magistrem filmoznawca
Zainteresowania: spanko, jedzenie, okazyjnie sport, ale tylko okazyjnie i taki gdzie nie ma piłek, bo boję się piłek
Ulubiony film: nie wiem, lubię dużo filmów. Z rzeczy poważnych to chyba Dekalog I Kieślowskiego, a z rzeczy takich milusich, mainstreamowych to “Harry Potter i kamień filozoficzny”
Najmniej ulubiony film: Oczywiście “The Image Book” Godarda.
Kulturatka: Skąd pomysł na swoją działalność w Internecie?
Typowy: Hmm, była dawno temu taka moda na fanpejdże “Typowy/a [IMIĘ] – student/ka [KIERUNEK]” i na fali tego powstał Jędrzej. Imię wybrałem takie, bo miałem takiego kolegę na roku. W sumie dalej mam. I no na początku klepałem same memy, a potem się okazało, że mam coś do powiedzenia. Mniej więcej po roku, może dwóch latach Typowy stał się takim moim blogiem (nawet przez chwilę miałem stronę internetową, ale nie mam hajsu na opłacanie tych wszystkich domen, więc to olałem), bo doszedłem do wniosku, że w sieci jest miejsce nie tylko na wzniosłe peany na wzór akademików, ale też takie po prostu mówienie co się podoba, a co się nie podoba bez tego przysłowiowego “kija w dupie”.
K: Co stoi za tym sukcesem? Czy w ogóle rozpatrujesz swoją działalność w kategorii sukcesu?
T: Czy rozpatruję swoją działalność w kategorii sukcesu? No, wiadomo. Jestem millenialsem, więc raczej rozpatruje swoje życie jako super przegryw, więc te lajeczki i te wszystkie osoby, to jest wielka przyjemność i zaszczyt. A za sukcesem nie mam bladego pojęcia, co stoi, ale stawiam na śmieszkowość, na brzydkie słowa i na to, że w dupie mam naprawdę, czy mnie ktoś będzie poklepywał po pleckach. Jeśli coś jest nie w porządku, to o tym piszę.
K: Patrząc z perspektywy czasu, co zmieniło w Twoim życiu prowadzenie fanpage’a?
T: Chyba nic szczególnego się nie zmieniło, oprócz tego, że mam fajoskich fanów na peju i bardzo ich lubię, i na przykład zapraszają mnie w takie super miejsca jak Kino pod Baranami czy Resort Komedii, gdzie mogę opowiedzieć o filmach i pośmiać się razem z ludźmi.
K: Jakie masz pomysły na dalszy rozwój swojego fanpage’a?
T: Ja mam bardzo dużo pomysłów. Chciałbym zostać prezesem Telewizji Polskiej, albo super znanym vlogerem, takim, co testuje paletki do cieni tych marek z Rossmanna. Ale to są tylko takie moje głupkowate fantazje, faktyczne rzeczy, które dzieją się na fanpage’u wynikają raczej z chwilowego porywu. O kanale na YouTubie nie myślę póki co, dopiero wystartowałem z podcastem i chyba mój głos to jest maksimum tego co mogę dać od siebie. Ale nie mówię, że mi się nie zmieni.
K: W ostatnim czasie pojawił się nagrany przez Ciebie podcast, w którym ujawniasz swoją płeć. Skąd wynikała potrzeba ukrywania się za Jędrzejem?
T: Mniej więcej do ubiegłego roku nawet w akredytacjach nazywałem się Typowy Jędrzej, nigdzie nie rejestrowałem się moim prawdziwym imieniem. A potem przyszły wspomniane już występy, gdzie ludzie zobaczyli, że za Jędrzejem stoi ktoś zupełnie inny, w sensie, że ja. Bo tutaj nigdzie nie pada, że jestem dziewczyną, więc halo ludzie czytający to – jestem kobietą tak naprawdę w moim normalnym, codziennym życiu. A pomysł na Jędrzeja był spontaniczny, a potem okazało się, że mam fanki, które mnie kochają i fanów, którzy mówią, że jestem spoko kolesiem i postanowiłem dalej to pociągnąć. I mogłem to ciągnąć w nieskończoność, ale skoro już część osób mnie poznała, to uznałem, że mogę się scomingoutować. I spoko, czuję teraz jakiś nawet rodzaj ulgi. Będę mógł w końcu pisać o bólu miesiączkowym i o tamponach, i nikt nie będzie miał prawa zarzucać, że się nie znam.
K: Masz jakiegoś faworyta jeśli chodzi o tegoroczne Oscary?
T: Chyba póki co mam takich dwóch swoich faworytów – “Krainę Miodu” czyli macedoński dokument oraz Adama Drivera za “Historię Małżeńską”. Znaczy Adam Driver generalnie powinien dostać nagrodę w każdej kategorii na spółę z Donaldem Gloverem – takie Oscary byłyby dla mnie akceptowalne.
K: Co możesz poradzić młodym adeptom krytyki filmowej, którzy marzą, aby pójść w Twoje ślady i stać się równie opiniotwórczymi?
T: Proszę bardzo: zakładajcie sobie filmowe fanpejdże, TikToki, Instagramy, Snapchaty, kanały na YT, blogi, co tylko chcecie i piszcie, mówcie o kinie. Kino jest super i należy mu się więcej miejsca w przestrzeni publicystycznej. Dlaczego kanały o filmach na YouTubie nie są tak znane jak Ci beznadziejni ludzie, którzy pokazują, ile są w stanie przypiąć sobie klamerek do twarzy?