Kółko i krzyżyk to ulubiona gra mojej córki na dosłownie każdej powierzchni – na kartce papieru w podróży, na chodniku w parku (my kredę mamy zawsze w kieszeni!), czy w ogrodzie u dziadków, którzy patyków i kamyczków zawsze mają pod dostatkiem. Aby gra ta za chwilę nie prześladowała naszych snów, postanowiłam czym prędzej urozmaicić nasze rozgrywki o grę „Cztery do wygranej”. I choć pojedynki zapewnione nam przez Alexandra nieco różnią się od tych rozgrywanych na naszych wyrysowywanych „kratkach”, są na nieco wyższym poziomie i dużo bardziej urozmaicone, to przyznać uczciwie należy – zabawa jest równie pochłaniająca!
Istotą „Cztery do wygranej” są kości. Jest ich tu dość sporo, bo aż 25, po 5 w każdym kolorze i są one nieco większe od tych tradycyjnych, dołączanych do planszówek. Świetnie się je chwyta, a o to tu w dużej mierze chodzi, gdyż naszym zadaniem w tej grze jest takie przestawianie kostek wybranego przez nas koloru, by stworzyć z nich linię (4 kości w poziomie, pionie lub skosie) lub kwadrat 2×2.
Instrukcja proponuje nam 3 różne warianty tej gry, które w zasadzie różnią się jedynie różnym przygotowaniem planszy, cel i sama rozgrywka pozostają wciąż te same. Wariant klasyczny to rozłożenie kości według gotowego planu, który zapewnia nam, że ten sam kolor nigdzie nie stanie obok siebie. Gracze mogą tu zmieniać położenie kostek sąsiadujących koło siebie, nie mogą jednak ruszyć kości koloru przeciwnika, co pozwala na blokowanie sobie wzajemnie ruchów i tym samym uruchamia myślenie strategiczne i kombinowanie…
Wariant drugi, losowy, dla mnie osobiście najbardziej atrakcyjny, bo wprowadzający stałą świeżość do gry, uzmysłowił mi jednak przy okazji bezsensowność dołączonych do gry kartonowych tabliczek. Założeniem tej wersji jest ułożenie na planszy kości, w sposób zupełnie losowy – nieprzemyślaną jednak dla mnie propozycją instrukcji jest to, by zanim ustawimy je na planszy, bawić się w losowanie kartonowych, kolorowych kartoników (są dwustronne i dość cienkie, więc dość ciężko je losować), układać je na planszy a dopiero potem podmieniać je na kostki. Dużo sensowniej i szybciej jest tu po prostu losowanie z pudełka samych kości. Aby było sprawiedliwie, tutaj gracze nie wybierają kolorów swoich kości sami, tylko je losują (może się bowiem zdarzyć, że już na samym starcie ktoś będzie miał kilka swoich kości ułożonych koło siebie).
Wersja trzecia „blank”, czyli czysty, polega podobnie jak w wariancie drugim, na zapełnianiu planszy przez losowo ułożone kartoniki, jednak po wybraniu kolorów którymi gramy, usuwane są kartoniki/kości innych kolorów.
Zasady gry są niezwykle proste, przez co niezwykle szybko wciąga ona nie tylko młodzież 7+, dla których z założenia jest przeznaczona, ale i dzieci młodsze (nie wspominając już o dorosłych!). Proste zasady to jednak pozór, bo sama rozgrywka, zwłaszcza jeśli trafi się na godnego przeciwnika wcale banalna nie jest. Należy mocno uruchomić w niej strategiczne, logiczne myślenie, skupić się, starając przewidzieć ruch przeciwnika. Dzieciom posłużyć może również do wielu innych, nie opisanych w założeniach gry, ćwiczeń. My wykorzystujemy ją m.in. do treningu koordynacji ręki (by przestawić kostkę i nie zniszczyć ustawienia innych na planszy, trzeba chwycić ją najlepiej 3 palcami, dokładnie tymi którymi powinno się prawidłowo chwytać ołówek czy długopis przy pisaniu). Kostki i plansze można wykorzystać również do ćwiczeń z układania sekwencji – odwzorowywania układu z rysunku, z ułożonych przez nas kartoników z zestawu, czy ze słuchu. Kolorowe kostki mogą posłużyć też do treningu grupowania według kolorów.
Choć na pozór, gra może wydawać się mało porywająca, jak dla mnie (i mojej rodziny), ma ona w sobie to coś, co wciąga i budzi w nas ciągłą ochotę na rewanż. Moja sympatia do tej gry z pewnością nie jest pojedyncza i przypadkowa, o czym zaświadczyć może choćby fakt, iż „Cztery do wygranej” zdobyło wyróżnienie w kategorii „Dziecięca Gra Roku” w 2019.
Serdecznie polecam!
wiek: 7+
ilość graczy: 2
Za możliwość zrecenzowania gry serdecznie gry dziękujemy Wydawcy Alexander!