Zastanawialiście się kiedyś, co łączy Hogwart, Śródziemie, Narnię czy Krainę Czarów? Te światy, które zaprojektowane zostały przez wybitne umysły pisarzy fantastycznych? „Dziesięć tysięcy drzwi” to nie tylko powieść, która koresponduje bezpośrednią z każdą historią o fantastycznych krainach, ale stanowi klucz do każdej z nich. Posiada tę charakterystyczną na przestrzeni wieku XX i XXI dla filmu „Matrix” cechę – wgłębiając się w lekturę dostrzegamy, iż tak naprawdę to jest możliwe, a wręcz nawet racjonalne wytłumaczenie naszych snów, zatartych czasem wspomnień, tajemniczych opowieści i legend.
„Dziesięć tysięcy drzwi” to powieściowy debiut, o jakim marzą literaci na całym świecie. Zapewnił on autorce, Alix E. Harrow, miejsce na liście bestsellerów. Czytelnicy zakochali się w magicznym świecie, do jakiego przenosi ich lektura, intrydze rodem z dobrego thrillera, a także bohaterce, która od razu zyskuje naszą sympatię. Dzięki pierwszoosobowej narracji bardzo łatwo jest zrozumieć jej działania i utożsamić się z sytuacją, w jakiej się znalazła.
Historia skomponowana została w dość fascynujący i wciągający sposób. Opowiada ona o losach January Scaller, córce podróżnika, który na wychowanie pozostawił ją u swojego szefa, stojącego na czele Towarzystwa Archeologicznego pana Locke’a. Bardzo szybko okazuje się jednak, że miły, starszy pan, rozpieszczający swoją wychowankę rozmaitymi prezentami i troszczący się o jej przyszłość, ukrywa przed nią pewną tajemnicę. W rozgryzieniu zagadki pomaga jej tajemnicza książka. Poznawana przez nią fabuła zdaje się przemawiać bezpośrednio do niej, a w końcu pcha ją do wzięcia swojej przyszłości we własne ręce i wyruszenia w daleką podróż.
„Dziesięć tysięcy drzwi” można by nazwać beletrystyczną, wciągającą „metapowieścią”, po której lekturze już każda powieść fantastyczna będzie wydawała się nam bliższa, a nawet w jakiś sposób możliwa. Dzięki jej szkatułkowej formule mamy do czynienia z dwoma perspektywami poznawanej historii – January, a drugim narratorem jest osoba opowiadająca akcję w znalezionej przez nią książce. Jest to powieść niekiedy mrożąca krew w żyłach. Choć w baśniowy sposób zabiera nas ona w podróż po rozmaitych światach, dzięki dobrze skonstruowanej intrydze oraz instytucji Towarzystwa Archeologicznego, w skład którego wchodzą elity tego świata mające na pieczy, by nikt z „prostych” ludzi nie poznał pewnej tajemnicy, można odnieść wrażenie, że czyta się dobry thriller, a nawet powieść sensacyjną. To również opowieść o dorastaniu, o inności, o poznawaniu siebie, o odkrywaniu rozmaitych relacji, z jakimi spotykamy się zwłaszcza na początkowym etapie naszego dorosłego życia, kiedy musimy nauczyć się myśleć samodzielnie i analizować. Wreszcie, jest to historia o magii i mocy słowa, o kreacji, marzeniach, potędze wyobraźni i o miłości.
Prawdziwa miłość nie zna stagnacji; ona sama stanowi rodzaj drzwi, przez które mogą wejść rzeczy cudowne i groźne.
„Dziesięć tysięcy drzwi” pani Harrow to powieść młodzieżowa z trafnym przesłaniem, że zawsze należy dążyć do poznania prawdy. Jest ona tak świetnie skonstruowana, że pobudza ona do refleksji, otwiera umysł czytelnika na rozmaite wątpliwości. Czasami w dorosłym życiu zamykamy się na marzenia i wyobrażenia o dalekich światach, przez co przestajemy ich szukać. Książka ta może przemówić do niektórych z nas, podobnie jak słowa, które czytała January oraz przypomnieć czasy, gdy zanurzaliśmy się w marzeniach o odległych, fantastycznych światach.
Autor recenzji: Karolina Orlecka
Tytuł: „Dziesięć tysięcy drzwi”
Autor: Alix E. Harrow
Wydawnictwo: Wydawnictwo IUVI
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu IUVI